"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Konieczność mówiącego człowieka, czyli „Dobrze się myśli literaturą” Ryszarda Koziołka

W przypadku niektórych książek wystarczy ćwierć recenzji i jeden rzut oka na opis, by nabrać pewności, że daną pozycję wydawniczą trzeba przeczytać absolutnie i koniecznie. Tak było dla mnie w przypadku zbioru artykułów Ryszarda Koziołka. Od początku kwestią nie było „czy”, lecz „kiedy”. Każda kolejna recenzja, a było w ich w mych blogowych kręgach sporo, tylko przybliżała ten moment. Zakupiona w czerwcu odczekała nieco w kolejce, by teraz niezmiernie uradować mnie intelektualnie.

dobrze_sie_mysli_literatura

Pisanie o Dobrze się myśli literaturą wiąże się z pewnym dylematem. Samo napisanie w paru słowach o czym to książka to nie problem. Jest to zbiór esejów o wybranych aspektach kilku tekstów i postaci literackich – na przykład analiza Lalki Bolesława Prusa jako obrazu komercjalizującego się świata czy też „recenzja” reportaży Filipa Springera jako przykładu tego, jak można pisać o architekturze, oraz ogólne spojrzenie na świetne zdaniem autora powieści historyczne Hanny Malewskiej. Są więc teksty poświęcone dziełom, z którymi większość czytelników mogła lub powinna była się zetknąć oraz tym mniej znanym. Gwoli formalności można dodać, że większość tekstów ukazywała się już w innych publikacjach – na przykład Gazecie Wyborczej czy też Tygodniku Powszechnym. Wspomniany na początku akapitu dylemat dotyczy tego, co i jak pisać po niniejszym wstępie.

Pewną komplikacją jest sam poziom metatekstualności. Ten tekst jest pisaniem o pisaniu o pisarstwie. Każdy komentarz, w formie mniej lub bardziej rozbudowanej, będzie pisaniem o pisaniu… Et cetera. Jest to jednak komplikacja czysto formalna – może byłby to problem w przypadku pisania akademickiego, w tekście mniej formalnym (czyli właśnie tym, który masz przed oczami, o Bycie Czytający) jest to raczej zabawna obserwacja. Trudniej mi sobie jednak poradzić z tym, że Ryszard Koziołek… tak świetnie pisze. Owszem, momentami skręca mocno w stronę obszarów zbyt akademickich, ale trudno zostać profesorem bez pewnego skrzywienia. W tym przypadku to skrzywienie w stronę literatury, więc wszystko jest w porządku. A tak bardziej serio – dla mnie, jako osoby, która chciałaby jak najlepiej (pomińmy na moment nieokreśloność tej kategoryzacji) pisać o książkach, zetknięcie z takim kunsztem to intensywne przeżycie.

Cóż więc jest takiego w Ryszarda Koziołka pisaniu, że poraziło Pożeracza? Ujmując rzecz prosto i na pierwszy rzut oka paradoksalnie: wymagając sporo od czytelnika potrafi on zachować przystępność. Dobrze się myśli literaturą to nie jest zbiór lekkich tekstów, które można sobie po prostu „pyknąć” przy kawce – ich lektura wymaga pewnego zakresu wiedzy z zakresu literaturoznawstwa (lub też mocno zyskuje dzięki takiemu zasobowi) oraz odpowiedniej dozy skupienia. Jeśli jednak spełni się te dwa warunki wstępne, prędko odkrywa się, że Ryszard Koziołek pisze o literaturze ze swadą i humorem, bawiąc się przy tym językiem i nie szczędząc erudycji. Zetknięcie z takim pisarstwem może początkowo wpędzić w depresję („przecież ja nigdy tak nie będę pisał”), ale po otrząśnięciu się z początkowego szoku i pogodzenia z rzeczywistością zostaje jeszcze mocne postanowienie podjęcia prób. Innymi słowy – postanowiłem skorzystać z tego zbioru jako motywacji do doskonalenia własnego warsztatu.

ryszardkoziolek

Może mi ktoś zarzucić, że nie napisałem nic konkretnego o żadnym z poszczególnych esejów. To prawda, lecz przyznam szczerze: za maluczkim. Zbyt małą mam wiedzę, by w jakikolwiek sensowny sposób dyskutować ze słowami Ryszarda Koziołka. Może, gdyby to jeszcze był jakiś Bierce czy Vonnegut… A tak pozostaje mi tylko zachwyt i zachęta. Jeśli tylko choć po części dzieli się autorskie zacięcie i podziela się zdanie, że literatura to „konieczność mówiącego człowieka”, to lektura Dobrze się myśli literaturą przysporzy wielu przyjemności oraz mocnego postanowienia ponownego przeczytania Lalki.

Historia jest lekcją melancholii na temat wiedzy, która przychodzi wtedy, gdy zdarzenia się dokonały, nic już nie można zrobić, można jedynie próbować zrozumieć, co się stało.

Poprzedni

Trzeba robić swoje, czyli wywiad z Wojciechem Sedeńką (część 2)

Następne

Lem, kobiety i inne bestie

8 komentarzy

  1. Niezbyt często się zdarza, by książka pisana przez profesora akademickiego, mogła trafić do szerszej rzeszy odbiorców. Z drugiej strony sięgną po tę pozycję ci, którzy coś o tej literaturze wiedzą, więc nie zrazi ich owa złożoność wywodu. Czuję się zachęcona do sięgnięcia po ten tytuł.

    • pozeracz

      Komentarz Twój wzbudził we mnie ciekawość w zakresie tego, ile ciekawych, dobrze napisanych książek ukrywa się gdzieś w odmętach wydawnictw akademickich, uniwersyteckich i tym podobnych.

  2. Leżę i czytam

    Do ponownego przeczytania „Lalki” sama się zachęcam od dłuższego czasu, a po eseje profesora Koziołka na pewno sięgnę. Zwłaszcza, że mało u nas podobnych tytułów. A propos, w blogosferze głośno ostatnio o „Książce o czytaniu” Justyny Sobolewskiej – chyba coś o podobnej tematyce. I, przy okazji, niezmiennie polecam „Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało?” Pierre’a Bayarda. Francuski profesor pisze o czytaniu i nieczytaniu, nieco przewrotnie, ale zajmująco.

    • pozeracz

      „Książkę o czytaniu” niemal zakupiłem na zakopiańskim festiwalu, który odwiedziłem urlopowo-synchronicznie. Jednak impuls i komentarz na blogu sprawił, że wybrałem coś o tematyce górskiej. No i dwie książki dla potomków. A przewrotność Bayarda jednocześnie kusi mnie i odrzuca.

  3. Chciałabym przeczytać, ale nie wiem, szczerze mam mieszane uczucia. Przy okazji rzucę okiem, ale na bank nie nabędę, lecz miło mi będzie dostać w prezencie. 🙂

    • pozeracz

      Może jakaś odpowiednia osoba przeczyta ten komentarz i podłapie pomysł? A tak bardziej serio – część tych artykułów publikowana była w innych miejscach, więc powinna teoretycznie być dostępna sieciowo. Może warto poszperać i sprawdzić, czy koziołkowe pisarstwo odpowiada gustom?

  4. Zgadzam się, Ryszard Koziołek jest takim erudytą, że to aż onieśmiela! Ale jednocześnie jest bardzo inspirujące. Każda strona tych esejów jest przesiąknięta wielką miłością do literatury, tak jak mówi tytuł, autor po prostu nią myśli i oddycha 🙂 Słuchanie prof. Koziołka to też czysta przyjemność – polecam jego wykład o Sieniewiczu na YT 🙂

    • pozeracz

      Zgadzam się z tym oddychaniem literaturą. Chłonie się jego wywody z duża przyjemnością. Oby więcej takich książek o książkach. A wykład sprawdzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén