David Mitchell to jeden z tych autorów, którzy na blogu już się pojawiali i pojawiać na pewno się będą. I tylko po części jest tak dlatego, że mam niemałą słabość do łączliwych światotworów i lubię bardzo wyłapywać punkty styku między powieściami Anglika. Ważniejszych powodem jest jednak to, że jestem pod wrażeniem talentu pisarza i różnorodności tego talentu powieściowych przejawów. Sięgnięcie po Czasomierze było więc kwestią… czasu.
Tag: david mitchell universe
Łaska czytelnika na pstrym wózku bibliotecznym jeździ. Można sobie być jednym z ulubionych autorów takiego tam Pożeracza, a Twoje książki i tak będą czekały ponad rok na przeczytanie. Taki oto los spotkał właśnie Davida Mitchella – Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta rok temu wygrzebane z kosza przecenowego w markecie i Slade House zakupione na zeszłorocznym Pyrkonie. Ta pierwsza jeszcze nieco poczeka, ale tej drugiej szczęście przyniosło dopiero to lato bezwydawnicze. Zapraszam więc na pierwszy (a to Ci psikus, czyż nie?) na mym blogu kąsek z Uczty Wyobraźni.