"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Książki Strona 1 z 87

Urok nienachalny, czyli „Mammoths at the Gates” Nghi Vo

Są takie książki (czy też serie), które porywają i chwytają za trzewia od pierwszych stron. Są jednak i takie, których lektura toczy się spokojnie, oczarowują powolutku i niepozornie, brak w nich spektakularnych fajerwerków, lecz to one ślad po sobie trwalszy pozostawiają. Takie mam właśnie doświadczenia z prozą Nghi Vo i z Mammoths at the Gates nie było inaczej.

mammoths at the gates okładka

Słoneczny i niepokonany, czyli „Bóg Zero Jeden” Michała Kłodawskiego

Zdradzę Wam pewien recenzencki (nie)sekret: pisemne książki ocenianie znacząco ułatwia posiadanie adekwatnego punktu odniesienia. Kategorie podobieństwa różnymi być mogą, ale względnie rzadko (zwłaszcza bez doboru celowego) zdarza się taka synchronizacja, jak mi się trafiła. Nie tak dawno czytałem pewien powieściowy debiut science fiction o lemowych inspiracjach, a tu trafia mi się Bóg Zero Jeden w te ramy się wpisujący. Sprawdźmy więc, jak poradził sobie Michał Kłodawski.

bóg zero jeden

Z Archiwum Q, czyli „W krainie czarów” Sylwii Chutnik

Najnowsza książka Sylwii Chutnik, W krainie czarów, to zbiór jedenastu opowiadań, które były już wcześniej publikowane w różnych zbiorach i z różnych okazji. Teraz zostały przez autorkę poprawione, poszerzone albo zebrane w jednym tomie. Tylko trzy opowiadania są prezentowane premierowo: W krainie czarów, Dancing i Piwnica. Sama autorka jest aktywną działaczką społeczną, co mocno widać w jej prozie. Tym razem zabiera nas w miejsca opuszczone, mało kogo interesujące, zapomniane, a jednocześnie pełne poruszających historii.

w krainie czarów chutnik

Zwiewna i nieuczesana, czyli „Kundle” Katarzyny Groniec

Transfery między dziedzinami sztuki to zjawisko nie aż tak rzadkie, ale ryzykowne. Skok w literacki bok często oznacza po prostu skok na kasę i stanowi próbę spieniężenia popularności i sukcesu na innym polu. Bywają jednak wyjątki zaskakujące (jak na przykład niezłe powieści Ethana Hawke’a) i te ciut mniej, do których należy właśnie Katarzyna Groniec. Jest bowiem nie tylko piosenkarką, ale i autorką tekstów, od czegóż to do tworzenia prozy nie aż tak daleko. Zresztą przyznam zupełnie szczerze: gdyby nie me umiłowanie jej twórczości, pewnie Kundle by tu nie zawitały.

groniec kundle

Paralelny powrót porywający, czyli „Cień Endera” Orsona Scotta Carda

Muszę się Wam do czegoś przyznać, do wstydliwej wpadki. Nie wiem, czy takie fatalne fiaska przytrafiają się innym czytelnikom zapalonym w ich zapamiętaniu, ale ze mną tak było. W pewnym momencie mego amoku książek pożerania zacząłem czytać kontynuację pewnej serii lubianej bardzo. Gdy minął rozpęd entuzjazmu coś zaczęło zgrzytać, by po kilkudziesięciu (albo i więcej) stronach dotarła do mnie prawda druzgocąca: „Przecież ja to już czytałem!” Był to Cień Hegemona, a wpadka taki uraz podświadomy wywołała, że serii nigdy nie dokończyłem. Teraz mym nieświadomym terapeutą zostało wydawnictwo Vesper i tak oto trafia tu Cień Endera.

cień endera

Strona 1 z 87

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén