"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Recenzje Strona 84 z 99

Co tam Mannie w polityce, czyli „Luna to surowa pani” Roberta A. Heinleina

Swego czasu napisałem o książkach, których nie wznawia się z nieznanych mi powodów. Skupiłem się na dwóch, z którymi miałem osobiste doświadczenia. Wystarczy trochę poszperać, żeby natknąć się na podobne listy i pojedyncze utyskiwania. Silaqui nieraz wspominała o Kwiatach dla Algernona, a mnie zawsze dziwił najbardziej Wilk stepowy. Nawet największe nazwiska nie gwarantują dostępności, a w księgarski niebyt wpada nawet klasyka. Podobnie jak w przypadku niewydanych w Polsce kontynuacji, uprzywilejowani są czytający biegle po angielsku. Postanowiłem skorzystać z tego przywileju i sięgnąć po Luna to surowa pani Roberta A. Heinleina.

luna to surowa pani

Kulturalnie o konspiracji, czyli Czas Kultury 2/2016

Po dawce literackich wojaży w nieznane oraz w bardzo skomplikowane me poszukiwania czasopiśmienne sprowadziły mnie w objęcia kultury w ujęciu kultury. W przypadku dwóch poprzednich wydawnictw decydowałem się na empikowy zakup najświeższego numeru, lecz jeden rzut oka na stronę Czasu Kultury i wiedziałem, że tym razem padnie na numer archiwalny. Tak się bowiem złożyło, że drugi z wydanych w 2016 roku numerów poświęcony był teoriom spiskowym. Dla niegdysiejszego miłośnika Z Archiwum X i prenumeratora Faktora X wybór był więc oczywisty, a przy okazji i korzystny dla niechętnych hermetyczności teorii literatury.

Pustynnych ptaków rozdrażnione cienie, czyli „Bestia najgorsza” Michała Cetnarowskiego

Jest kilka kategorii książek, o których pisze się ciężko. Trudno się pisze o książkach wybitnych, gdyż trudno jest przekonać siebie, że ma się coś wartościowego do dodania do tysięcy stron już zapisanych. Problemy może sprawić recenzowanie pozycji absolutnie zachwycających lub odrzucających – tu emocje ponoszą intensywnie i wiarygodność może uciec. Najgorzej zaś jest w przypadku literackiej nijakości – sztuką jest bowiem napisać tekst o bezbarwnej powieści tak, by sam nudny nie był. Stymulujące wyzwanie stanowi zaś kategoria twórczości, która zabiera odbiorcy słowa i oddać ich nie chce. Bestia najgorsza Michała Cetnarowskiego zdecydowanie należy do tej ostatniej.

bestia najgorsza

Obłędne rzeźbienie, czyli „Pięć razy o przekładzie” Małgorzaty Łukasiewicz

Nie tak dawno temu pisałem na blogu o zbiorze wywiadów z tłumaczami przeprowadzonych przez Adama Pluszkę i w podsumowaniu wspomniałem, że wyciągnięcie tłumaczek i tłumaczy na wierzch to główna zaleta tej książki. Na oku mam też Przejęzyczenie Zofii Zaleskiej, czyli kolejny zbiór rozmów. Poczynię tu generalizację, ale wydaje mi się, że tłumacze sami z siebie niezbyt chętnie wychodzą przed szereg. Charakter pracy oraz domyślna pozycja „za autorem” spychają ich niejako na drugi plan. Dlatego też ze sporą dozą ciekawości oczekiwałem na Pięć razy o przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz.

Pięć razy o przekładzie

Kobiet portret wieloraki, czyli „Powieść (anty)feministyczna z mięsem w tle” Poli Styx

Parafrazując pewną płomienną kapłankę, rzecz można, że internet jest ciemny i pełen strachów. Mnóstwo w nich trolli i innych stworów, a za każdym winklem czają się przeróżne pułapki i grupy dyskutantów gotowe rzucić się na siebie z zaostrzonymi argumentami i zatrutymi słowami. Jednym z najbardziej zdradzieckich zakątków tej mrocznej sieci są wszelkie siedliska dyskusji o feminizmie. Ekstremalne postawy widoczne po obu stronach sprawiają, że wszelkie osoby obdarzone resztkami rozsądku trzymają od tego (ważnego) tematu z daleka. Na całe szczęście czytanie książek jest czynnością w znakomitej części samotniczą, więc Powieść (anty)feministyczna z mięsem w tle nie musi być traktowana jak jeż przez psa.

Powieść (anty)feministyczna z mięsem w tle

Strona 84 z 99

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén