Są niektóre prawdy, które powtarzam regularnie przy różnych dyskusjach okołoksiążkowych. Jedną z nich jest to, że z literacką grozą mi niezbyt po drodze. Po studenckich i nie tylko zachwytach nad opowiadaniami Edgara Allana Poe i Ambrose’a Bierce’a przyszły głównie rozczarowania albo obojętność. Staram się jednak od czasu do czasu wyściubić nosa z mych gatunkowych (w sumie i tak szerokich) zasieków. Od pewnego czasu skutecznie pomaga mi w tym wydawnictwo Vesper – niedawno sięgnąłem udanie po Draculę, a dziś na blogu gości Upiorna opowieść Petera Strauba.
Lato było czasem wywiadowczego rozprężenia, który to rozciągnął się na jesienne początki. Pora jednak zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Do rozmów zapraszałem osoby zajmujące się pisanie, wydawaniem książek, tłumaczeniami, a do tego interlokuję z blogerkami i blogerami. Nie było jednak chyba jednak na blogu gościa, który zajmowałby się tym wszystkim… i jeszcze kilkoma innymi rzeczami. Ten wszechstronny osobnik to Bartek Biedrzycki.
Lektura pierwszego tomu opowiadań Harlana Ellisona pozostawiła mnie z uczuciami mieszanymi. Nieco myląco przez polskiego wydawcę nazywany zbiór (w oryginale tytuł adekwatnie brzmi The Essential Ellison) zawierał teksty na różnym poziomie, ale przede wszystkim dawał ciekawy obraz samego autora oraz sporo materiału do przemyśleń. Drugi tom To, co najlepsze zapowiadał się znacznie lepiej, więc pora sprawdzić te przewidywania.
Gdy wpadłem na pomysł serii wpisów o książkach, które zmieniają świat, nie spodziewałem się, że będą się one pojawiały tak rzadko. Minął niemal rok od pierwszego wpisu, a ten jest dopiero trzeci w serii. W dodatku drugi wymagał pewnego naciągania, by dopasować go do moich wstępnych założeń. Moim zamiarem było bowiem pisać o książkach, które zmieniły świat w sposób nie tylko literacki, a do tego chciałem uniknąć oczywistych oczywistości. Z tych właśnie powodów nie chciałem więc Biblii ani też Roku 1984. Jednak dzisiejsza książka, Grzęzawisko Uptona Sinclaira, pasuje do tych kryteriów idealnie, a w dodatku w Polsce zdaje się być mało znana.
Na tym prędko pędzącym ku zagładzie świecie jedną z niewielu pewnych rzeczy jest zmiana. Zmieniają się ludzie, przekształceniom ulegają miejsca, giną języki, znikają całe społeczności. Nawet geografia nie jest permanentna. Zmiany bywają bolesne i rzadko przyjmowane są lekko, łatwo i przyjemnie. Nie bez kozery w biznesowym świecie organizacyjnym jest osobna specjalizacja zwana zarządzaniem zmianą. Jezioro Bianci Bellovej traktuje o różnych sprawach, ale gdzieś w tle jest zmiana na skalach różnych.