Kumbria to kraina w dużej mierze rolnicza, ale i naturą zachwycająca. Jest to też miejsce graniczne, które z racji szkockiej bliskości wchłonęło wiele krwi i wiele rozpaczy słyszało. Wiele osób stamtąd ucieka, ale i niemało wraca. Sarah Hall wywodzi się z tego regionu, a jej pióro bardzo często tam wędruje. Madame Zero i inne opowiadania nie trzyma się kurczowo Carlisle i okolic, ale istnieje ryzyko, że czytelnik pozostawi tam cząstkę siebie.
Madame Zero i inne opowiadania to zbiór, na który składają się teksty wydane w oryginale w dwóch osobnych książkach: Madame Zero oraz The Beautiful Indifference. Brak tu jednolitego tematu przewodniego, ale jest kilka powracających motywów i elementów. Autorka często wraca do wspomnianej w tytule Kumbrii – bohaterki (w zbiorze przeważają protagonistki) albo bez większego entuzjazmu tkwią tam lub z różnych powodów chcą się z stamtąd wyrwać. Z rolniczo-dzikim regionem powiązana jest też obecność zwierząt, które odgrywają tu przeróżne role: od symboliczno-pobocznych po bezpośrednio-sprawcze. Przeważa tu proza realistyczna, ale Hall nie boi się sięgnąć po elementy fantastyczne, a nawet i po całą konwencję (jak w przypadku post-apokaliptycznego Później jego duch i przywodzącej na myśl Opowieść podręcznej Sali operacyjnej numer 6).
Trudno to może określić motywem przewodnim, ale Sarah Hall nie oszczędza swoich bohaterów. Lubi ich wystawiać, narażać i granicznie doświadczać. Czasem ukazuje ich zmagania z materią bezpośrednio, a w innych tekstach skupia się na emocjonalnych konsekwencjach traumatycznych zdarzeń. Otwierająca zbiór Pani Lis to otwarty na interpretacje, metaforyczny obraz nierównego starcia protagonisty z nieznanym i z utratą. Dodatkowo wpleciony jest w to motyw konfliktu przyrody z miastem, zwierzęcości z codziennością. Natomiast w Pszczołach główna bohaterka uciekła od skłonnego do przemocy i zdrady męża, lecz nie w pełni radzi sobie z poczuciem winy i (mimo wszystko) straty. Bez dramatycznych scen, lecz za pomocą soczystego języka (patrz cytat końcowy) obnaża niemal fizyczne spustoszenie czynione przez toksyczny związek.
Niestety, nie całość Madame Zero i inne opowiadania jest tak zachwycająca jak dwa teksty wspomniane w poprzednim akapicie. Sarah Hall potrafi mistrzowsko budować napięcie i podkręcać czytelnika emocjonalnie, ale czasem nazbyt gwałtownie ucina te krótkie fabuły. Owszem, może to być sposób na wstrząśnięcie czytelnikiem lub zostawienie mu swobody interpretacyjnej, lecz w niektórych przypadkach (np. Wilderness czy Vuotjärvi) taki brak puenty zaburza odbiór. Patrząc jednak z innej strony, autorkę można tu przyrównać do fotografki wyczekującej bressonowskiego decydującego momentu, a po jego uchwyceniu szukająca następnej opowieści. Jednak koniec końców niektórzy pozostaną niepewni autorskich zamiarów (względnie z pytaniem „I co z tego?” w głowie). Trzeba jednak zaznaczyć, że to zdecydowanie wyjątki na tle poruszającej reszty.
Choć pod kątem konstrukcji można mieć pewne zastrzeżenia, to Madame Zero i inne opowiadania świetnie prezentuje się pod kątem stylistycznym. Sarah Hall potrafi oczarować opisem przyrody, w kilku słowach przekonująco zarysować postać, a i z wyczuciem pisze o seksie. Jednak na wyżyny wspina się, gdy pochyla się nad emocjonalnymi stanami swoich bohaterów, gdy rozdrapuje ich rany i uwidacznia ich zagubienie. W dodatku jest tu nie tylko zabawa konwencją (post-apokalipsa, dystopia bliskiego zasięgu), ale też formą – Jeden na czterech ma formę listu, a Studium przypadku 2: samorozpoznanie to raport psychoterapeutki. Z tym wszystkim poradzić sobie musiała Dobromiła Jankowska, która znów popisała się przekładniczo. W pewnym momencie zazgrzytało mi słowo „klangor”, które na pierwszy rzut oka wyglądać może na kalkę z angielskiego, ale okazało się być elementem ptasiej nomenklatury.
Madame Zero i inne opowiadania to kolejny, po Florydzie Lauren Groff, bardzo dobry zbiór opowiadań wydany przez wydawnictwo Pauza. Są tu teksty ciut słabsze, ale nawet nie tyle same w sobie, co w porównaniu z pozostałymi. Sarah Hall potrafi odsłonić przed czytelnikiem poszarpane zakątki dusz swoich bohaterów, korzystając z mięsistego stylu i bawiąc się formą oraz konwencją.
Z podziękowaniami za egzemplarz do recenzji dla…
Madame Zero i inne opowiadania trafiły też tu:
Przyjechałaś, by zapomnieć, żyć dalej. A kiedy to zrobiłaś, jakaś krwawa część ciebie rozpięła ciało od środka i wyszła na zewnątrz. Czerwona, niezbędna część. Poczułaś, jak odchodzi. Zdarzyło się to, kiedy wysiadałaś z pociągu na stacji Euston, stałaś na peronie i sięgałaś do wagonu, żeby zabrać walizkę. To było nagłe wewnętrzne zdarzenie, jak skurcz czy udar, jak wypłynięcie wód płodowych. Coś narastało w twojej piersi. Rozdzierało cię na pół. Przepchnęło się przez mięśnie, ześlizgnęło się na ziemię i odeszło w tłum. Teraz został luźny różowy worek istoty ludzkiej noszący twoje nazwisko i niewartą zapamiętania historię.
Ambrose
Ha, na ogół niezbyt chętnie sięgam po zbiory opowiadań, ale jeśli już się przemogę to zazwyczaj jestem zadowolony lub nawet zachwycony.
pozeracz
Mam przeczucie, że już o to pytałem, ale i tak… Czemu niezbyt chętnie?