Z góry przepraszam za ten wstęp, ale muszę dać wyraz swej frustracji. Wszystko zaś przez Państwowy Instytut Wydawniczy oraz jego tytułową (a co za tym idzie i okładkową) niestałość. A cóż mi chodzi? Otóż w pewnym momencie zmieniony został schemat tytułowania kolejny serii i zamiast Opowieści niesamowite. Literatura… zaczęto używać Opowieści niesamowite z języka… Zmiany wstecznie dokonano też do tomów początkowych. Nabyłem więc Opowieści niesamowite z języka francuskiego, a wszystkie porządne pliki graficzne w sieci ukazują tytuł oryginalny. Na sam początku wpisu zawsze umieszczam okładkę tej wersji, którą ja czytałem, więc ta niezgodność do nerwacji mnie doprowadziła.
Niemal pięćdziesiąt lat temu Państwowy Instytut Wydawniczy uraczył nadwiślańskich czytelników Serią Grozy, która to miała za zadanie przybliżać literaturę kilku państw od ich strony niesamowitej i gotyckiej. Jak i wtedy, tym razem także podróż spod znaku das Unheimliche zaczyna się od wizyty we Francji, której to kierownikiem był Jerzy Parvi, a w nowym wydaniu za towarzyszy służy Maciej Płaza, autor posłowia. A jest to podróż nie lada, gdyż obejmuje trzy wieki literatury francuskiej – Diabeł zakochany to nowela z 1772 roku, a Zniknięcie Honoriusza Subraca z roku 1910.
Może niektórych ta ma maniera irytować, ale nic nie poradzę, że dostrzegając wtórność truizmu, przepraszam po użyciu go mimo wszystko. W przypadku zbiorów opowiadań jednym z najczęściej powracających stwierdzeń jest to o ich nierówności. Miejmy więc to z głowy: teksty w zbiorze są nierówne. By jednak nie było aż tak banalnie, dodam tylko, że w parze z niejednolitością idzie także wielorakość. Opowieści niesamowite z języka francuskiego to utwory o różnym potencjale literackim (wiadomo, że subiektywnym, ale…), długości czy też natężeniu tytułowo-zbiorowej niesamowitość. Warto też dodać, że bez nadmiernego uszczerbku dla rozumu i godności recenzenta „niesamowitość” można zastąpić „elementami fantastycznymi”. Tym co niepokój wywołuje i strach są bowiem tu głównie demony, duchy i inne byty nadprzyrodzone, które z literaturą fantastyczną kojarzone są nierozerwalnie.
Na umieszczone w zbiorze opowiadania można spojrzeć jako na odzwierciedlenie lęków, sił i przemian z wspomnianych trzech wieków. Pierwsze opowiadanie pochodzi z okresu rozpędzania się rewolucji przemysłowej, a większość z wieku XIX, gdy zadymiała już większość Europy. Nie ma tu jednak (jeszcze) motywów znanych z fantastyki naukowej, lecz nie brak motywów uniwersalnych (zwłaszcza zmysłowości i pożądania). Doskonałym przykładem na to jest pierwszy tekst ze zbioru: Diabeł zakochany Jacquesa Cazotte’a. Jest tu więc i wspomniana cielesność, i kuszenie przez złego (w dodatku w kobiecym ciele), a w końcu i tryumf moralności (a może i po części przypadku). Trochę tu z komedii omyłek, ale nie brak też pewnego napięcia, gdyż całości towarzyszy atmosfera niepokoju. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że niektórzy krytycy uważają to dzieł(k)o za inicjację współczesnego opowiadania fantastycznego. Natomiast zamykające antologię Zniknięcie Honoriusza Subraca Guillaume Apollinaire’a można uznać za kolejny etap w rozwoju tego (pod)gatunku, czyli skręt w klimat przeważająco humorystyczny. Tutaj niesamowitość bawi, a zwięzłą całość czyta się z przyjemnością.
Motyw pokusy przez siły mroczne jest też obecny w świetnym tekście Honoré de Balzaca, Melmoth pojednany. Opowiadanie to jest swoistą kontynuacją Melmoth the Wanderer, jednej z pierwszych powieści grozy. Oparta na motywie Żyda Wiecznego Tułacza historia miesza złowieszczą z satyrą na ówczesny system finansowy, a w zasadzie to jego pracowników. Koniec końców od demonicznych paktów i pokus silniejsza okazuje się giełdowo-bankowa pazerność i przezorność. Przekonujący antybohater i literacki kunszt czynią je jednym z lepszych w zbiorze. Ciekawym przypadkiem jest zaś Arria Marcella Theophile’a Gautiera, w której to grozę zastępuje sentymentalizm i melancholia. Motyw niedopasowanego wrażliwca splata się tu z subtelną niesamowitością i pięknymi opisami. Miłośnicy prozy H.P. Lovecrafta i jego cthulhowych złowieszczości powinni zaś zwrócić uwagę na Horlę Guya de Maupassanta, którą to Samotnik z Providence wskazywał jako jedną ze swych inspiracji. Ten przybierający formę dziennika tekst to niepokojący, tragiczny zapis popadania w obsesję, utraty poczytalności oraz/lub starcia z potężną, wampiryczną istotą.
Opowieści niesamowite z języka francuskiego okazały się być zbiorem zdecydowanie wartym uwagi. Nie rozpisywałem się tu o tych tekstach (według mnie) słabszych i pewnie każdy znajdzie tu coś, co z gustami ich się rozminie. Jednak zdecydowanie więcej będzie tych, które nie dadzą więcej niż odrobinę czytelniczej przyjemności. Patrząc zaś nieco szerzej i krytycznie-rozwojowo, jest to bardzo pouczający zestaw ukazujący przekrój początków zwięzłej twórczości wczesnofantastycznej.
– Otóż to właśnie, mój Don Alvaro! Nikt wiedzy nie zaczerpnie u siebie samego. Co zaś do możliwości obcowania z duchami, to dam ci natychmiast dowód niewątpliwy.
Wygłosiwszy to zdanie, Soberano wypalił lulkę do końca, stuknął nią trzykrotnie, aby wyrzucić resztki popiołu, i położył fajkę na stole tuż koło mnie. Po czym zawołał: „Calderonie, nabij fajkę, zapal ją i przynieś mi tu”
Luiza
To w ogóle jest świetna seria! 🙂
Cieszę się, że o niej piszesz!
pozeracz
A masz już jakieś z nich na koncie?
Ambrose
Z tej serii, ale z lat zdecydowanie dawniejszych, czytałem książkę Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej, której lekturę wspominam bardzo miło. Będę kiedyś musiał zabrać się za te nowsze pozycje.
pozeracz
A wiesz czy te nowe to tylko wznowienia czy może jednak są zmieniane?
Ambrose
Na tyle, na ile kojarzę, to nowych japońskich jeszcze nie ma 😉 Ale liczę, że wkrótce się ukażą.
pozeracz
Ha! Jakimś cudem byłem w pełni przekonany, że wyszły już i japońskie.