"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Książki zmieniają świat – „Anna Karenina” w Somalii

Na początku grudnia opublikowałem pierwszy post planowanego cyklu o książkach, które zmieniły świat. Inne tematy i czytelnicze obłożenie sprawiło, że jest to jak na razie jedyna część. Potencjalnych kandydatów do serii nie brakuje, ale brakuje za to  czasu. Dziś jednak mam dla Was historię, którą chciałem się podzielić czym prędzej. I to pomimo faktu, że nieco naciągnę wstępne założenia cyklu. Ta historia bowiem opowiada o tym, jak jednak książka zmieniła świat jednego człowieka. Poznajcie Mohameda Baruda.

mohamed karenina somalia

Mohamed z Imsahan

Na początek ważny disclaimer: niniejszy post jest w gruncie rzeczy parafrazą odcinka podcastu Rough Translation, który poznałem dzięki innej sieciowej audycji, Radiolab. O tym ostatnim już tu pisałem, a ten pierwszy to autorski program Gregory’ego Warnera, którym to chce pokazać, jak znane nam dobrze sprawy, rzeczy są postrzegane w innych częściach świata. Chce pomóc słuchaczom wyrwać się z ich kulturowego bąbelka. Dlaczego zdecydowałem się zaś przekształcić tę historię jako wpis? Powody są dwa. Pierwszy jest taki, że jest to poruszająca historia, która jak niemal żadna inna pokazuje moc literatury. Drugi zaś jest taki, że zwykła polecanka na Facebooku w połączeniu z chronicznym brakiem czasu oraz/lub obawami o własny angielski zaowocowałoby zapewne tym, że wysłuchałby tego mało kto. A ja po prostu bardzo chcę byście poznali tę opowieść. Jednak przede wszystkim i absolutnie polecam wysłuchanie samego podcastu miast mego czytania tego wpisu. And now back to our regularly scheduled programming

W 1981 roku Somalią rządzi dyktator wojskowy, Siad Barre. Mohamed Barud ma 31 lat i jest trzy miesiące po ślubie. Dyrektor lokalnego szpitala zwraca się do niego z prośbą o zebranie pieniędzy, gdyż wspomniany dyktator przestał go finansować w ramach odwetu za działające w regionie ruchy separatystyczne. Poruszony niesprawiedliwością tego działania i warunkami panującymi w szpitalu Mohamed postanawia napisać do władz list, w którym narzeka na warunki panujące w szpitalu. Rząd przejął się listem, ale w sposób inny niż młody mąż oczekiwał. Skarga uznana została za zdradę, a jej autor skazany na dożywocie. Zamknięty w szerokiej na trzy kroki celi Mohamed mógł jedynie powtarzać te trzy kroki w tę i z powrotem, w tę i z powrotem. W więzieniu panowała bowiem jedna zasada: nie można było rozmawiać z innymi więźniami. Skazany szybko popada w otępienie i zaczyna… nienawidzić swojej żony.

karenina okładka pierwsze wydanie

Pierwsze wydanie Anny Kareniny

Mohamed z pewnym zaskoczeniem odkrywa te uczucia. Jego żona jest młoda, od ślubu minęły trzy miesiące, a w dodatku rząd oficjalnie zachęca żony skazanych za zdradę do rozwodu. Przestaje wierzyć, czy Ismahan na niego zaczeka. Zastanawia się, czy czasem już się z nim nie rozwiodła. Ma jej za złe, że ona jest na wolności, a on gnije w celi. Zdaje sobie sprawę, że to bardzo egoistyczne i niesprawiedliwe, ale nic nie może na to poradzić. Jego stan psychiczny jest na tyle zły, że zaczyna się obawiać, czy nie popełni samobójstwa bez pełnej tego świadomości. Aż pewnej nocy, gdy strażnik jest na drugim końcu korytarza, Mohamed słyszy przez ścianę wyszeptane: „Naucz się ABC przez ścianę”. Skazany początkowo nie rozumie, o co chodzi, ale z czasem domyśla się, że chodzi o kod oparty na pukaniu. Od tamtego czasu głos zza ściany dialogiem troszczy się o Mohameda niczym o dziecko, zachęcając do go jedzenia, podtrzymując na duchu.

Tym głosem był doktor Adan Abokor, czyli dyrektor szpitala, który prosił o datki. Abokor trafił więc do więzienia właśnie przez list Mohameda. Po dwóch latach od rozpoczęcia odsiadki doktor zostaje zaproszony na pierwszą zmianę ubrań. Ma szczęście – naczelnik jest akurat w dobrym humorze i pozwala Adanowi zabrać jedną z książek w jego gabinecie. Wybór pada na Annę Kareninę ze względu na jej… objętość. W tym wydaniu powieść Tołstoja to około 800 stron, 350 000 słów, niemal 2 000 000 liter. Doktor owija rękę w prześcieradło i zaczyna pukać. Dwa miliony sekwencji, litera po literze. Mohamed zaczyna zaś słuchać. Szybko zaczyna współodczuwać z Anną, wyizolowaną i cierpiącą. Jej więzieniem były co prawda pożądanie i ówczesne postrzeganie kobiet, ale nie to dla niego było ważne. Ważne było jej cierpienie, które doprowadziło ją do stanu, którego sam się u siebie obawiał. Skazany płacze nad losem Anny, ale zdaje sobie sprawę, że płacze nie tylko za Kareninę, ale i za siebie.

vivien leigh kareninga

Vivien Leigh jako Anna Karenina (1948)

Z perspektywy czasu Mohamed dostrzegł, że Tołstoj pomógł mu przetrwać. Proza Rosjanina, w której uwaga jest poświęcana nawet mało ważnym postaciom, pomogła mu bowiem wczuć się w perspektywę swojej żony. Przestał koncentrować się wyłącznie na sobie i zdał sobie sprawę z tego, że nie jest sam. I miał rację. Cierpiał nie tylko on, ale i Imsahan. Żona pozostała mu wierna i nie poddała się rządowej presji, a do tego musiała opuścić kraj ze względu na panującą w nim wojnę domową. Osiem lat później klimat polityczny w kraju uległ zmianie i Mohameda wypuszczono. Małżonkowie spotkali się w sąsiednim kraju i choć nie było powrotu do tamtej miłości, to do dziś mieszkają w mieście, w którym się spotkali. Po wszystkim doktor Abokor próbował ponownie czytać monumentalne dzieło Tołstoja, ale nie potrafił – wiązało się z nim zbyt wiele złych wspomnień. Przekazał je więc… kolejnemu więźniowi, znajomemu dziennikarzowi.

Nie wiem, jak Wy, ale nie pamiętam żadnej innej historii tak dobitnie i niemal namacalnie ukazującej moc literatury. Może to kwestia kontrastu prozy Tołstoja z somalijskim więzieniem, może ciągle intensywnych emocji… Nie wiem. Wiem, że Was nie trzeba przekonywać o tej sile, ale i tak nie wątpię, że historia ta Was pokrzepi i wzruszy. Przypominam też: jeśli tylko możecie, to posłuchajcie podcastu – więcej tam szczegółu i więcej emocji.

radiolab logo karenina

^^ klik klik ^^

Grzebiąc w duszy wydobywamy nieraz to, co leżałoby tam niepostrzeżenie. [Lew Tołstoj, Anna Karenina]

Poprzedni

Bydgoska niespodziegadka, czyli Fabularie 3 (14) 2017

Następne

(Nie)tydzień małych radości, czyli Share Week 2018

7 komentarzy

  1. Ha, przyznaję, że akurat w moim przypadku wersja pisana sprawdza się zdecydowanie lepiej niż wersja audio. Jakoś łatwiej jest mi się skoncentrować na tekście.

    A przytoczona historia doprawdy niesamowita. Pierwsze wrażenie jest takie, że to wręcz niewiarygodne – „wystukać” i „wysłuchać” tych kilkuset stron tekstu… Ale kiedy człowiek zaczyna rozpatrywać sytuację więźnia umieszczonego w takiej klaustrofobicznej celi, więźnia, posiadającego jedynie wolny czas, z którym niewiele można zrobić, wtedy wszystko nabiera zupełnie innego znaczenia. A sam motyw wystukiwania wiadomości nieodzownie przywodzi na myśl genialne opowiadanie „Terminus” pióra Staszka Lema.

    P.S. Chochlik w trzecim akapicie: „przestał go finansował„.

    • pozeracz

      Dziękuję za nieustającą czujność redakcyjną.

      Rzeczywiście, na początku taka ilość tekstu może wydawać się przerażająca, zwłaszcza przekazywana w takiej formie. Jednak ogrom czasu dostępnego więźniowi w połączeniu z niemal kompletną bezczynnością kontrastują z tym ogromem.

  2. Życie pisze najciekawsze scenariusze…. 'Anne Kareninę’ kochał mój dziadek, dlatego i ja uwielbiam tę książkę.

  3. N.

    To z mojej strony bardzo nieczułe teraz będzie, ale pierwsza myśl: w więziennej celi na trzy kroki byłabym zachwycona nawet Anną Kareniną! 😛
    Ojej, jak ja tę książkę męczyłam… Wielokrotnie bardziej podobał mi się film z Sophie Marceau! Ale dość prywaty, bo nie o to przecież chodzi.
    Cudna historia z samego dna piekła. I masz rację — pokazuje moc literatury, ale też mam wrażenie, że bardziej niż o literaturę, chodzi tu o człowieczeństwo. Jako zwierzęta stadne potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem jak powietrza. I w przypadku tych somalijskich bohaterów tę funkcję spełniła „Anna Karenina”, ale gdyby wybór padł na inną lekturę, byłoby przynajmniej podobnie.

    • pozeracz

      A kiedy ją czytałaś? I co było tak męczące?

      Człowieczeństwo… Prawda. Bez drugiego człowieka „czytanie” Anny Kareniny byłoby w tych warunkach niemożliwe. Zresztą mam wrażenie, że właśnie zakaz porozumiewania się z innymi więźniami był bardziej dotkliwy niż wymiary celi.

  4. Rough Translation dodałam już do mojej bazy podcastów, bardzo dziękuję! Oto eskapistyczna moc literatury. Choć równie sporo, co o książce, ta opowieść mówi o drugim człowieku – współwięźniu, który wystukiwał ją drugiemu przez ścianę, zamiast czytać tylko dla siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén