W zeszłym tygodniu pisałem o Czarodziejskiej górze Tomasza Manna jako o książce, która od dawna za mną „chodziła” i za którą nie mogłem się jakoś zabrać mimo postanowień. Wielkie solo Antona L. Herberta Rosendorfera należy do nieco podobnej kategorii – już od dłuższego czasu z pewną regularnością albo ktoś mi ją poleca, albo też pojawia się w ciekawych dyskusjach. Jednak zawsze jakoś w końcu uciekała z mych czytelniczych planów. Pamiętając o polecankach, postanowiłem jednak zrobić prewencyjny skok w bok i skorzystać z okazji zaoferowanej przez PIW, który wydał właśnie powieściowy debiut Austriaka, czyli Budowniczego ruin.
Miesiąc: listopad 2017
Oto najlepszy dowód na to, że warto organizować konkursy na blogu. Jednym z nagrodzonych z okazji drugich urodzin bloga był Michał LelandLester, czyli prowadzący bloga Dobra komplementarne. Nagroda zaś wspaniała była iście, lecz niosła ze sobą wielką moc i odpowiedzialność – była to bowiem możliwość wyboru tematu, któremu wpis poświęci Pożeracz. Losowo generowane liczy okazały się łaskawe, gdyż wybrały blogera i książkowego konesera, a mocą nadaną konkursowo powstaje blogowy dwugłos o zbiorze opowiadań Raya Bradbury’ego zatytułowanym K jak Kosmos.
Światem książkowym rządzą autorzy. Prawda to niezaprzeczalna i w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Ale przecież w procesie wydawniczym bierze udział całe mnóstwo osób, które jednak w większości pozostają nieznane. Są, jak to zwykle bywa, wyjątki: znani tłumacze, rysownicy, autorzy okładek, a nawet i szefowie wydawnictw. Są jednak dwie grupy, o których przedstawicielach nie słyszy się niemal wcale: redaktorzy i korektorzy. Jeśli chodzi o tę pierwszą grupę, to w USA nieco powodzenia mają tuzowie pokroju Gardnera Dozois, ale ten znany jest raczej jako redaktor znanych antologii podpisywany na okładce. Któż jednak słyszał o Harriet McDougal?