Radosław Rak, miłośnik Schulza i Beskidu Niskiego, to powieściowy debiutant nieznany szerszemu gronu odbiorców. Jest jednak autorem kilku opowiadań w duchu realizmu magicznego, którymi potrafił przekonać do siebie czytelników. Stały one bowiem na wysokim poziomie nie tylko pod względem językowym, ale i opowiadane w nich historie były bogate w znaczenia i podteksty. Osadzona na Lubelszczyźnie Kocham Cię, Lilith pokazuje, że autor całkiem nieźle poradził sobie z dłuższą formą literacką, ale nie obeszło się bez zgrzytów.
Robert to wypalony młody mężczyzna, do niedawna przedstawiciel handlowy. Kłopoty z sercem i powodowane nimi lekarski zalecenia sprawiają, że trafia do beskidzkiego sanatorium. Szybko jednak okazuje się, że kuracjusz będzie skupiał się raczej nie na swoim zdrowiu, lecz na kobietach. Nie dla niego sauna i picie niezbyt atrakcyjnych zapachowo wód, lecz Małgorzata, atrakcyjna pani doktor, oraz Iwona, tajemnicza i kusząca malarka. Cielesne pragnienia narratora zaczynają wpływać także na jego umysł, granica pomiędzy rzeczywistością a ułudą zaciera się. Przesycone erotyzmem wizje, rozmowy z lwowskim detektywem Jesipowiczowem, bohaterem czytanej powieści, to dopiero początek.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy tej podzielonej na trzy części powieści, jest erotyzm. Pierwsza część Kocham Cię, Lilith jest nim wręcz przesycona. Mamy więc podboje Jesipowicza, flirt, fantazje Roberta, gorącą scenę w saunie oraz seks na granicy jawy i snu — a to dopiero pierwsze kilkadziesiąt stron. Dalej jest pod tym względem nieco mniej intensywnie, ale i tak cała powieść bogata jest erotyczne nuty. Z jednej strony jest to bezpośrednio związane z tytułową Lilith i jej dziełami, lecz z drugiej strony trudno nie odnieść wrażenia, że seksualne niespełnienie protagonisty mogłoby zostać wyrażone przez mniej dobitnie. Autorowi trzeba oddać, że pomimo tego, że przesadza z ilością takich scen, to radzi sobie z nimi zręcznie. Rak posługuje się bogatym słownictwem i lubi bawić się skojarzeniami, a erotyzm skrywa czasem między słowami.

Beskid Niski piękny jest
Mieszane odczucia budzi także główny bohater. Robert to na pewien sposób mężczyzna swoich czasów — zagoniony, wypalony i uformowany przez masowe wyobrażenia męskości. Przedmiotowe traktowanie kobiet i rozrzucone to tu, to tam szowinistyczne komentarze mogą niektórym nie tylko utrudnić wczucie się losy Roberta, ale wręcz od niego odrzucić. W tym kontekście złudne wizje go nawiedzające oraz całość wątku z Lilith można by uznać za swoistą drogę usłaną cierniami, gdyby nie fakt, że nie zachodzi żadna znacząca zmiana. Na całe szczęście jest część druga powieści, która skupia się na losie Lilith oraz mężczyzn, którzy mieli z nią styczność. Mityczna historia boskiej kochanki, fascynująca wersja historii stworzenia świata, niezwykle ciekawe biografie mnicha Drowniaka — wszystko to sprawia, że Kocham Cię, Lilith nabiera dodatkowego wymiaru i staje się podatna na różnorodne interpretacje.
Niemal niczego nie można zaś zarzucić stylowi Radosława Raka oraz prowadzonej przez niego narracji. Ta ostatnia jest dość zróżnicowana i doskonale ukazuje kunszt autorski. Z podziwem czyta się zwłaszcza te fragmenty, w których Robert ucieka w świat ułudy oraz niemalże zamienia się miejscami z bohaterami czytanej przez siebie powieści. Mnogość scen, które dopiero na sam koniec ukazują swój imaginacyjny charakter, sprawia zresztą, że czytelnik chcąc, nie chcąc, zaczyna współodczuwać zagubienie i niepokój, które odczuwa czasem Robert. Jedynym zgrzytem, choć związanym bardziej z fabułą, są dłużyzny w trzeciej części powieści.
Kocham Cię, Lilith to debiut udany, który pozostawia jednak pewne uczucie niedosytu (zwłaszcza tym, którzy czytali opowiadania autora). Jest to pełna symboli i religijnych odniesień opowieść o mężczyźnie, który miłość i bliskość zastępuje wytworami swojej wyobraźni. Potrafi ona jednak zmęczyć czytelnika natężeniem erotyzmu oraz sporadycznymi dłużyznami. Nawet jednak z tymi niedostatkami trudno nie polecić dzieła Radosława Raka, gdyż ogółem jest to wartościowa powieść nowego głosu w polskiej literaturze.
O Kocham Cię, Lilith poczytacie też tam:
- Dwutygodnik
- Esensja
- Głos Kultury
- Klub AA — Ambrose
Jesteście tchórzami, wszyscy Adamowie świata, tchórzami. Pragniecie Lilith, a wybieracie Ewę, bo Ewa miła, bo pachnie mlekiem, nie krwią, bo Ewy nie miał nikt przed wami, a Lilith miał sam Bóg.
Luiza
A ja jeszcze nic nie czytałam tego autora, którego książki często widywałam w internetowej (czaso)przestrzeni xD Heh, chyba pora nadrobić.
czytanki anki
Zaczęłam niedawno czytać tę powieść i poległam na erotyzmie – to stało się po prostu nużące. Zgadzam się również z Twoją opinią, że bohater nie jest do końca udany.