Nie mam pojęcia, czy wspominałem o tym na blogu, ale jestem typem czytelnika, który nie przywiązuje się do książek w ich emanacji fizycznej. Mam kilka książek sprezentowanych i ważnych z innych powodów, ale tak poza tym to chętnie pożyczam i oddaję. Przed przeprowadzką do osiedlowej biblioteki powędrowało kilka worków książek. Dlatego też postanowiłem skorzystać z miłego faktu, że w rączki wpadł mi świeży egzemplarz Czterdzieści i cztery, i zorganizować konkurs.
Długo zastanawiałem się nad tym, jaką dokładną formę konkursowi nadać. Postanowiłem być jednocześnie łaskawy i sadystyczny. Łaskawy, gdyż nie trzeba niczego udostępniać, lajkować ni nigdzie się rejestrować (choć wszelka promocja widziana mile będzie). Sadyzm mój polega na tym, ze warunkiem koniecznym do wygrania książki jest powrót do ukochanych szkolnie czasów romantyzmu. A cóż dokładnie trzeba zrobić? Wystarczy w komentarzu do tego wpisu lub do facebookowego posta na pożeraczowym profilu, kto i dlaczego wygrałby freestyle’ową bitwę, siłowy slam lub inną improwizacyjną inkantację: Juliusz Słowacki czy Adam Mickiewicz?
Forma wypowiedzi dowolna (rymowana, śpiewana, a nawet i obrazkowa), o rezultacie konkursu zadecyduje mój radykalnie subiektywny gust. Ważne jest, by komentarz zostawić w formie, która pozwoli odnaleźć autora po zakończeniu konkursu – można zostawić adres mailowy w komentarzu lub dać się odnaleźć na Facebooku w odpowiednim momencie. Koszty przesyłki pokryje Wielce Szanowny Pożeracz, lecz poza polskie granice słać paczki nie będzie.
Konkurs trwa do 9 października 2016 roku, a wyniki ogłoszone zostaną dwa dni później.
Let the games begin!
5000lib
Hej, nie będę rymowała (nic o tym nie wiem), ale się wypowiem. Słowackiego nie darzę sympatią (nie tylko dlatego, że był pod wpływem… Wielce Szanownej Rodzicielki). Za to im bardziej poznaję Wieszcza Adama tym bardziej wiedza ta mnie rozpieszcza. Zdumiewa znaczy. Pisałam (a raczej wspomniałam) kiedyś na swoim blogu o feminizmie Mickiewicza, obecnym w jego twórczości, ale inne f akty (mniej lub bardziej znane) wątki autobiograficzne w „Panu Tadeuszu”, „Dziadach” nie są niczym nowym, ojciec notariusz, kometa w dniu urodzin, i znienawidzona kartografia, i Polska,w której nigdy nie mieszkał. Kształcenie w (podówczas) prowincjonalnym Wilnie, pierwsze wiersze, i znajomości (z Lelewelem). Pierwsze stypendium (no powiedzmy sobie szczerze, znajomości), nauczanie, i wstawanie o czwartej rano, załatwianie podręczników, gorąca głowa, no i wiesz, „To Lubię” kobiety i kochanki. (Tak, tak utrzymywały go kobiety). Pijatyki i bijatyki, i pojedynki, nawet podwójne. Małżeństwo „przez pomyłkę” (co to znaczy, rzucać słowa nie na wiatr). I do tego talent (ale nie chodzi tutaj o walutę przed denominacją). Półroczny pobyt w… Więzieniu, oskarżenie o tchórzostwo przez kolegów i znajomków, podróże po Europie („Sonety Krymskie”), a przy okazji jego dzieło zostało spiracone przez jednego księgarza. Cóż i to się zdarza(ło). Pobyt w Paryżu i konflikt ze Słowackim. Ojciec szóstki dzieci, oskarżenie o bycie członkiem sekty, pobyt we Włoszech (klimat Wiosny Ludów zaangażowanie polityczne) powrót do Paryża, potem w Turcji i Stambule (i znów angażowanie polityczne, w celu odzyskania przez Polskę niepodległości, a nie tylko pisanie ku „pokrzepieniu serc”, czyli wspomaganie kardiologów i kardiolożek w działanianiach) choroba, powrót do Stambułu, cóż, można wyliczać. Romantyzm nie jest moją ulubioną epoką (a raczej przestała być) no, ale nie zmienia to faktu, że i talent i życie z krwi i kości. Dlatego właśnie wybieram Adama. Słowacki może i miał talent (i nie chodzi o kasę) ale raczej nie miał klasy. Przynajmniej jeśli chodzi o zapatrzenie w siebie. Twórca legend, na swój temat. Wychowany w rodzinie z tradycjami, i ze ojczymem u boku. Prymus i talent, rysował, grał i na fortepianie i na nerwach (to ostatnie, to drugim osobom) król parkietu i dandys. I urzędnik (nepotyzm) i gracz na giełdzie. I debiut. I przerośnięte ego. I powstanie listopadowe. I „Hymn” zagrzewający do walki, piórem. Chorowity. Pracował w biurze, i no dobrze, posłaniec listów , i cóż ego. I lansowanie…Siebie, tak całkowicie przy okazji. Konflikt z Mickiewiczem, no cóż debiut nie ma co. I on podróżował, ale bez werwy. Pisał i paszkwile. I to tyle? No nie…
A tak poważnie, bardziej przemawia do mnie urozmaicona twórczość Mickiewicza, no dobrze Słowacki, może i bufon, ale utalentowany, warto znać jego twórczość, z tym, że mnie aż tak nie porywa. I nie chodzi o wnętrzności, a o wnętrze. Z tym, że po prostu, i po krzywu, lubię odkrywać znaczenia, powiązania w twórczości Adama. Dla mnie Mickiewicz to postać odkrywana po woli i powoli. I to fascynująca. Szkoda, że o tym nie uczą w szkole. (Wypowiedziałabym się nawet bez konkursu).
zacofany.w.lekturze
Grzybek mały, pod płotem cmentarza rosnący,
Zażywszy dziś, poczułem dar wieszczy, wzbierający
W sercu, któremu ujście dać trzeba koniecznie,
Więc obwieszczę tu rzeczy nie całkiem dorzecznie.
Scenę widzę malutką, tłum widzów nabity,
Starcy, młodzież, a nawet nadobne kobity!
Wszyscy oni czekają w pąsach na policzkach
Na batalię gigantów. Niech ruszy potyczka.
Adam czy Juliusz, starszy czy też młody,
Kogo wieniec uwieńczy, kto wygra zawody?
Ruszyli do rymów, średniówka się składa,
Lecz czuję, że wizja gdzieś z nagła przepada.
Czy grzyb był za mały, czy źle dobrana doza,
Nie obejrzę finału, niech to kopnie koza!
Dlatego każdy w sercu rozstrzygnąć sam musi,
Który z dwójki wieszczów duszę jego kusi.
AnnRK
Nie wiem kto by wygrał w pojedynku Adaśko vs Julek, ale gdyby Zacofany w Lekturze był ich konkurentem, to chłopcy z kanonu lektur nie mieliby szans. 😀
zacofany.w.lekturze
Policzki mi pałają jak dzięcielina jakaś 🙂
zacofany.w.lekturze
Rzecz jasna w słowie „kobity” powinno być jeszcze e zwężone, ale z powodu braku czcionki musiałem zrezygnować 🙂
Ola
O, to tu się tak bawimy? To też coś mam:)
***
Adam i Julek w jednym stali domu.
Adam na górze, a Julek… wiadomo…
Gdy Adam na laurach odbiera nagrody
To Julek na próżno z nim staje w zawody
Pewne wszyscy się zgodzą, że w freestyle’owych akcjach
Zwyciężyłby też Adam, w swych Improwizacjach…
Więc, żeby zerwać ze stereotypami –
Niech im przyjdzie powalczyć z biografii faktami.
Któryż z nich współcześnie znosząc twórczy ból
Byłby dla młodzieży trochę bardziej cool?
Pewny siebie Adam, co ludy porywa?
Czy Julek z kompleksami, co na giełdzie grywa?
A gdyby im przyszło stanąć do debaty
Odzianych w młodzieżowe i dresowe szaty?
Któryż by się na to zgodził, stał się bohaterem?
Kto ma większe ego – przegra walkowerem…
Coś mi jednak świta, rozum podpowiada,
Że Julek tej fantazji bardziej odpowiada.
Wbrew wszelkim rankingom i opiniom tylu
Wygra pewnie Julek w freestyle’owym stylu.
Boszszsz… czegóż się nie robi, żeby zawalczyć o fajną książkę;) Nie tylko wieszczom, ale i polonistom pewnie cierpnie skóra;)
Pozdrawiam:)
urbanczyk.aleksandra@gmail.com
fomas
A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat 'W Szwajcarii’? Dlaczego, gdy słuchamy heroicznych, spiżowych strof 'Króla Ducha’ wzbiera w nas poryw? I dlaczego nie możemy oderwać się od cudów i czarów 'Balladyny’… Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był! Wielkim poetą! Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego kochamy? Bo był wielkim poetą. Wielkim poetą był!