Jest kilka kategorii książek, o których pisze się ciężko. Trudno się pisze o książkach wybitnych, gdyż trudno jest przekonać siebie, że ma się coś wartościowego do dodania do tysięcy stron już zapisanych. Problemy może sprawić recenzowanie pozycji absolutnie zachwycających lub odrzucających – tu emocje ponoszą intensywnie i wiarygodność może uciec. Najgorzej zaś jest w przypadku literackiej nijakości – sztuką jest bowiem napisać tekst o bezbarwnej powieści tak, by sam nudny nie był. Stymulujące wyzwanie stanowi zaś kategoria twórczości, która zabiera odbiorcy słowa i oddać ich nie chce. Bestia najgorsza Michała Cetnarowskiego zdecydowanie należy do tej ostatniej.
Jest to zbiór sześciu opowiadań niepowiązanych ze sobą fabularnie, ale mających ze sobą dużo wspólnego pod względem stylu i wydźwięku. Historie można bardzo roboczo pogrupować parami. Tytułową Bestię najgorszą, czyli podszytą wywrotowym humorem historię Jana Marii Korwina Pałuby, sarmackiego terrorysty antyestablishmentowego można zestawić z RP Productions, historią założycielską małego porno biznesu. Pustynia rośnie i Kwantowi kochankowie to teksty skupiające się na psychologii samotnego protagonisty/ki, na pewien sposób kameralne. Strach. Historia rodzinna i Żadna na Ziemi rzecz to historie o szerszym spektrum bohaterów i nieco łatwiejsze w odbiorze od pozostałych. Mimo tego sparowania czytelnik nie doświadczy tu powielania schematów, a raczej natknie się na znaczną różnorodność tematyczną.
Głównym wyróżnikiem prozy Michała Cetnarowskiego jest styl. Język, którym posługuje się autor, jest bardzo sugestywny i bogaty. Nie brak tu rozwiniętych opisów, mnożenia epitetów i barokowo wręcz rozbudowanych zdań. Warto jednak zaznaczyć, że wszystkie opowiadania ukazują kunszt prozatorski autora, ale każde na swój sposób. Język zdecydowanie giętki jest, choć bardziej smutny jako pieśń stepowa niż piękny jak aniołów mowa. Od kibolskiego streszczenia sienkiewiczowskiego Potopu, przez historycznie drobiazgowe acz zwięzłe retrospekcje po rodzicielskie monologi odbierane przez nastolatkę – Cetnarowski imponuje bogactwem środków w swej twórczej dyspozycji. Nie jest to też proza dla nadmiernie wrażliwych lub pruderyjnych. Nie brak tu bowiem fragmentów dosadnych, brutalnych czy też erotycznych, a wszytko to bywa akcentowane wulgaryzmami. Co prawda obfite bogactwo określeń na masturbację może niektórych odrzucić, ale i ten zabieg w kontekście opowiadania o pornografii wydaje się być na miejscu. Podobnie jest z wulgaryzmami – jest ich dużo, ale ani razu nie miałem wrażenia, że są wciskane na siłę.
Pod tą warstwą językową nie brak też treści, lecz niekoniecznie przybierają one formę konwencjonalnej historii. Opowiadania miewają tu otwarte zakończenia i zdają się koncentrować bardziej na emocjach, psychologii i tych zakątkach ludzkiego bytu, w których czai się mrok i szaleństwo. Historie spisane przez Cetnarowskiego to spojrzenia we wnętrze człowieka współczesnego z całym bagażem znieczulicy, wyobcowania i zagubienia. Ciężar emocjonalny w połączeniu sugestywnym, mocnym językiem sprawiają, że czytelnik czuć się może przytłoczony. Jest to proza, która kusi, nęci, niepokoi i spokoju nie daje. Nawet w tych teoretycznie bardziej humorystycznych nie brak bolesnych podtekstów. Problemem dla części odbiorców może brak tu czegoś, co w języku angielskim określa się jako „closure”, czyli poczucia sensu, finalności. Mówiąc zaś nieco bardziej dosadnie – w przypadku niektórych opowiadań trudno może być znaleźć odpowiedź na jakże fundamentalne pytanie: „i co z tego?” Ocena tego zbioru będzie w dużym stopniu zależna od podejścia do tej właściwości. Rozczarować się może bowiem ktoś szukający wyraziście wyłożonego, konkretnego sedna opowieści, a rozczarowania minie tych niestroniących od poszukiwania (czy wręcz tworzenia) własnych sensów i interpretacji.
Na sam koniec chciałbym poświęcić parę dodatkowych słów ostatniemu z opowiadań w zbiorze Bestia najgorsza, czyli Żadna na Ziemi rzecz. Może wychodzę tu nieco przed szereg, ale uważam, że ktoś powinien to opowiadanie czym prędzej wepchnąć do licealnego kanonu lektur. Biorąc pod uwagę niejednoznaczność i zróżnicowanie opowiadań z Bestii najgorszej, nie mogę stwierdzić, że jest to najlepsze opowiadanie, ale wydaje mi się, że Cetnarowskiemu udało się w dobitnie wiarygodny sposób oddać nastoletnie wyobcowanie i zagubienie. Autor nie ucieka się do taniego moralizatorstwa, nie potępia w czambuł młodego pokolenia, a po prostu przygląda mu się z uwagą i dużą dozą empatii. Jest tu kilka momentów nastawionych mocno na wyciśnięcie z czytelnika choćby samotnej łzy, a motyw obcowania nastoletniego bohatera z osobą śmiertelnie chorą staje się coraz bardziej zgrany, ale całość i tak broni się bez problemów. Możliwe, że przemawia tu przeze mnie zaciemniający obraz rzeczy sentymentalizm (jestem staromaturowcem) i dla dzisiejszego nastolatka będzie to tekst zupełnie nieżyciowy, ale kilka fragmentów przywołało żywe wspomnienia z tamtych lat. By dopełnić mą rekomendację edukacyjnym wtrętem: są nawet fragmenty poezji, które wykorzystać można metodycznie.
Kontrapunkty to jedna z ciekawszych serii wydawniczych na polskim rynku, a Bestia najgorsza to wartościowy dodatek do niej. Opowiadania te ukazują stylistyczny kunszt autora, lecz wymagają sporo od czytelnika pod względem emocjonalnym i interpretacyjnym. Proza Cetnarowskiego zahacza o mroczne zakątki człowieczych dusz i potrafi przytłoczyć, lecz jednocześnie daje wiele satysfakcji. Pewien niedosyt odczuć mogą osoby wymagające wyraźnej puenty, gdyż teksty te ciężar interpretacyjny przerzucają intensywnie na czytelnika. Polecam mocno spróbować sił z tym zbiorem, a ja powzdycham jeszcze do doskonałej okładki.
Dziękuję wydawnictwu Powergraph za przesłanie egzemplarza do recenzji
I cóż za bestia, której czas wreszcie powraca,
Pełznie w stronę Betlejem, by tam się narodzić?[Drugie przyjście, William Butler Yeats, tłum. Stanisław Barańczak]
1 pingback