"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Miesiąc: sierpień 2024

Niedocieczone odczłowieczenie, czyli „Ja, która nie poznałam mężczyzn” Jacqueline Harpman

Już pewien czas temu – chyba po raz pierwszy za sprawą Drogi Cormaca McCarthy’ego – odkryłem swą słabość do dystopii i apokalips niejednoznacznych. Nie mam nic przeciwko wyłożeniu od razu kawy na ławę, ale coś po prostu mnie pociąga w niedookreśleniu, mgle i niepamięci. Przystępując do lektury Ja, która nie poznałam mężczyzn nie wiedziałem, że właśnie z tym będę miał do czynienia. Po kolei jednak…

która nie poznałam mężczyzn

Zmrożony i wstrząśnięty, czyli „Coś” Johna W. Campbella

Jest taka kategoria dzieł kultury, skala sukcesu lub statusu których jest tak znacząca, że niemal całkowicie przyćmiewa ich korzenie. Sam psioczyłem na technopopowy remake I Love Rock 'N Roll Joan Jett & the Blackhearts, nie wiedząc o oryginalnym wykonaniu The Arrows. Z poletka książkowego wymienić można wydaną nie tak dawno przez ArtRage filmowo kultową (i też remakowaną) Planetę Małp. Podobnie jak w tym przypadku, nie miałem pojęcia, że Coś zaczęło swój żywot jako książka Johna W. Campbella.

coś vesper okładka

Przedkońcowa eskalacja, czyli „Gniew Tiamat” James S.A. Coreya

Odczuwacie czasem smutek, gdy zbliżacie się do końca jakiegoś cyklu? Poznajecie bohaterów, przez wiele godzin towarzyszycie im w ich dolach i niedolach, jesteście świadkami sukcesów i porażek. Czytanie to czynność w dużej mierze intymna, więc nietrudno o wieź z postaciami. W takim przypadku zbliżający się nieuchronnie koniec wspólnej przygody smutkiem napawa. Gniew Tiamat zaczynałem więc z czytelniczym entuzjazmem (bo Ekspansja to seria świetna), ale i podskórnym frasunkiem.

gniew tiamat okładka

Immersyjne warunki brzegowe, czyli „Wir” Petera Wattsa

Teoretycznie powinienem traktować Wir z pewną dozą ostrożności. W końcu zabierałem się za kontynuację książki, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie (i to dwa razy). Me oczekiwania miały ponad jedenaście lat na wyrośnięcie na sentymentalnej pożywce, co stanowi przepis na rozczarowanie. Jednak ma tak duże zaufanie do Petera Wattsa, że do lektury przystąpiłem bez obaw. Czy słusznie?

wir vesper okładka

Nieopisywalna niekompatybilność, czyli „Dom dzienny, dom nocny” Olgi Tokarczuk

Gdyby przewrotnie Shakespeare’a sparafrazować, napisać by można: „Czym jest Nobel? To, co zwiemy Noblem, pod jedną nazwą różnie różnym pachnie.” Dla niektórych laur przyznawany przez Akademię Szwedzką jest coroczną rekomendacją (skoki w sprzedaży sugerują, że grono to jest dość liczne), dla innych ikoną snobistycznej nieczytalności, a dla Pożeracza jest ambiwalentnie traktowanym kuriozum. Nagroda dla Olgi Tokarczuk doprowadziła do znaczących skoków odwiedzalności recenzji dwóch jej powieści, ale po kolejną książkę noblistki sięgnąłem dopiero teraz. Oto więc Dom dzienny, dom nocny

dom dzienny nocny okładka

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén