Pierwsze spotkanie mego pracowego klubu książkowego frekwencją nie powaliło (tak, tak: to eufemizm), więc na drugie obraliśmy przebiegłą strategię marketingową. Korzystając z pięknego zamieszania po przyznaniu Olgi Tokarczuk literackiej nagrody Nobla, tematem następnej edycji ma być twórczość właśnie świeżo upieczonej noblistki. W ramach przygotowań mym łupem padła Anna In w grobowcach świata.
Zgodnie z sumeryjskimi wierzeniami Inanna była królową siedmiu świątyń oraz władczynią zwierząt. Czczona była jako bogini seksu, wojny, pogody, miłości i wielu innych. Była opiekunką małżeńskiego pożycia, ale też opiekowała się prostytutkami. Zależnie od czasu i miejsca była córką boga Ana, Nanny i Ningala albo też Nila lub nawet Enkiego. Jej powiernicą i posłańcem stała się Ninszubur, a bogini świata podziemnego, Ereszkigal, była jej siostrą. Groźna, surowa pani krainy bez powrotu wywoływała strach u ludzi i bogów, a najchłodniejszymi uczuciami obdarzała swoją siostrę.
Olga Tokarczuk skorzystała z najbardziej znanej przypowieści o Inannie, Annie In – historię o jej zejściu do władanych przez jej siostrę podziemi – i nadała jej własny sznyt i kształt. Z racji historycznej fragmentaryczności oraz faktu odnalezienia niezbyt dużej liczby glinianych tabliczek, przypowieść ta znana była w różnych wersjach i nie w całości. Anna In w grobowcach świata stanowi więc intrygującą hybrydę przekształceń: uzupełnienia, uwspółcześnienia i wzbogacenia. Ten drugi proces widać na poziomie onomastyki oraz światotwórstwa. Inanna staje się Anną In, Ninszubur niemal swojsko brzmiącą Niną Szubur, a Gesztinanna Anną Geszti. Uruk, jedno z pierwszych miast, mityczna siedziba Gilgamesza, staje się zaś urbanistycznym amalgamatem przemierzanym z holograficzną mapą w ręku, wielopoziomowym labiryntem szybów, ruin i ulic, w którym promienie słoneczne docierają tylko do warstw górnych, przynależących do tych najbogatszych. Mit miesza się tu z techniką, wiedza o chromosomach ze strachem przed demonami.
Anna In w grobowcach świata to też (a może i przede wszystkim) opowieść o kobietach. Co prawda miastem rządzą mężczyźni (przekształceni w biznesmenów i urzędników), a sama Anna In kochanków miała wielu, ale w kluczowych chwilach liczyć może tylko na inne kobiety. Ojcowie i kochankowie nie są zainteresowani zmianą porządku rzeczy, odpowiada im status quo – znajdują mnóstwo sensownie brzmiących wymówek, by zbyć Ninę Szubur pomocy szukającą. Szybko jednak okazuje się, że ich władza jest pozorna, a bez matki Anny In całe miasto przestałoby funkcjonować. Na koniec zaś próbują sobie przypisać zasługi, a w pijackim stuporze obdarzają główną bohaterkę przeróżnymi me, darami, stanowiącymi o człowieczeństwie. Nie znaczy to jednak, że wszystkie postaci kobiece są przedstawione w jednoznacznie pozytywnym świetle. Protagonistka bywa samolubna i bez wahania skazuje byłego kochanka na zesłanie do domeny w powieści siostry, która pozbawiona jest nie tylko imienia, ale i litości. Znaczące jest też to, że żaden z rozdziałów nie jest pisany z perspektywy głównego duetu – opowiadają posłańczynie, służące i wygnane.
Całość stanowi zaś piękny popis stylu i wyobraźni autorki. Olga Tokarczuk bawi się słowem, wykręca metafory i tworzy niesztampowe kolokacje. Niech za przykład posłuży takie oto porównanie: „… pisk wózków, w których jak niemowlęta drzemią cekaemy”. Zaprzęga całą gamę środków stylistycznych by podkreślić swoje światotwórstwo: barwne opisy, znaczące powtórzenia i opowieści w opowieściach. Śmieszno-smutna jest natomiast cytowana na okładce deklaracja Przemysława Czaplińskiego, który to ogłasza tak: „Olga Tokarczuk na tę jedną książkę wymyśliła gatunek…”. Otóż nie, to nie jest żaden nowy gatunek. Obranie mitu w dekorację cyberpunkową to rzeczywiście oryginalne połączenie, ale to po prostu fantastyka, od której zresztą pisarka wcale się nie odżegnuje. Trochę to smutne, że wydawca boi się tego słowa nawet w przypadku tak rozpoznawalnej osobistości literackiej. Nie zmienia to jednak faktu, że wykreowany przez nią miasta robi wrażenie piorunujące i idealnie nadawałby się na animowaną ekranizację. Może Platige Image?
Pisząc o Prawieku i innych czasach pewnej obawie przed pisaniem recenzji ze względu na przemożne bogactwo i ryzyko pominięcia czegoś ważnego. Anna In w grobowcach świata ze względu na mitologiczno-futurystyczne rozpasanie lęk podobny wywołuje jeszcze bardziej intensywnie, lecz o powieści świadczy to bardzo dobrze. Olga Tokarczuk stworzyła literacką ucztę, pięknie podaną i wysoce satysfakcjonującą. Z informacji znalezionych w sieci wynika, że tłumaczenia na razie pojawiły się tylko w Niemczech, Czechach i na Słowacji… Tłumaczki/tłumacze do dzieła!
Zostawia mnie w pół słowa. Przełykam je. Rani mi gardło.
Ambrose
„Anna In w grobowcach świata” to jedna z moich ulubionych książek Tokarczuk spośród tych, które do tej pory przeczytałem. Ogromnie przypadł mi do gustu pomysł, by mitologiczną rzeczywistość otoczyć futurystyczną oprawką.
Ekranizacji powieść się jeszcze nie doczekała, ale może pochwalić się wersją komiksową. „Ja, Nina Szubur” Daniela Chmielewskiego to komiks oparty na dziele Tokarczuk.
pozeracz
Tak, połączenie mitu z cyberpunkiem i to w tak językowo wysmakowanym wydaniu robi świetne wrażenie. O komiksie czytałem i mam zamiar się zaopatrzyć z czasem.