Każdy, kto na bloga lub profil zagląda, jest zapewne świadom mej słabości do wydawanej przez ArtRage serii Cymelia. Recenzowana poniżej książka stanowi (kolejny) dowód na pożyteczność czy wręcz nieodzowność takich wydawnictw oraz ich inicjatyw. Czy przeciętny czytelnik miałby szansę natknąć się na nowele Kjella Askildsena? O ile nie interesuje się literaturą skandynawską, to jedynie przypadkiem. Dość jednak peanów i pochwał, Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu czekają.
Tag: cymelia
Wyznam Wam teraz pewien mroczny sekret. Za sprawą recenzenckiej obowiązkowości (czyt. pierwszeństwa dla egzemplarzy od wydawców), tempa pisania (jedna recenzja na tydzień) oraz zamiaru podzielenia się przemyśleniami o niemal każdej przeczytanej książce niektóre z nich muszą czekać na swą kolej długo. Oni Kay Dick stoją w kolejce aż od… sierpnia. Znalazła się w podsumowaniu roku, a teraz napiszę nieco szerzej, dlaczego tak się stało.
O ile nie jest się czytelnikiem niezwykle wybrednym oraz/lub wysoce wyspecjalizowanym, każdego miesiąca wychodzi zdecydowanie zbyt wiele potencjalnie interesujących książek. Konieczny jest wstępny odsiew i wydawać by się mogło, że wystarczy wybrać sobie godne zaufania wydawnictwa. Nawet jednak wtedy liczby mogą przytłoczyć. Może więc wybrać kilka serii wydawniczych? I to może nie wystarczyć, ale ja jestem póki co na etapie mieszanki obserwowanych wydawnictw, serii i konkretnych autorów/ek. Jedną z serii na górze listy jest zaś Cymelia od ArtRage, której to zawdzięczacie niniejszy tekst oraz Legendy Torgny Lindgrena.
Wydawnictwo ArtRage to twór z historią ciekawą. Zaczynał w 2013 jako BookRage, czyli polsko-książkowa odpowiedź na growe Humble Bundle i podobne strony, sprzedając pakiety e-booków w modelu „płać, ile chcesz”. Z czasem pojawiły się i pakiety papierowe (które Pożeracza skusiły nie raz i nie dwa), by w końcu od kooperacji z Książkowymi Klimatami przejść do samodzielnego książek wydawania oraz odejścia od pakietów na rzecz niezłego sklepu e-bookowego. Zdania jestem, że wartościowe inicjatywy wspierać należy, więc zakupiłem od nich co nieco. Nie było to nazbyt trudne, bo kuszących książek w ich ofercie nie brak. Takie na przykład Wczoraj Juana Emara…