Nie da się zaprzeczyć, że pod kątem wydawniczym prym wiedzie literatura anglojęzyczna. Nawet poza głównym nurtem, w obszarach literackich ambicji dominacja ta jest niezagrożona. Dzieła tłumaczone są wydawane regularnie i zauważane przez krytykę, ale i tak przebicie się przez tą granicę wymaga wiele talentu i szczęścia. Współczesnym polskim autorom udaje się to rzadko, a Olga Tokarczuk jest jedną z tych, którym ta sztuka się powiodła. Prawiek i inne czasy, powieść przełomowa w karierze autorki, została przetłumaczona na kilkanaście języków i uczyniła z Tokarczuk autorkę rozpoznawalną na rynkach międzynarodowych.
Położony gdzieś niedaleko Taszowa Prawiek to wieś strzeżona przez czterech archaniołów i położona w centrum wszechświata. To przedziwne miejsce nad Czarną i Białką jest sceną i świadkiem losów dwóch jakże znacząco nazywających się rodzin – Boskich i Niebieskich. Losy dwóch rodów, mieszkańców Prawieku i Jeszkotle oraz innych okolicznych bytów stanowią część portretu polskiej prowincji ubiegłego wieku. Swój ślad na kieleckiej wsi odciskają obie wojny światowe i przekształcenia ustrojowe, a na koniec przychodzi czas wolnego zamierania. A po środku tego wszystkiego Bóg, przyroda i zepsucie.
Powieść Olgi Tokarczuk nie skupia się jednak tylko na archetypicznym motywie wsi – Prawiek i inne czasy jest opowieścią wielowymiarową. Pierwszym wymiarem i chyba najważniejszym wymiarem, nie tylko w sensie literackim, jest czas. Jego znacząca rola jest widoczna już w tytule powieści oraz tytułach rozdziałów („Czas Misi”, „Czas Izydora” itp.), ale jest on także niezwykle ważny elementem fabuły i konstrukcji powieści. Ważne i widoczne jest tu przemijanie, które dotyka nie tylko mieszkańców, ale i samą wieś. Bohaterowie często zwracają uwagę na fizyczne oznaki starości, na przemijającą urodę, ale też zwracają uwagę na jej psychologiczne aspekty. Pojawiają się tu refleksje na temat przełomu w ludzkim życiu – tego momentu, od którego człowiek zaczyna zmierzać w stronę śmierci i staje się boleśnie świadom tego przemijania. Koniec powieści ukazuje zaś, że i Prawiek nie pozostaje poza czasem, a im bliżej końca XX wieku, tym bardziej widoczny rozpad. Nieco inaczej sprawa ma się z naturą i rzeczami. Rośliny i zwierzęta czas postrzegają zupełnie inaczej, a sytuację przedmiotów doskonale opisuje cytat: „W niewiedzy, że się istnieje, jest wyzwolenie od czasu i śmierci„.
Drugim kluczowym aspektem jest aspekt ludzki. Prawiek to świat zamknięty, w który wkracza Historia, a opowieść nie wykracza poza jego ramy, ale jest to opowieść ukazana z perspektywy poszczególnych mieszkańców. W powieści Tokarczuk nie brak elementów realizmu magicznego, ale postaci odmalowane są niezwykle realistycznie. Czytelnik obserwuje ich zmagania z losem i razy od niego zbierane, jest świadkiem ich wyborów i trudów życia codziennego. Próby wyrwania się z Prawieku, zaprzepaszczone marzenia, małżeńskie rozczarowania i bolesne refleksje – wszystko to wypada bardzo przekonująco. Nawet jeśli wiele z postaci trudno obdarzyć sympatią, to i tak ma się wrażenie trwania z nimi w ich marności, a nie potępiania jej z góry. Bardzo wyraźnie jest tu też pokazana moc kobiety – w powieści kobiety zmagają się głównie z mężczyznami, a mężczyźni z samymi sobą, siłę wykazując tylko fizyczną. W Prawieku i innych czasach trudno też dopatrzeć się gloryfikacji życia wiejskiego – nie brak tu rozpusty, zepsucia i małostkowości. By podkreślić te elementy Tokarczuk odpowiednio dozuje wulgaryzmy i sceny drastyczne.
Jednocześnie prawie wszystko jest tu bardzo… proste. Olga Tokarczuk posługuje się prostym językiem, który bardzo dobrze oddaje specyfikę tej opowieści. Autorka, podobnie zresztą jak doskonale odnajdujący się w tych klimatach Wiesław Myśliwski, potrafi prostymi słowami przekazać prawdy dogłębne. Za przykład niech posłużą te dwa zdania: „To, co się nie porusza stoi w miejscu. To, co stoi w miejscu, rozpada się„. Mimo prostoty przekazu nie brak tu też kwestii bardziej złożonych, wymagających większej uwagi i skupienia. Motyw gry, która pochłania dziedzica Popielskiego, refleksje nad hiobowym cierpieniem czy też różne postrzegania Boga przeplatają się z losami bohaterów, którzy przede wszystkim chcą nadać sens swoim żywotom, zostawić po sobie coś wartościowego. Do złożoności przykładają się też wspomniane wcześniej elementy realizmu magicznego. „Głos” otrzymują tu bowiem różne przejawy natury czy też tajemniczy (s)twór zwany Złym Człowiekiem. Ta dodatkowa warstwa pogłębia bogactwo interpretacyjne.
Prawiek i inne czasy należy do powieści tak bogatych w treść, że trudno o niej pisać. Spotęgowana tu jest obecna i przy inny recenzja obawa o pominięcie czegoś ważnego. Językowa prostota przekonująco odmalowuje piękno i marność prowincji, a do tego odkrywa przed czytelnikiem bogactwo wątków, interpretacji i warstw. Centralnym motywem zdaje się być czas czy też przemijanie, ale odczytań ciekawych może być wiele. Bardzo chciałbym, by ktoś pisał tak świetne powieści o polskim mieście, jak Tokarczuk czy Myśliwski piszą o polskiej wsi.
O powieści przeczytasz też tu:
Kiedy wracał do pałacu, mijał kościół, więc zaszedł do niego, ale nic w nim nie znalazł. Zobaczył obraz Matki Boskiej Jeszkotlowskiej, lecz nie było w kościele żadnego Boga, który byłby w stanie przywrócić dziedzicowi nadzieję.
Czepiam się książek
„Prawiek i inne czasy” to pierwsza książka Tokarczuk, którą przeczytałam świadomie. Jeszcze w podstawówce (tej w wariancie sześcioklasowym) czytałam „E.E.”, ale to się nie liczy 😉
Gra i elementy realizmu magicznego, o których piszesz sprawiają, że to niezwykła i wyjątkowa powieść. W jakiś sposob ponadczasowa. Sceny z arcydzięgielem nie zapomnę nigdy 😉 Kilka lat minęło odkąd pierwszy raz wkroczyłam do Prawieku, a dziś sprawiłeś, że mam ochotę na ponowną lekturę tej powieści.
Kurczę, ostatnio często mi się to zdarza. Chcę wrócić – i wracam – do lektur, które wywarły na mojej świadomości i wyobraźni jakieś piętno, a tymczasem stosy nowszych książek i tych „w planach” obrastają kurzem i nie maleją… Znasz jakiś skuteczny sposób, by z tym walczyć? 😉
pozeracz
W szkole podstawowej? Cóż to za przedziwny pomysł? Ciekaw jestem bardzo, jak wypadły te lekcje.
Arcydzięgiel rzeczywiście miał popisową rolę, ale mi jakoś grzybnia bardziej w pamięć zapadła.
Nie mam niestety recepty. Sam mam z tym problem, bo najczęściej i u mnie wygrywa coś jeszcze nieczytanego. Mam sporo powieści, do których chciałbym wrócić, ale idzie mi to marnie.
Czepiam się książek
To nie była lektura i nie na lekcji, źle mnie zrozumiałeś 😉 Po prostu była w szkolnej bibliotece, a tak się złożyło, że miałam do niej nieograniczony dostęp. To pewnie jedna z przyczyn mojego uzależnienia od książek. Mała przyszkolna biblioteka na wsi, do której jako dzieciak miałam klucze… Fajnie mieć ciocię dyrektorkę szkoły 😉 Dziś już by to nie przeszło, ale dwadzieścia lat temu… 🙂
pozeracz
No ładnie. Kolejna historia konszachtów bibliotecznych. Jeszcze się zaraz okaże, że byłem jakimś pariasem, anomalią na mej czytelniczej drodze. Ale w sumie to i tak ciekawe, że Tokarczuk była w szkolnej bibliotece w ogóle.
Marre
Kończę „Dom dzienny, dom nocny” i mam podobne odczucia: że o Tokarczuk baaardzo ciężko pisać. Ciekawam, czy ukazała się jakaś pełna jego analiza (na pewno), bo sama mam wrażenie, wszystkiego nie rozumiem. Ale tyle, o ile rozumiem – podoba mi się niesamowicie 😉
pozeracz
To jest w ogóle ciekawy przypadek obcowania z literaturą: pewność, że się podoba, ale niepewność własnych słów. Przypuszczam, że do pisania o niektórych dziełach potrzeba po prostu bardzo rozbudowanego aparatu interpretacyjnego.
Ambrose
Ja po Tokarczuk sięgnąłem dopiero w tym roku i bardzo się cieszę, że rozpocząłem znajomość z tą pisarką. „Prawiek i inne czasy”, podobnie jak „Anna In w grobowcach świata” ogromnie przypadł mi do gustu. Fascynująca jest łatwość, z jaką Tokarczuk operuje słowem, tworząc pozornie proste konstrukty, które skrywają jednak prawdziwe głębiny treści.
Ciekaw jestem, jaki jest odbiór tej powieści za granicą. Poruszone wątki wydają się na tyle uniwersalne, że do rozkoszowania się treścią nie jest potrzebna zbyt głęboka znajomość polskich realiów.
pozeracz
Wydaje mi się, że Tokarczuk dużo łatwiej czytać od np. Myśliwskiego. Jego proza jest dużo mocniej osadzona w polskiej specyfice. U Tokarczuk elementy magiczne i historia ułatwiają uniwersalny odbiór.
Jeśli Goodreads może być jakimkolwiek wskaźnikiem, to odbiór jest bardzo pozytywny.
Ewelina (Cocteau & Co.)
Uwielbiam tę powieść! To od niej zaczęła się moja przygoda z twórczością Tokarczuk i jest to jedna z najlepszych rzeczy jakie mi się przytrafiły w moim czytelniczym życiu. „Prawiek i inne czasy” czytałam jeszcze w liceum, ale chętnie bym do niego teraz wróciła. Na drugim miejscu są u mnie „Bieguni”, wspaniała książka o podróżowaniu, choć nie tylko. Niestety nie czytałam jeszcze „Ksiąg Jakubowych”, więc trudno mi powiedzieć, czy wkrótce nie zdetronizują, którejś z wymienionych. 😉
pozeracz
Dla mnie liceum to by chyba było nieco zbyt wcześnie na Tokarczuk. W liceum czytałem „Sto lat samotności” sam z siebie i teraz chciałbym wrócić, bo wrażenia mocno mi się zatarły. Choć do dziś pamiętam to niemal kieszonkowe wydanie.
Czepiam się książek
Też ciągle odkładam lekturę „Ksiąg Jakubowych”, nie wiem jak się zmotywować… Chyba łatwiej będzie zimą, kiedy mniej bodźców rozprasza 😉 Bo z pewnościa nie jest to książka, ktorą można zabrać na plażę, etc. Tydzień całkowitego spokoju i skupienia sam na sam z książką by się przydał…
pozeracz
Wydawać, by się mogło, że tytuł książki powinien mnie motywować, ale też jeszcze nie sięgnąłem. Wiem, że objętość książki to czynnik poboczny, ale tu wzmacnia on przekonanie, że rzeczywiście trzeba odłożyć większy kawałek wolnego czasu.
Wojtar
Świetny klimat tej książki. Najbardziej podoba mi się to, że rozpoznaję rodzinne strony. Taszòw to zapewne Staszów. Przez Staszòw przepływa rzeka Czarna. Dziedzic siedzi w pałacu i ma stadninę koni. To mi przypomina Kurozwęki. Do kościoła z pałacu niedaleko. Co więcej, nazwisko Popielski bardzo przypomina nazwisko tamtejszych „dziedzicòw”. Kotuszòw faktycznie istnieje. Może więc i Prawiek gdzieś się tam ukrył. Sprawdzałem…ale nie ma. Rzeczywiście mityczny.
pozeracz
Czasem rzeczywiście jest tak, że klimat jest na tyle dobrze wykreowany, że aż kreuje własną rzeczywistość. Wtedy kusi, by szukać tego „naszego” odpowiednika. Ja pamiętam, że miałem tak przy Rykusmyku, ale tam wystarczył Internet, by znaleźć miasto źródło. Ale z innej strony, ale od tego samego autora – fascynująca była wizyta w mojej Bydgoszczy lat mych dziecięcych w „Innej duszy”.