Wpis niniejszy teoretycznie mógłbym zacząć od krótkiego objaśnienia, czym w zasadzie jest fandom. Mam z tym jednak pewien problem – dla osób zielonych w temacie kilka słów to będzie za mało, a z tym otrzaskanym są one zupełnie niepotrzebne. Zamiast tego więc wspomnę tylko szybko, że opłaca się zaglądać do nadmorskich stoisk z tanimi książkami, bo można napotkać w nich takie oto znaleziska. Prosto z Łaz w powiecie koszalińskim przybywają do Was więc Historie fandomowe Tomasza Pindla.
Rok: 2024 Strona 10 z 11
Niejaki John „Hannibal” Smith po udanej akcji lubił mówić „I love it when a plan comes together”. Ja od pewnego czas mam podobne odczucia względem zagłębiania się w zakątki pięknej katastrofy zwanej czasem Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Nie był to mój plan, ale obraz ten staje się coraz bardziej kompletny z każdym przeczytanym dobrym reportażem czy na przykład odcinkiem Podcastu Amerykańskiego. Jill Leovy i jej Wszyscy wiedzą to kolejna z takich wartościowych cegiełek.
Oto krótka historia pożeraczowej pychy i poszukiwań. Czasem w swych wypatrywaniach posługuję się listami nominacji do przeróżnych nagród – rzucam okiem na skrócony opis i podejmuję decyzję o ewentualnej chęci nabycia drogą zakupu. Zwracam uwagę przede wszystkim na te mi nieznane, czyli najczęściej w Polsce jeszcze nie wydane. Tak też było z Ta, która stała się słońcem – liczyłem, że podzielę się z Wami czymś nowym i intrygującym, a zaćmienie me zadufane wymazało z mej pamięci fakt, że przecież wydała to nad Wisłą już Fabryka Słów (co w ogóle jest ciekawe, ale z powodów innych).
Na polskim rynku wydawnictw nie brak i pod różnymi względami są one zróżnicowane. Od kolosów wydających wszystko co popadnie, intratnych edukacyjnych molochów po przeróżne niezależne, gatunkowe i efemeryczne. O ile jednak wiedza mnie nie zawodzi, to jest tylko jedno wyspecjalizowane geograficznie: Tajfuny. Założone przez Karolinę Bednarz i Annę Wołcyrz oficyna oraz księgarnia powstały po to, by przybliżać literaturę Azji Wschodniej. Ja zaś uznałem, że warto Wam przybliżyć rzeczone założycielki, ich doświadczenia i plany.
Pisanie wstępów do tych wpisów to kwestia nieco problematyczna, gdyż tak w zasadzie mógłbym napisać niemal dokładnie to same, co rok temu. Zgodnie z tradycją wpis pojawia się po podsumowaniu, o tej samej porze roku, a zgodnie z mymi słabościami znów w trakcie roku ma plany w zapomnienie na dłuższe okresy czasu odchodziły. Dość więc marudzenia, oto (nie)postanowienia na rok 2024.