"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Zmiany w historii/historia zmian, czyli „Ta, która stała się słońcem” Shelley Parker-Chan

Oto krótka historia pożeraczowej pychy i poszukiwań. Czasem w swych wypatrywaniach posługuję się listami nominacji do przeróżnych nagród – rzucam okiem na skrócony opis i podejmuję decyzję o ewentualnej chęci nabycia drogą zakupu. Zwracam uwagę przede wszystkim na te mi nieznane, czyli najczęściej w Polsce jeszcze nie wydane. Tak też było z Ta, która stała się słońcem – liczyłem, że podzielę się z Wami czymś nowym i intrygującym, a zaćmienie me zadufane wymazało z mej pamięci fakt, że przecież wydała to nad Wisłą już Fabryka Słów (co w ogóle jest ciekawe, ale z powodów innych).

ta która stała się słońcem okładka

Była nikim i miała nikim pozostać. Jako córkę biednego rolnika na nieurodzajnej, suszami trawionej ziemi nie czekało jej nic doniosłego. Po śmierci ojca i brata mogła się poddać, mogła nie walczyć. Jednak wybrała dla siebie inny los, a zaczęła od przejęcia imienia i tożsamości brata. Czy niepohamowane pragnienie życia wystarczy, by sięgnąć po wielkość? Czy siła charakteru i spryt pozwolą pokonać ból i nieważnym uczynić społeczne pochodzenie? Podporządkowane imperium Mongołów Chiny to miejsce, które kobietom niskiego (o najniższym nie wspominając) nie ułatwia niczego.

Ta, która stała się słońcem należy do gatunku, który nigdy nie był zbyt licznie reprezentowany, ale od pewnego czasu w ogóle rzadko spotyka się tę mieszankę: fantastyczną powieść historyczną. Możliwe, że to kwestia doboru lektur autora wpisu niniejszego lub wybiórczości jego pamięci, ale o ile nierzadko trafia się na fantasy niemal na przykład średniowieczne lub przeróżne historie alternatywne, to opowieści z dziejów rzeczywistych z delikatną domieszką nadprzyrodzonego to rarytas (z blogowo opisanych do głowy przychodzi jedynie Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta). W dodatku Shelley Parker-Chan  zdecydowała się ukazać moment kluczowy dla historii Chin (i całego regionu), czyli dla większości czytelników czasomiejsce akcji będzie tym bardziej interesujące.

ta która stała się słońcem

Mapa Chin czasów dynastii Ming

Autorka nie tylko wybrała ciekawy czas, ale i w umiejętny, emocjami podszyty sposób. Jak to bowiem w literaturze (nie tylko historycznej bywa), cała opowieść pozostałaby suchym sprawozdaniem gdyby nie odpowiednio angażujące postaci. Zhu to zaś postać świetnie napisana, oryginalna i budząca uczucia mieszane pod względem moralnym. Można tę postać uznać za swoistą mutację motywu antybohatera, a fascynująca jest droga, którą przechodzi na przestrzeni fabuły. Niezłomna determinacja w dążeniu do celu, którym jest wielkość, motywuje protagonist(k)ę do czynów bezwzględnych, a z czasem wręcz haniebnych. Początkowo celem jest samo przeżycie, ale z czasem rosną możliwości i stawki, przeciwnicy stają się bardziej wymagający, a wraz z nimi wzrasta skala koniecznych potworności. Osoby czytające będą miały nie lada problem z oceną tej przemiany i postępowania. Jest tak tym bardziej, że autorka wodzi odbiorców za nos, sugerując momentami, że Zhu będzie jednak bohaterem/ką bez przedrostka „anty”. Nie jest to zresztą jedyna ciekawie wykreowana postać, a o generale Ouyangu czy też Ma Xiuying można by spokojnie napisać osobne akapity.

Ta, która stała się słońcem to także (a dla niektórych może i przede wszystkim) opowieść o tożsamości i to rozpatrywanej z perspektywy klasowej, seksualnej i płciowej. Zhu na początku przejmuje tożsamość oraz (we własnym mniemaniu) przeznaczenie brata, ale z czasem – i nie w pełni świadomie – zaczyna siebie postrzegać jako mężczyznę. Zmiany w postrzeganiu samej/go siebie ukazane są w sposób dyskretny, ale i znaczący. Jest tu jednak scena eksploracji cielesnej strony tych zmian (czyt. seksu), która jest pięknie opisana, ale dosadnością mocno odstająca od subtelności reszty. Shelley Parker-Chan daje czytelnikom też niemało materiału do refleksji nad pozycją kobiet (nie tylko tych niskiego pochodzenia), czy też na przykład dominacji tradycyjnego, heroicznego postrzegania męskości i destrukcyjnego wpływu na tych do niego niepasujących.

shelley parker chan

Harvard Wang, 2018

Przyznam zupełnie szczerze, że Ta, która stała się słońcem bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Przystępowałem do lektury, nie widząc czego się spodziewać (plus czytania na Kindle’u: brak pokusy czytania opisu na tylnej okładce oraz/lub blurbów) i znalazłem dobrze napisaną, dynamicznie poprowadzoną opowieść o determinacji, tożsamości i bezwzględnym dążeniu do celu. Wybory Zhu będę jeszcze trochę mielił w głowie, ale na pewno będę chciał poznać jego (i nie tylko) losy.

Wstręt, wstyd i gniew uderzyły go coraz gorętszymi falami. Gniew, gdy wreszcie się pojawił, przyniósł ze sobą ulgę. Był najczystszym i najbardziej gorącym z uczuć.

Poprzedni

Ktoś to jednak kupuje, czyli wywiad z Karoliną Bednarz i Anną Wołcyrz z wydawnictwa Tajfuny

Następne

Bezkarność jest obrysem prawa, czyli „Wszyscy wiedzą” Jill Leovy

2 komentarze

  1. Luiza

    O, no widzisz, a ja się jakoś swego czasu spotykałam z raczej negatywnymi opiniami.

    • pozeracz

      Ja w swych zwyczajowych miejscach nie znalazłem w ogóle zbyt wielu opinii, ale wśród znajomych na Goodreads przeważa zdecydowanie może nie zachwyt, ale opinia na pewno pozytywna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén