Wszystko zaczęło się od dobrej książki i skiepszczonego tłumaczenia. Jeszcze w trakcie lektury Trylobitów natknąłem się na facebookowej grupie pewnego szalonego wydawnictwa na zwięzłą acz przykładami podpartą i ciętą krytykę fragmentu przekładu Trylobitów autorstwa Macieja Świerkockiego. Pomyślałem sobie wtedy, że autor tego tekstu może być ciekawym rozmówcą. Postanowiłem to sprawdzić i teraz mogę Was zaprosić do lektury wpisu niniejszego. Oto więc Tomasz Gałązka i jego przekładniczy (i nie tylko) świat.
Tag: wydawnictwo czarne Strona 1 z 7
Nikt pewnie specjalnie nie zwrócił na to uwagi, ale na blogu niniejszym bardzo rzadko pojawiają się recenzje biografii. Nie dzieje się tak z powodu braku takowych na rynku ani też ich teoretycznego literackiego niedostatku, a po prostu wynika z pożeraczowych preferencji. Zamiast czytać o autorach i ich mniej lub bardziej prywatnych perypetiach, zdecydowanie bardziej wolę czytać ich dzieła. Sięgnięcie zaś do Babel. Człowiek bez losu wynika nie tylko z wielkiej estymy dla kunsztu autora, ale i jego historycznego (nie)szczęścia do życia w ciekawych czasach (i miejscach).
Niemało mam czytelniczych słabości – od długich cykli fantastycznych (i nie tylko), przez Lee Childa, aż po klasycznie kiczowate okładki dawnej fantastyki. Gdzieś tam pomiędzy nimi znaleźć można predylekcję do wartościowych serii wydawniczych. I właśnie wdepnąłem w kolejną. Opowiadania amerykańskie od wydawnictwa Czarne kusiły mnie od samego startu, ale dopiero Trylobity dokonały aktu poprzez kameralny zakup.
Miasta to organizmy podatne na kilka sprzeczności. Z jednej strony skłonne to rozrostu (pączkujące osiedla, wchłanianie obszarów podmiejskich), ale i w rdzeniu niezmienne (starówki i tym podobne). O ile jednak nie mieszka się w danym miejscu przez czas dłuższy i kluczowy, trudno takie zmiany obserwować. Paradoksalnie tempo zmian nie ułatwia tych obserwacji, a raczej szybko pokrywa poprzednią tkankę miejską kolejną jej warstwą. Tu pomagają takie książki jak Nieobecne miasto.
Mól książkowy molowi książkowemu nierówny – wgryzamy się w różne gatunki, mamy różne czytelnicze zwyczaje i nawyki. Poza konstytutywną dla grupy rzeczonej miłością do książek, jest jeszcze jedna słabość łącząca osoby literaturochłonne: upodobanie do książek… o książkach. Jakże bowiem nie lubić takiej samozwrotnej rozrywki ego łechcącej? Czytać, dużo czytać Ryszarda Koziołka do tej kategorii pasuje w sam raz.