Pożeracz ma z literaturą faktu związek, który nowocześnie i facebookowemu można by określić jako „to skomplikowane”. Nie stronię od tego gatunku z premedytacją, ale jakoś po prostu bliżej mi do fikcji. Wystarczy powiedzieć, że w zeszłym roku przeczytałem tylko cztery reportaże. Trochę to dziwne, bo stworzenie ze mnie ciekawskie. Raz na jakiś czas zdarza się jednak temat, który przyciąga mnie z miejsca. Takie magnetyczne działanie miał właśnie Król darknetu.
Kategoria: Książki Strona 51 z 89
Wspominałem już o tym na Facebooku, ale przecież nie każdy tam zagląda, więc się powtórzę: przybycie egzemplarza recenzenckiego Requiem dla lalek uświadomiło mi, że gdzieś zaginął mi egzemplarz Holocaustu F. Pożyczony zapewne jakiemuś niemilcowi nie powrócił w moje progi. Cóż, związku z recenzją większego to nie ma, ale chciałem się bólem podzielić (i swoim nieogarnięciem). Kończę jednak te wynurzenia i do sedna przechodzę.
Czasem bywa tak, że czytelnik zraża się do autora z powodów nieracjonalnych zupełnie. Tak było z Pożeraczem i Jeanette Winterson. Po udanym studenckim spotkaniu z Namiętnością jej autorstwa nastąpiła nieudana próba pożyczenia innej powieści opatrzona powodem takowym: „i tak nie zrozumiesz”. Z czasem przyszło olśnienie, zrozumienie pobudek… i Płeć wiśni.
Przyznam się Wam szczerze i otwarcie: mam całkiem niezłe szczęście do miejsc pracy. Niemal wcale nie zdarzało mi się brać pracy do domu, nadgodziny w ilościach przyzerowych, a nawet w czasach mocnego natężenia kryzysów nie doświadczałem. No i za sprawą specyficznej natury i odosobnionego trybu pracy tłumaczek i tłumaczy, konfliktów osobowych też było niewiele. W pewnym więc sensie Linia Elise Karlsson była dla mnie wyprawą w biurowe tereny przeze mnie niezbadane.
Gdy pisałem o Ninefox Gambit, wspominałem o efekcie zaskoczenia i zaletach podejścia na (niemal) ślepo. W przypadku Raven Stratagem było już inaczej – co prawda blurba znów nie tknąłem, ale fabuła części pierwszej wyraźnie wskazywała ogólny zarys kontynuacji. Po cichu liczyłem też na to, że któryś z wydawców w międzyczasie przechwyci Yoona Ha Lee, ale to już inna para wydawniczych kaloszy.