"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Książki Strona 3 z 77

Zniewalająca zachęta, czyli „Rozejrzyj się!” Dariusza Dziektarza

Pozwolę sobie bezczelnie przerobić popularną niegdyś sentencję: gdy jedne z najlepszych wydawnictw fantastycznych bierze się za non-fiction, wiedz, że coś się dzieje. Gdy Powergraph zapowiedział wydanie książki przyrodniczej, uczucia wzbudziły się we mnie mieszane. Zupełne odejście od profilu wydawniczego? Tematyka nie do końca w mych okolicach? Ale koniec końców przeważyło zaufanie do tej świetnej ekipy i dlatego teraz tutaj gości Rozejrzyj się! Dariusza Dziektarza.

rozejrzyj się dziektarz

Jądro (post)kolonialności, czyli „W dół do ziemi” Roberta Silverberga

Mój stosunek do Jądra ciemności Josepha Conrada doskonale pokazuje różnicę między literacką teorią, a własnym jej doświadczaniem. Jako student filologii angielskiej zdawałem sobie sprawę ze statusu tego tekstu w światku akademickim (czy też anglosasko-szkolnym) i znałem głośne reinterpretacje kinowe, ale dopiero z czasem zacząłem sam dostrzegać, jak często inni autorzy inspirowali się lub choćby nawiązywali do tego dzieła. Lektura W dół do ziemi Roberta Silverberga była swoistą kulminacją tego intelektualnego wędrowania.

w dół do ziemi okładka

Przewodnik przed i obok, czyli „Nieobecne miasto” Macieja Krupy, Piotra Mazika i Kuby Szpilki

Miasta to organizmy podatne na kilka sprzeczności. Z jednej strony skłonne to rozrostu (pączkujące osiedla, wchłanianie obszarów podmiejskich), ale i w rdzeniu niezmienne (starówki i tym podobne). O ile jednak nie mieszka się w danym miejscu przez czas dłuższy i kluczowy, trudno takie zmiany obserwować. Paradoksalnie tempo zmian nie ułatwia tych obserwacji, a raczej szybko pokrywa poprzednią tkankę miejską kolejną jej warstwą. Tu pomagają takie książki jak Nieobecne miasto.

nieobecne miasto okładka

Zawłaszczanie przez opisywanie, czyli „Orientalizm” Edwarda W. Saida

Pisarstwo akademickie kojarzy się zdecydowanie z wąskimi gremiami, hermetycznym językiem czy też dyskusjami między specjalistami. Bardzo rzadko przytrafia się rozprawa humanistyczno-teoretyczna, która nie tylko tworzy ważną koncepcję i wychodzi poza swe dziedziny, ale do wręcz tworzy nowe, a do tego pozostaje aktualna (albo i wręcz zyskuje na aktualności) przez dziesięciolecia. Orientalizm pozostawał na liście moich książek do przeczytania już od studiów (kiedy to było?), ale odpowiednią okazję dało mi dopiero wznowienie przez wydawnictwo Zysk i s-ka.

orientalizm okładka

Mighty Morphin Power Dżiny, czyli „Władca dżinnów” P. Djèlí Clarke’a

Autorki i autorzy mogą trafiać do czytelniczych serc na sposoby różne – kluczowy może być przypadek, czyjeś polecenie i wiele innych. Zawsze jednak musi być jakiś argument, aby sięgnąć po dzieło nieznanej osoby piszącej, więc i zaryzykować swój cenny, czytelniczy czas. Dlatego też przyjazne odkryciom bywają formy krótkie. Tak właśnie było ze mną i P. Djèlím Clarkiem: Władca dżinnów trafił na mój czytnik, gdyż trzy lata temu pozytywne wrażenie zrobiła na mnie nowela Nawiedzony tramwaj numer 15.

władca dżinów

Strona 3 z 77

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén