Przyznam zupełnie szczerze, że nigdy nie przepadałem za bardzo za literaturą wojenną. Mam sentyment do kilku filmów, ale książki koncentrujące się na realnych konfliktach nigdy jakoś mego czytelniczego serducha nie zdobywały. Feliks W. Kres, Robert Wegner czy Steven Erikson potrafili przekonująco oddać urok żołniersko-bratersko/siostrzanych relacji, lecz w innych przypadkach starcia traktowałem raczej jako momenty napędzające fabułę. Aż tu nagle z pustyni wyłonił się Cezary Zbierzchowski i walnął mnie Distortion w splot słoneczny (czy też z angielska: right in the feels).
Kategoria: Recenzje Strona 55 z 95
Przyjemnie jest natrafić na książkę, która budzi zachwyt – może jest wada jedna lub dwie, ale poza tym można się elokwentnie rozpisywać. Jednak na pewien sposób wdzięczniejszym tematem są te w ocenie trudne, przy których czasem dopiero sam akt przelania myśli na ekran pozwala je skonkretyzować. Mój rok relaksu i odpoczynku Otessy Moshfegh to właśnie taka powieść, a z recenzji dowiecie się, co wynikło z pożeraczowych deliberacji.
Historię tę przywoływałem już w miejscach kilku, ale na samym blogu chyba nie. Zresztą przytoczyłbym ją tak czy tak. Otóż, Pożeracz Pożeraczem stał się w znacznej mierze za sprawą Terry’ego Pratchetta i jego Świata Dysku. Będąc więc młodym pratchettowskim obsesjonatem, nie mogłem nie sięgnąć po Dobry omen w bibliotece napotkany. Niestety, książka nie spodobała mi się zbytnio, więc postanowiłem za wszystko obwinić pana Gaimana. Jako człowiek konsekwentny w swym obrażeniu wytrwałem długo bardzo. Teraz jednak, jako Pożeracz (chyba) mądrzejszy i (na pewno) starszy, wykorzystałem pracowy klub książkowy by podejście poczynić powtórne.
Iaina M. Banksa odkryłem w ramach regularnych poszukiwań allegrowo-lumpeksowych. Co prawda przeglądanie ponad stu stron aukcji po pięćdziesiąt książek każda bywa czasochłonne, ale za sprawą różnorodności i okazji swój urok ma. Zwłaszcza, że napotkawszy ciekawie zapowiadający się okaz, można szybko go sprawdzić w sieci. Tak też, pięć lat temu trafiłem na The Algebraist, który spodobał mi się na tyle, że niedawno w oryginale nabyłem Wspomnij Phlebasa, czyli pierwszy tom serii Kultura.
Po miesięcznej nieobecności wraca Nowa Fantastyka i nadzieja, że uda się te recenzje publikować już bez przeskoków. Czytnik nie do końca nadaje się do czytania plików PDF z małą czcionką, ale cóż… Dość jednak marudzenia. Ważne jest to, że na miesiąc powrotowo-szkolny redakcja przygotowała numer mocno filmowy, solidnymi opowiadaniami obsadzony i w Pożeracza sentymenty się wpasowujący.