Niemal pół roku temu podchodziłem do lektury Agli. Alef z pewną dozą niepewności. Obawiałem się nieco na przykład poniesienia falą sukcesu i zmiany docelowej grupy odbiorców, ale Radek Rak poradził sobie świetnie i pozostawił mnie rozczarowanego jedynie koniecznością oczekiwania na kontynuację. Agla. Aurora musiała się za to zmierzyć z oczekiwaniami po tomie pierwszym właśnie, a Wy poniżej znajdziecie raport z tych zmagań właśnie.
Sofja dopięła swego i trafiła na Daleką Północ. Poświęciła już wiele, aby odkryć prawdę o ekspedycji swojego ojca i spróbować go odnaleźć, ale jeszcze daleka droga przed nią. Będzie musiała bardzo mocno się natrudzić, żeby nie utracić samej siebie, by do celu nie dotarła inna osoba, z człowieczeństwa odarta. Tymian pozostał w Tybil, ale i na niego czeka wyprawa i zmiany, których z pozoru pragnie, ale cenę z nie zapłacić będzie musiał niemałą. Metamorfozie ulegają zresztą nie tylko życia bohaterów, ale też wszystkich i wszystkiego pod władaniem Cara.
Agla. Aurora można uznać za owoc wzorcowego podejścia do tworzenia kontynuacji. Radek Rak korzysta ze stworzonego przez siebie świata oraz bohaterów i stawia na ewolucję, nie zaś rewolucję. Pod kątem światotwórczym oznacza to wyprawę w nieznany dotąd rejon i niemało dodatków geograficzno-przyrodniczych, ale całościowo pozostaje taki sam. Podobnie i pod kątem historyczno-społecznym: zachodzi tu kilka zmian kluczowych geopolitycznie kluczowych, ale raczej w postaci puszczenia w ruch pewnych procesów (i nadal nic niemal nie wiadomo o przedczasach). Zmyślnym zabiegiem było natomiast stopniowe odkrywanie tego, że wspomniane zmiany globalne są z główną bohaterką związane bardziej niż spodziewać się można było. W dodatku, jak to w przypadku intryg planowanych i absorbujących, wskazówki pewne względem faktów owych skryte były już w tomie pierwszym.
Jeśli zaś chodzi o główne postaci w danych częściach, to sytuacja ma się dwojako. W duchu jednego z motywów przewodnich tomu pierwszego, metamorfozę bardziej wyrazistą przechodzi tu Tymian. W Agli. Aurora syn funkcjonariusza bezpieki zaczyna swą przemianę z buntownika bardziej z nudy niż wyboru w… nie do końca jeszcze wiadomo kogo. Z początku bowiem decyzje zostają podjęte za niego i daje się pociągać innym, ale z czasem i on wyborów dokonać musi (i to niekoniecznie łatwych). Póki co Radek Rak nie daje mu szansy na pełne odkupienie i ciekawie będzie się przekonać, jaki zgotował mu los. Natomiast Sofja Kluk zdaje się być postacią niemal w pełni uformowaną przez wcześniejsze wydarzenia. W tej części czeka ją za to kilka poważnych testów siły tego nowo uformowanego charakteru i determinacji – bezwzględnie rzecz ujmując, trudno zresztą o ʅҽρʂȥҽ do tego miejsce niż gułag.
Agla. Aurora to także bardzo dynamicznie napisana powieść o bardzo wprawnie utrzymanym tempie. Nie brak tu scen spokojniejszych, ważnych dialogów we względnie komfortowych warunkach, ale nawet one zdają się dokładać do postępów fabularnych. W dodatku Radek Rak preferuje światotwórstwo dyskretne, oszczędne i rozproszone, więc wiele z elementów ukrytych jest właśnie w akcji. Przykładowo: nie ma tu akapitu albo dwóch poświęconych potwornym, latającym tworom na rozkazach carskich służb, tylko po prostu atakują one bohaterów. Jednocześnie za sprawą zawartości fabularnej, czytelnik nie tylko doświadcza tej dynamiki, ale i otrzymuje niemało materiału do przemyśleń na temat odpowiedzialności, moralności, tożsamości i kilku innych „ości”. Całość jest też wysoce starannie wydana i opatrzona klimatycznymi ilustracjami Igora Myszkiewicza, których próbkę możecie zobaczyć powyżej.
Mam nadzieję, że powyższe wynurzenia odpowiednio przejrzystymi są, ale dla pewnej pewności zapewnię: niepewności mi nieuprawnionymi się okazały. Agla. Aurora to bardzo dobry tom drugi, który rozwija wątki, kontynuuje oszczędną acz intrygującą kreację świata oraz daje pole do popisu bohaterom, przekonująco przez fabułę poobijanym. I znów największą wadą jest to, że pozostaje teraz tylko czekać na część kolejną. Jednak nie mam jakoś wątpliwości, że warto.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję
Agla. Aurora przepoczwarzyła się też tam:
Ujrzał wtedy siebie tym, kim jest. Tchórzem.
Przebywanie w samotności stało się udręką. Brzydził się sobą.
Ambrose
Widziałem niedawno na żywo tę książkę – już samo wydanie kusi, by sięgnąć po oba tomy. Jeśli więc i treść jest godna czytelniczej atencji, to nie pozostaje nic innego jak tylko rozpocząć polowanie na własny egzemplarz.
pozeracz
Jeśli masz ochotę na zakup nowego egzemplarza, to niezmiennie polecam zakup przez stronę wydawcy – nie dość, że ceny są tam niezłe, to i sam wydawca na tym najwięcej (względnie) zyskuje.