Wybaczcie ten nieco pompatyczny tytuł, ale dobrze wyraża on dwie rzeczy: mą słabość do aliteracji oraz zachwyt czasopismem Futu. Sama słabość do Futu jest zaś wyrazem innej qbusiowej cechy: ciekawości. Qbuś pożera bowiem nie tylko książki, ale i informacje, ciekawostki i nowinki. Ta zachłanność w powiązaniu z czytelniczymi zapędami sprawiły, że nie mogłem nie wpaść w sidła Futu. Do ciekawości i słabości dołącza jeszcze przypadek: czytelnikiem Futu stałem się po wizycie w poznańskim Bookareście – przyciągnęła mnie po prostu okładka.




