Były takie przedziwne czasy na tym blogu, że recenzje publikowane były na nim w zasadzie na bieżąco. Pandemia i tym podobne niedoczasy sprawiły, że opóźnienie jest dość solidne i nie w pełni przewidywalne. Zmierzam tu do tego, że Zmierzch czytałem czasu już nieco temu, ale tak się jakoś złożyło, że recenzja publikowana jest w okolicach urodzin Tajfunów, a w dodatku powieść Dazaia była ich wydawniczym debiutem. Dla nich więc wszystkiego naj, a dla Was tekst poniżej.