Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że ciągle wspominam o tym, że nie przepadam biograficznym odczytywaniem literatury, a po biografie sięgam niezwykle rzadko. Jednak jako niereformowalny mol książkowy nie mogę nie odczuwać pewnej wdzięczności twórców dostarczających mi pokarm wysoce pożywny i stymulujący, a jako człek ciekawski wysoce cierpię na słabość do poznawania różnych ciekawostek. Połączenie tych dwóch faktów owocuje pewną predylekcją do kolekcjonowania szczegółów, drobiazgów i innych anegdot z życia pisarek i pisarzy. Dawałem nawet wyraz tym skłonnościom, pisząc o ciekawostkach z żywotów (dwa razy!) czy nawet pisarskich pieleszach. Dziś przyszła zaś pora na kolejny dowód, że pisarz też człowiek i czytelnik: pisarskie pyskówki.
Na sam początek zaznaczę, że wpisu tego nie należy traktować jako źródła akademicko odpowiedniego. Staram się prezentowane fakty sprawdzać w więcej niż jednym źródle, ale Internet ma to do siebie, że lubi powielać podobne ciekawostki nie tylko bez sprawdzania ich prawdziwości, ale i bez podawania źródła. Lubują się w tym nawet, o zgrozo, strony poświęcone literaturze. Pamiętam, że swego czasu napotkałem na artykuł na jednym z większych polskich portali, który był kropka z kropkę tłumaczeniem wpisu ze strony angielskojęzycznej z jednym punktem dodanym od autora. Wracając jednak do sedna: jeśli ktoś dostrzeże w tym wpisie jakieś nieścisłości, proszę je wypunktować. Będzie to z pożytkiem dla stron wszystkich.
Teraz niech przemówią dyferencje, krytyki i prztyczki.
█║▌│ █│║▌ ║││█║▌ │║║█║ │║║█║
George Gordon Byron vs. John Keats
John Keats miał pewnego razu powiedzieć do swego przyjaciela: „Zobacz, jak to mieć sześć stóp i być lordem”. Komentarz ten dotyczył pozytywnej recenzji poezji Lorda Byrona. Panowie, na gruntach estetycznych, poeci nie przepadali wzajemnie za swymi poezjami. A prócz tego Keats uważał Byrona snoba, który zawdzięcza sukces statusowi społecznemu oraz celowaniu w mało wymagającą publikę. W dodatku pochodzący z klasy średniej Keats zazdrościł powodzenia rywalowi, gdyż ciągle cierpiał na trudności finansowe. Co ciekawe: ponoć z czasem rzeczony snob docenił poezję swego krytyka.
Mark Twain vs. Ambrose Bierce
Z pewnym bólem serca dzielę się akurat tym recenzenckim drobiazgiem. Niestety, nie wszystkie dzieła Ambrose’a Bierce’a były tak udane, jak jego opowiadania. Wydawnictwo Chatto & Windus poprosiło Marka Twaina o ocenę zbioru opowieści i anegdot Nuggets and Dust: Panned Out in California autorstwa niejakiego Doda Grile’a. Posłali manuskrypt bez większych obaw, gdyż wiedzieli, że Dod Grile to jedynie pseudonim, a Ambrose Bierce to autor solidny. Twain nie tylko określił tę książkę jako najbardziej odrażającą, ale całość swego wywodu zakończył tak: „Dod Grile ma poczucie humoru, ale w tej książce na każdy śmiech przypada pięć rumieńców, dziesięć dreszczy i jeden rzyg. Ten śmiech jest zbyt drogi”.
Francis Scott Fitzgerald vs. Ernest Hemingway
A oto jak sukcesu i chwały ścieżki na przyjaźnie wpływać mogą. Jeśli chodzi o wiek, Fitzgeralda i Hemingwaya, dzieliły tylko trzy lata, ale gdy się poznali ten pierwszy dopiero co opublikował Wielkiego Gatsby’ego, a drugi był jeszcze słabo znany. Z czasem trajektoria gwiezdna się odmieniła, a przyjaźń przekształciła się w serię złych zachowań, alkoholowych ekscesów i małostkowych docinków. Scott Donaldson, autor biografii obu pisarzy, napisał całą książkę (Hemingway v Fitzgerald: The Rise and Fall of a Literary Friendship) o tej trudnej (nie)przyjaźni, w której wskazuje na ciemne strony charakterów obu panów. Nieco bardziej „dostaje się” Hemingwayowi, który był ponoć niewdzięcznikiem i brutalem, który nie tylko lubił dominować, ale też przenosił swoje kompleksy na najbliższych. Fitzgerald ukazany został zaś jako chcący dobrze, ale irytujący facet, który z kolei odczuwał potrzebę być zdominowanym, a do tego sam sobie rzucał kłody pod nogi swym pijaństwem i wygłupami.
Mario Vargas Llosa vs. Gabriel García Márquez
Niesnaski zachodzą nawet na poziomie noblowskim, a przyjaźń może przekształcić się w ponad trzydzieści lat milczenia. Momentem kluczowym był prawy hak, który Vargas Llosa zaaplikował Garcíi Márquezowi na premierze filmowej w Mexico City. Cóż się stało, że ojciec chrzestny przystąpił do rękoczynów wymierzonych w tatusia swego chrześniaka? Tym razem było jakże prozaicznie: poszło o kobietę. Otóż niecny Llosa zdradzał swą żonę i zamieszkał nawet z kochanką w Sztokholmie, a jego żona zwróciła się do Márqueza, by uzyska nie tylko pocieszenie. Nim doszło do pogodzenia musiały minąć liczne lata, dwa Noble i jakże urocza „kurtyzana Fidela Castro” Llosy względem Márqueza.
Salman Rushdie vs. John Updike
W przypadku Bierce’a nie wiemy nic o reakcji na niezbyt pochlebną reakcję, ale (na szczęście?) wiemy, jak zareagował Salman Rushdie na krytykę ze strony Johna Updike’a. Ten drugi doczepił się tego, że w Śalimarze Klaunie znów pojawiła się postać nazwana Maximilian Ophuls. Dotknięty autor odparł na to tak: „Cóż, czemu nie? Gdzieś w Las Vegas jest pewnie męska prostytutka, która nazywa siebie 'John Updike’… On powinien trzymać się swojego zaścianku i pisać o wymienianiu się żonami, bo akurat to potrafi”.
Flannery O’Connor vs. Ayn Rand
Na koniec znów krytyka jednostronna, lecz tym razem w kobiecym wydaniu. Flannery O’Connor była nie tylko znaną autorką opowiadań, ale też jedną z najbardziej uszczypliwych krytyczek literackich. W liście do przyjaciółki, dramatopisarki Maryat Lee, napisała tak: „Mam nadzieję, że nie masz znajomych, którzy polecają Ci Ayn Rand. Jeśli chodzi o prozę, nie możesz mierzyć niżej niż w prozę Ayn Rand. Mam nadzieję, że podniosłaś jej książkę z podłogi metra i wrzuciłaś do najbliższego kubła na śmieci. W porównaniu z nią Mickey Spillane wygląda jak Dostojewski.”
█║▌│ █│║▌ ║││█║▌ │║║█║ │║║█║
Nie wiem, czy te krótkie urywki, fragmenty wyzwolonych emocji przekonają Was, by czasem zbliżyć się do bandy w swym pisaniu o książkach, ale ja poczułem się zainspirowany. Na pewno jednak potwierdzają one oczywistą oczywistość, że pisarki i pisarze to też ludzie – mają skłonności, słabości i sympatie. Przede wszystkim jednak są też zaangażowanymi czytelnikami, którzy potrafią z pasją pisać nie tylko książki, ale i o książkach.
A promieniste jego oczy, równym
Płonące blaskiem pod białemi skrońmi,
Drżącem uwięzły światłem w Mnemosynie.[John Keats, Hyperion, tłum. Jan Kasprowicz]
Tomek
A najlepsze spięcia to i tak mieli Miłosz z Herbertem. I niestety nie umiem stanąć po żadnej ze stron. Obu uwielbiam.
pozeracz
A właśnie. Jakoś polskie niesnaski pominąłem. Czy jest jakiś dobry artykuł opisujący ich spięcia?
Tomek
Tu jest ciekawie:
http://tysol.pl/a15004–Tylko-na-Tysol-pl-Slynnego-wywiadu-TS-ze-Zbigniewem-Herbertem-Cz-1-Pojedynki-Pana-Cogito-
Tomek
I tu: http://tysol.pl/a15470–Tylko-na-Tysol-pl-Slynnego-wywiadu-TS-ze-Z-Herbertem-Cz-2-Milosz-chcial-Polske-przylaczyc-do-ZSRR-
pozeracz
O, dzięki za pamięć. Ciekawy materiał, dobrze się dokształcić.
Pyza
Och, Byron w ogóle chyba lubił pozostawać w konfliktach, warto wspomnieć o jego sporach z Polidorim (kto tak właściwie napisał „Wampira” i co na ten temat uważa czytelnicza publiczność). O tej historii z Llosą słyszałam, musiała się odbić szerokim echem ;-).
Ale tak sobie myślę, że warto by tu rozróżnić dwa poziomy tego „vs”, bo w jednych historiach mamy do czynienia z bezpośrednią krytyką i sporem. A w drugim on jest przekazywany przez osobę trzecią. Albo nie, jeśli ma miejsce w prywatnej korespondencji i wychodzi na jaw na przykład już po śmierci wszystkich zainteresowanych.
Co do Bierce’a, to wiesz może, co Twain sądził w ogóle o jego twórczości? Może generalnie nie przepadał?
pozeracz
Tak, czytałem przy okazji recenzowania „Draculi” o tym całym zamieszaniu z manuskryptem, pamiętnymi nocami w Genewie i autorstwie. Ciekawe, czy ktoś już w ogóle napisał książkę o Genewie właśnie. Mógłby być z tego niezły thriller.
Rozróżnienie można też poczynić na spory osobiste i czysto literackie.
Niestety, nie doszukałem się nic poza tym. Bardzo możliwe, że gdzieś w odmętach bibliografii by coś się znalazło, ale nic mi o tym nie wiadomo.
Pyza
Na pewno jest film, ale powieść byłaby faktycznie ciekawa :-).
pozeracz
Chodzi o „Gotyk”, tak? Żeby nie było – wygooglałem teraz, ale nie miałem pojęcia o jego istnieniu.
Pyza
Tak, o niego. Sama trafiłam kiedyś przypadkiem, bodaj czy nie szukając zdjęć Byrona :-).
pozeracz
A film to dobry w ogóle?
Ambrose
Jeżeli chodzi o takie niesnaski bez rękoczynów, sprowadzające się do utyskiwań czy krytycznych uwag, to ponoć Georges Simenon nie mógł przeboleć, że zamiast niego, literacką nagrodę Nobla otrzymał Albert Camus.
pozeracz
Ale konkretnie Camus? Nie miał problemów z innymi laureatami? W przypadku Marqueca i Llosy ten wątek też był ważny po ich „rozstaniu”.
Ambrose
Tak, konkretnie Camus – oboje byli Francuzami, oboje się znali, oboje, przynajmniej z punktu widzenia Simenona, rywalizowali o literackiego Nobla. Ponadto sam Camus przyznawał, że jego „Obcy” nie powstałby, gdyby nie lektura „Wdowy Couderc” pióra Simenona.
Ambrose
Pardon! Simenon to oczywiście Belg, który jednak na stałe mieszkał we Francji, a swoje dzieła pisał w j. francuskim.
pozeracz
Ach, rozumiem. Następstwa, inspiracje i tym podobne są przyczyną wielu problemów w sztuki świecie.