Wydawnictwo ArtRage to twór z historią ciekawą. Zaczynał w 2013 jako BookRage, czyli polsko-książkowa odpowiedź na growe Humble Bundle i podobne strony, sprzedając pakiety e-booków w modelu „płać, ile chcesz”. Z czasem pojawiły się i pakiety papierowe (które Pożeracza skusiły nie raz i nie dwa), by w końcu od kooperacji z Książkowymi Klimatami przejść do samodzielnego książek wydawania oraz odejścia od pakietów na rzecz niezłego sklepu e-bookowego. Zdania jestem, że wartościowe inicjatywy wspierać należy, więc zakupiłem od nich co nieco. Nie było to nazbyt trudne, bo kuszących książek w ich ofercie nie brak. Takie na przykład Wczoraj Juana Emara…
San Agustín de Tango to ogniskowa dziwności, to miasto niespodzianka. Przechadzka z małżonką może rozpocząć się od groteskowego widowiska w postaci publicznej egzekucji poprzez zgilotynowanie. Winą zaś okazuje się być refleksją nad intelektualnymi rozkoszami seksu. W zoo można zaś dołączyć do porywająco występującego chóru małp lub też na własne (później wydrapane) oczy ujrzeć (i nigdy nie zapomnieć) koszmaru natury (wymyślonej): strucia pożerającego lwicę.
Wczoraj Juana Emara to książka, o której jednocześnie bardzo łatwo i bardzo trudno pisać. Łatwość bierze się z nagromadzenia scen swym surrealizmem lub też groteską wżynających się w pamięć. Ta makabra, wyrazistość i przesada są zresztą po części sednem powieści. Szczegółowość i rozbudowanie długiej sekwencji pożerania lwicy przez strusia pokazuje to doskonale – nawet z prozaicznego względu ilości miejsca jej poświęconego w objętościowo niewielkiej książce. I można się zżymać na to, że ta scena wraca w niemal każdym tekście dziełu Emara poświęconemu, a rzeczony nielot ląduje na okładkach wydań innojęzykowych, ale naprawdę wżera się ona w mózg.
Wyrazistość ta bierze się w dużej mierze z ekspresyjności języka Emara. Szalone pomysły Chilijczyka opisane są w sposób, który przykuwa uwagę i zapada w pamięć. Nie będę tu pisał, że jego proza skręca w poetyckie strony, ale jest ona zdecydowanie dynamiczna, a momentami w tej dynamice fragmentaryczna. Krótko po opisującym nieudany atak lwicy na strusia wielozdaniu przesyconymi czasownikami i podkręcającym tempo autor potrafi wybić czytelnika z rytmu wielokrotnie złożonym, retrospektywnym porównaniem ruchów strusia do ruchów pewnego torreadora. Nie ma tu możne żadnych formalnych eksperymentów czy innych strumieni świadomości, ale i tak momentami panuje pozytywny chaos. A wszystko to cudnie w polszczyźnie oddała Katarzyna Okrasko.
Na Wczoraj można też spojrzeć, jako na książkę pokazującą pewną część spektrum zróżnicowania literatury. Chodzi mianowicie o tę, w której nad fabułę czy też przekaz stawia się czystą satysfakcją płynącą z obcowania z popisem stylu i wyobraźni. Osoby szukające tradycyjnej narracji z określonym celem czy też konkretnego zwieńczenia książki mogą poczuć się zawiedzione. Powieść ta niedługa przypomina raczej pełną artystycznych emocji, szaloną przejażdżkę na twórczym rollercoasterze. Można dostać zawrotów głowy, ale wspomnienie zostają. I taka literatura też jest potrzebna.
Wczoraj okazało się być przyjemną przygodą czysto literacką. Juan Emar stworzył szaloną, więcej niż nieco chaotyczną serię scen, które zapadają w pamięć. Dynamiczny styl i bardzo dobre tłumaczenie Jeśli zaś chcecie zasmakować choć odrobiony tego szaleństwa, to magazyn Wizje ma dla Was fragment.
Dzień nadal był szary i ciemny. Mieliśmy kontynuować spacer, kiedy promień słońca przebił się przez chmury i skąpał w świetle całą skałę. Jakiż to cudowny, majestatyczny spektakl mogliśmy wówczas podziwiać! Setki małp, które zamarły, patrząc w słońce i otwierając szeroko pyski, wzniosło ku niebu wspaniałą pieśń.
Luiza
O, interesujące, kuszące!
pozeracz
I szalone!
Ambrose
Ja także b. cenię Artrage. Podobały mi się ogromnie ich pakiety, szczególnie ebookowe, z ciekawością śledzę wydawane przez nich tytuły. Pozycji już trochę mam nabytych, choć jak na razie czytałem jedynie „Duchy z miasteczka Demmin„, „Tylko góry będą Ci przyjaciółmi” oraz „Przemieszczenie„. „Wczoraj” na razie nie znajduje się na liście moich priorytetów – być może, gdy sięgnę wreszcie po kurzącą się na półce „Psią trawkę”, to do kompletu przeczytam właśnie dzieło Juana Emara.
pozeracz
To i tak sporo czytałeś 😉 Ja skończyłem niedawno Fentona, a czeka na mnie jeszcze na półce „Strefa Mroku”.