"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Tag: science-fiction Strona 17 z 18

Polityczne potworności, czyli „Caliban’s War” Jamesa S.A. Coreya

Jestem z siebie dumny: wytrzymałem ponad rok. Po zakończeniu lektury Przebudzenia lewiatana wiedziałem bowiem, że wpadłem. Ma słabość do długich serii książkowych została kolejny raz wykorzystana. James S.A. Corey bez skrupułów stworzyli świetne, pełne akcji i ciekawych postaci otwarcie cyklu science-fiction. Tamtą recenzję kończyłem (niezbyt) dramatycznym zapytaniem do Fabryki Słów o powody niewydania tomu drugiego. Niedługo później zaś okazało się, że serię przejęło wydawnictwo MAG i nadzieja wróciła do galaktyki. Dziś zaś zdaję relację ze sprawdzania, czy Wojna Kalibana (samozwańcze, ale jedyne oczywiste tłumaczenie angielskiego tytułu) tak samo skutecznie podtrzymuje długoseryjny nałóg.

corey caliban's okładka wojna kalibana

Gwiezdna inicjacja, czyli od czego zaczynać przygodę z science-fiction

W zamierzchłych czasach istnienie bloga niniejszego popełniłem parę wpisów polecających książki dla młodszego czytelnika. Polecałem młodzieżowe powieści niefantastyczne i fantastyczne, lecz w przypadku tych drugich skupiłem się niemal wyłącznie na fantasy (nie licząc Gry Endera). Przeglądając WOŚP-owe akcje książkowe natknąłem się na Miasto i gwiazdy Arthura C. Clarke’a, które to swego czasu było jedną z podwalin mej metamorfozy w mola książkowego. Pisałem co prawda już o tej książce we wpisie o mniej znanych książkach autorów znanych, ale wspomnienie o początkach mego czytania podsunęło mi pomysł na ten wpis. Oto więc kilka propozycji, od których zacząć się może gwiezdnoliteracka inicjacja.

rakieta start nasa

Źródło: NASA

Naukowa fantastyka w oprawie vintage, czyli klasyczne okładki SF

Czas jakiś temu na blogu panował okres błędów i wypaczeń, okres regularnie publikowanych wpisów… wypełniaczowych. Nie obawiajmy się tego słowa. W przeciągu trzech miesięcy napisałem trzy wpisy około-okładkowe: zacząłem od ulubionych, potem były okropne, a na koniec przedziwne. Nie były to wpisy złe, ale ich natężenie przy trzech wpisach tygodniowo było nieco zbyt duże. Minęły dwa lata, więc uznałem, że mogę sobie pozwolić na kolejny wpis skoncentrowany na okładkach. Tym razem będzie klasycznie, naukowo i fantastycznie.

John Schoenherr diuna

John Schoenherr

O sile umysłu i struktury, czyli „Ciemny las” Liu Cixina

Pisanie o kolejnych częściach serii w krótkich odstępach od siebie bywa problematyczne. Z jednej strony ułatwia porównania, ale z drugiej zdecydowanie utrudnia pisanie wstępów i przymusza to tworzenia takich autotematycznych elukubracji. O Problemie trzech ciał Liu Cixina pisałem niemal równe pół roku temu, ale Rebis sprężył się i prędko posłał w ręce czytelników tom drugi, Ciemny Las. Pierwszy tom trylogii Wspomnienie o przeszłości Ziemi miał swe wady, ale ogólne wrażenie było bardzo pozytywne. Jak będzie tym razem?

ciemny las okładka

Kiedy dwa równa się siedemnaście, czyli o sytuacji kobiet w literackim świecie

Czytanie innych blogów to inwestycja czasowa, która zwraca się nie tylko w postaci budowania sieci, ale i inspiracji. W moim przypadku prym wiedzie kronikująca Silaqui, która ostatnio często nie pisze, ale za to skuteczność ma wysoką. Jej wpis rozważający niedobór polskich autorek science-fiction i zamieszczone pod nim komentarze mówiące o potencjalnym efekcie skali popchnęły mnie w objęcia wujka Google. Parę chwil poszukiwań zaowocowało tyloma znaleziskami, że wiedziałem, że bez wpisu się nie obejdzie, a w dodatku nie będzie się on wcale ograniczał do Polski i SF.

Strona 17 z 18

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén