W mym poprzednim wpisie poświęconym zbiorowi listów (Lema, oczywiście) wyłożyłem me podejście do zaglądania w czyjeś listy, więc powtarzał się nie będę. Tu dodam tylko, że jestem niezmiernie (i niestety bezosobowo) wdzięczny Ursuli K. Le Guin za to, że zdecydowała się napisać ten pierwszy list. Trudno by mi było bowiem, nawet gdybym fantazjował bujnie, to bym lepszej pary korespondencyjnej sobie nie wybrał. I mów, że moja chwała z przyjaciół się bierze to więc gratka nie lada.