"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Bo mu nadto dokuczyli, czyli „Baśń o wężowym sercu” Radka Raka

Nauczanie historii to jedna z bardziej problematycznych szkolnych przypadłości. Wymagania podstawy programowej w połączeniu z naturalną niechęcią większości uczniów do przedmiotu oraz obecnym klimatem politycznym tworzą nie lada wyzwanie. Ja w liceum nauczyciela miałem świetnego i co nieco w głowie mi zostało. Jednak gdyby wszyscy potrafili opowiadać tak jak on lub Radek Rak, to z przedmiot rzeczony znacznie bardziej lubiany by był. A Baśń o wężowym sercu dowodem na to jest przewrotnym.

baśń o wężowym sercu okładka

Choć Galicja ogólnohistorycznie kojarzona jest jako ten łagodny i nawet na pewno swobody zezwalający. Jednak, jak to w dziejach zaszłych bywało, dla chłopa były to czasy marne albo marne bardzo. Pańszczyzna i pańska wola, powodzie i z nimi płynący głód, obowiązkowy pobór i alkoholowy pomór – nieszczęść, bólu i niedoli nie brakuje. Wypadkową, uosobieniem i sumą chłopskiego losu jest Jakób Szela, cham co się zowie, gotów palce sobie obciąć by wojska uniknąć. Tym razem jednak wszystko zaczyna się od rusałek, a w zasadzie to jednej z nich. Bujnie ponętna i ponętnie bujna Malwa jakóbowe serce kradnie metaforycznie i to mimo tego, że zwiewna Chana swoje mu oddała i to już nie metaforycznie.

Gatunkową przynależność najnowszej powieści Radka Raka można wyczytać z tytułu oraz tekstu okładkowego. Baśń o wężowym sercu nie jest bowiem ani baśnią, ani też powieścią historyczną – stanowi coś po środku, pomiędzy. Stylistyka jest zdecydowanie baśniowa: język pełen ozdobników i archaizmów, struktura opowieści i liczne elementy fantastyczne. Choć może bardziej zasadnie byłoby pisać o elementach mitologicznych, gdyż autor korzysta obficie z przeróżnych wierzeń, przypowieści i legend. Jednak zostają one przekształcone, wzbogacone i plastycznie wplecione w fabułę. Czytelnik napotka więc wiedźmę Sławę i wrogiego jej Złego Człowieka, pozna historię Mruka i Sławy oraz odwiedzi trzewia Wężowego Króla. Mimo pewnych świadomie utrzymanych nieścisłości, warstwa historyczna stanowi zaś dobitne, szczegółem bogate ukazanie politycznej charakterystyki tego czaso-miejsca oraz chłopsko-pańskich relacji i nierówności.

baśń o wężowym sercu rzeź galicyjska

Rzeź galicyjska / Jan Nepomucen Lewicki

Warto jednak zaznaczyć, że mimo znacznej roli nadprzyrodzonego, to Szela (a z czasem i Wiktoryn Bogusz) pozostaje fabularną siłą sprawczą. W podobnych opowieściach bohaterom jedynie coś się przytrafia, stają się pionkami, działającymi czysto reakcyjnie. Baśń o wężowym sercu to bowiem nie tylko mitohistoryczne Galicji połowy XIX wieku opisanie, ale też przypowieść o ludzkich pasjach, słabościach i głupocie. Radek Rak pokazuje jak ludzkie słabostki potrafią prowadzić do uczynków niegodnych, a przy odrobinie przypadku i nawarstwienia mogą też wyciągnąć siedzące w człowieku zło. Za sprawą strukturalnie podwojonego odwrócenia (wybaczcie ogólnikową bełkotliwość tego zwrotu, ale by nie spoilerować nie chciałem wspominać o (nie)oczekiwanej zamianie miejsc ) prawidła te są uwypuklone i uczynione uniwersalnymi: pan i cham równie paskudnymi być mogą, lecz na sposoby różne. Brak tu bowiem podziału na tych dobrych i złych, wiele za to jest szarości, szarości krwią splamionej.

Wszystko to spięte jest pięknym językiem. Jak wspomniane zostało powyżej, Baśń o wężowym sercu ozdobnikami, archaizmami i stylizacją stoi. Radek Rak pokazuje swój kunszt językowy, nie tylko nadając narracji iści baśniowy ton, ale też zestraja go z głównym bohaterem. Nie mamy tu więc do czynienia nie ze złożoną metaforyką, a potoczystą opowieścią z wtrąceniami werbalnymi (często na końcu zdań dodawane „tak”). Czytelników czeka też nieco frajdy z wyłapywaniem odniesień literackich. Czarodziejska góra Thomasa Manna przywołana zostaje w sposób oczywisty i bezpośredni, ale kilka innych jest bardziej zawoalowanych. Podwojona struktura odbija się nie tylko w fabule, ale też z powracaniu niektórych motywów, co – znów – satysfakcję zapewnia przy zauważeniu. Najbardziej wymownym z powrotów, zapowiedzianych poniekąd cytatem mottem będącym, jest ten z kamieniem jako formą idealną.

Poprzednią powieść Radka Raka nazwałem jego najlepszą, a teraz z przyjemnością ceduję ten tytuł na Baśń o wężowym sercu. Umiejętnie stylizowany język, przemyślana konstrukcja fabuły i mitologiczno-historyczne bogactwo czynią z tę powieść wartą polecenia każdemu miłośnikowi dobrej literatury, niekoniecznie fantastycznej. No i ta mapa na wyklejce!


Serdeczne podziękowania za egzemplarz dla…

baśń o wężowym sercu

I wtedy lunął deszcz. W jednej chwili kapało nie mocniej niż ksiądz kropidłem, a w następnej z nieba poszły całe szare rzeki. Jakób skulił się przy wierzbie, wcisnął głowę w ramiona, a dziewczyna, chichocząc, zeskoczyła z drzewa i uciekła w ulewę. Włosy i halka lepiły jej się do ciała, i Kóbie zaschło w gardle jak po zbyt mocnej herbacie.

Poprzedni

Na pohybel sansarze, czyli „Brud” Davida Vanna

Następne

Lauren i Geralt w jednym stali grodzie, czyli Nowa Fantastyka 12/19

2 komentarze

  1. Jestem świeżo po lekturze tej książki i dołączam się do pochlebstw – bardzo ciekawy mariaż historii oraz mitu, w efekcie którego uraczeni zostaliśmy biografią postaci niezwykle tragicznej, ale jakże znamiennej dla naszej polskiej historii.

    • pozeracz

      I jakże mu się udało. Nie było chyba nigdy powieści fantastycznej, która tak główny nurt by zawojowała. Choć obawiam się, że to i tak wyjątek wyjątków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén