Pan Lodowego Ogrodu to rodzima seria fantastyczna, która popularnością ustępuje chyba tylko Wiedźminowi. Pamiętam masowe wyczekiwanie na ostatni tom i nerwy towarzyszące przekładaniu daty jego premiery. I tu należy poczynić pewne zastrzeżenia: ekscytacja ta nie była moim udziałem. O ile bardzo mi się podobały opowiadania Grzędowicza, to w przypadku przygód Vuko entuzjazm opadł prędko po pierwszym tomie. Do Hel 3 podchodziłem więc z heterogeniczną mieszaniną nadziei i niepokoju.
Niecałe pięćdziesiąt lat wystarczyło, by świat przekształcił się w politycznie poprawne, opresyjne piekło pełne bezmyślnych pochłaniaczy propagandy i piwa trzcinowego. Internet zmienił się w MegaNet, który wchłonął media, Facebooka i całą resztę. Dziennikarzy wyparli zaś iwenciarze nieustająco walczących o następne tysiące wyświetleń swoich filmików. Norbert, zwany Fokusem, próbuje trzymać się jakiś zasad i nie rzucać się na byle celebrycki ochłap. Nie ufa politycznym klakierom, kupuje zakazane jedzenie na wiochmeńskim targu i chodzi na tajne schadzki konsumentów. Roi sobie, że jeszcze można coś zmienić – że jego materiały mogą pokazać coś ważnego. Niedobory finansowe pchają go do Dubaju, gdzie w sąsiedztwie ruin Burj Khalifa czeka na cynk od lokalsa. Coś szykuje się na mieście.
Hel3 ma dwie główne zalety – protagonistę oraz wizję świata. Norbert wyróżnia się swoją zwykłością. Jest gościem, który chciałby po prostu normalnie żyć – zarobić godziwe pieniądze za swoją pracę, zjeść od czasu do czasu coś konkretnego i może nawet zmienić świat na lepsze, choćby trochę. Nie ma złudzeń względem swojej osoby i całkiem rozsądnie spogląda na świat, dostrzegając jego degenerację. Fokus jest normalny w naszym rozumieniu i ta zwyczajność jest uwypuklona przez to, że w 2058 cały świat powariował. Większość rządów to marionetki w rękach korporacji lub innych rządów, Europa stała się piekłem ekologicznego terroru i dobrowolnego ubóstwa, a wszelkie swobody są powoli odbierane obywatelom w imię bezpieczeństwa. Zresztą większości ludzi to nie przeszkadza, gdyż z nosami wlepionymi w omnifony i ogłupiani przez MegaNet nie są w stanie samodzielnie myśleć. Zalążki tych procesów można dostrzec i dziś, ale Grzędowicz ekstrapolował je umiejętnie i stworzył iście porażający obraz.
Niestety, niezbyt dobrze wypada jeden z powieściowym filarów. Największym problemem jest bowiem to, w jaki sposób prowadzona jest fabuła. Co prawda Hel 3 rozpoczyna się od emocjonującej sekwencji, ale tak w zasadzie przez pierwsze trzy czwarte miałem wrażenie, że mam do czynienia ze wstępem do właściwej akcji. Wydarzenia pchające akcję do przodu lub ujawniające ważne dla fabuły fakty następują tu regularnie, ale są oddzielone od siebie dłużyznami budującymi wizję świata. Z początku te ekspozycje wzbudzają zainteresowanie, lecz po pewnym czasie zaczynają zwyczajnie irytować. Kolejne akapity poświęcone temu, jakie to okropne jest żarcie wmuszane przez rząd i rozbudowane opisy różnych mechanizmów czy zjawisk wplatane nawet w dialogi sprawiają, że nawet ten ciekawy świat zaczyna drażnić. Zrządzeniem losu pod koniec książki natknąłem się na cytat, który oddawał moje odczucia względem : „To już się robiło nużące, Norbert sam nie wiedział, gdzie ta podróż się właściwie zaczęła, ale najchętniej gdzieś by wreszcie dotarł.”
Finał jest bardzo emocjonujący i zaskakujący, ale najciekawsze jego elementy zostają wyciągnięte w zasadzie z kapelusza i odstają fabularnie od reszty. Wiem, że pisarz ze mnie żaden, ale pospekuluję sobie teraz z punktu widzenia czytelniczego. Odniosłem bowiem wrażenie, że z Hel 3 można by było zrobić dwie bardzo dobre książki, ale jedna wyszła co najwyżej porządna. Gdyby oddzielić wątek z finału, to byłby materiał na świetne SF z elementami grozy. Jeśli Grzędowicz planuje kontynuację, to według mnie świetnie wypadłoby stworzenie z pierwszych trzech czwartych powieści kilku opowiadań i włączenie ostatniej ćwiartki do tego sequela. Struktura początku (ekspozycja, akcja, wolta, ekspozycja, akcja…) zdaje się dobrze pasować do podzielenia na krótsze całości, a finał na tyle odstaje od reszty, że wydzielenie go miałoby sporo sensu. Może to i musztarda po obiedzie i niepotrzebne w recenzji „wydajemisiowanie”, ale konstrukcja fabularna tak mnie frapuje, że nie mogłem się powstrzymać. Choć pewnie jeśli autor to przeczyta, to mu żyłka pęknie.
Jarosław Grzędowicz wspomniał co prawda, żeby nie pytać, o to kiedy będzie drugi tom, ale ja jestem bardzo ciekaw, czy ma go w planach. Mimo tego, że w Hel 3 porwała mnie w zasadzie tylko końcówka, to była ona na tyle ciekawa, że będę czekał na kontynuację. Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest kiepska powieść i jestem pewien, że wykreowany świat oraz główny bohater sprawią, że wielu oceni są wysoko. W moim przypadku te ciekawe elementy zostały przyćmione przez nadmiar ekspozycji i konstrukcyjną niespójność. Nie zmienia to faktu, że od samego początku lektury towarzyszy mi obawa, że te kasandryczne wizje spełnić się mogą.
Serdeczne podziękowania dla Fabryki Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji
Obsesyjna
Zachęciłeś mnie, zwłaszcza tym opisem świata. Sama mam podobne wizje, dotyczące korporacji itp. Twoje wrażenia opisują mniej więcej to, czego się spodziewam po tej książce. Póki co odstrasza mnie tylko cena, ale będę polować na promocje. Albo poczekam na urodziny, ktoś wówczas na pewno się zlituje;) A Grzędowicza też lubię z opowiadań, szczególnie Księgi Jesiennych Demonów.
pozeracz
Korporacje to w ogóle ciekawy element wizji przyszłości. Chyba zaczyna kiełkować we wpis powiązany z tym zagadnieniem. Ciekaw jestem, jakie będą Twoje wrażenia po lekturze. Liczę więc, że prędko wpadnie w Twoje ręce.
Marre
Aha. Czyli moje obawy nie są bezpodstawne. Dziwnym mi się wydało, że autor odszedł od tematyki z poprzednich książek (mam na myśli oniryczność itd.). Chyba słusznie uczynię, gdy zamiast kupowania pożyczę „Hel-3” od kogoś ze znajomych 😉
pozeracz
Trudno mi przewidywać, czy komuś się spodoba, ale przypomnę tylko, że mi „PLO” podobał się tylko z początku.
Agnieszka z Niebieskiego Stoliczka
Mam ochotę na tę książkę i na pewno ją przeczytam. Myślałam że to z założenia ma być całość. Skąd pomysł, że autor rozważa drugi tom? Jeżeli rzeczywiście tak jest, to wolę się wstrzymać z czytaniem i poczekać aż seria zostanie zakończona.
P.S. Tak wiem. Przeze mnie pisarze głodują, bo czytam głównie zakończone cykle. Wszystko przez Martina…
pozeracz
Zgodnie ze stroną autora na Wikipedii, na Pyrkonie 2014 autor powiedział tak: „(…) nieprzesadnie długa, według wszelkich planów w jednym kawałku – co jest istotne. Kiedy już ją skończę proszę mnie nie pytać, kiedy będzie drugi tom. (…)” Niby nie jest to stwierdzenie, że tom drugi będzie, ale dla mnie brzmi to dziwnie niejednoznacznie.
Zaraz tam głodują. Według mnie takie podejście do kupowania bardziej szkodzi czytelnikom niż autorom. A dokładniej tym, którzy kupili pierwszy tom tłumaczonej serii, której kontynuacji już nikt nie wyda ze względu na nikłą popularność.
Ambrose
Ha, ja kolejnych tomów „Pana Lodowego Ogrodu” wyczekiwałem tak mocno, że kiedy po wielu trudach wreszcie się ukazały, kompletnie straciłem nimi zainteresowanie. Summa summarum zatrzymałem się chyba na II tomie i jakoś nie kusi mnie, by wrócić do tej serii.
„Hel-3”, kiedy tylko przeczytałem o nim pierwsze wzmianki, sprawiał wrażenie b. interesującego. Twój tekst potwierdza, że świat przedstawiony zarysowany przez Grzędowicza jest co najmniej ciekawy (chociaż nie jest to wizja świeża, odkrywcza). Pozostaje tylko żal, że samo wykonanie, tzn. przekucie konceptu w powieść, nie do końca się powiodło.
pozeracz
Ja bardzo długo ociągałem się z lekturą ostatniego tomu. W końcu pożyczyłem go od kogoś znajomego. To są dobre książki i rozumiem, że mogą wciągać, ale u mnie szału nie było.
A co do „Helu 3” – ciekaw jestem kolejnych recenzji, bo może się okazać, że tylko ja mam takie wrażenia.