"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kategoria: Książki Strona 40 z 85

Na sinusoidzie, czyli „Każde martwe marzenie” Roberta M Wegnera

Ta chwila musiała kiedyś nadejść, lecz po cichu liczyłem, że może nadejdzie nieco później. Wygląda na to, że póki jest to ostatni wpis z mego początkoworocznego cyklu meekhańskiego. Mówiąc zaś prosto: doszedłem do końca serii. Co prawda Powergraph zapowiada kolejną część na ten rok, ale w końcu rok ten niepewnością jest naznaczony. Tak czy inaczej, pora na Każde martwe marzenie i Pożeracza impresje z nim związane.

każde martwe marzenie okładka foto

Szeroki margines, czyli „Kwiaty w pudełku” Karoliny Bednarz

O ile nie da się zaprzeczyć makdonaldyzacji popkultury i ogólnej siły oddziaływania amerykańskich tworów masowych, to Japonia przyciąga swą innością. Dlatego też utrwala się tak wiele stereotypów i chyba każdy może przywołać jakieś nietypowe skojarzenie z Krajem Kwitnącej Wiśni. Kwiaty w pudełku Karoliny Bednarz może stanowić nie tylko bogate źródło informacji o mniej oczywistych aspektach życia w Nipponie, ale też gorzką pigułkę dla tych nim zafascynowanych.

kwiaty w pudełku okładka

Nienawidząc Zagłady, czyli „Dziennik upadku” Michela Lauba

Początkowo chciałem zacząć od stwierdzenia, że pisanie o Holocauście wymaga niezwykłego wyczucia i dbałości, lecz panując moda na holo-polo (o którym na swoim blogu mądrze pisze Natalia) zadaje tej konstatacji kłam. Jednak pozostaje ona prawdziwa, gdy autor/ka ma wyższe ambicje, a zwłaszcza chce jeszcze do tego (biorąc pod uwagę bolesne bogactwo literatury temu tematowi poświęconej) spojrzeć na temat z innej strony. Dziennik upadku Michela Lauba to taka właśnie próba… i do tego udana.

laub okładka

Deus ex lacrimae, czyli „Łzy Mai” Martyny Raduchowskiej

Ależ cudowną katastrofą okazała się premiera Cyberpunka 2077, czyż nie? Ja na całe szczęście jestem graczem z czasu niedoborem, w Wiedźmina 3 zacząłem grać kilka lat po premierze, a przejście głównego wątku zajęło mi gruba ponad rok. Poczekam więc sobie spokojnie, lecz ma słabość do tych klimatów zaspokojona zostać może przez literaturę. Ja sprawą pewnej Julii udało mi się przeczytać od pewnego czasu wypatrywane Łzy Mai Martyny Raduchowskiej.

łzy mai okładka

Walijskimi dróżkami, czyli „Niebieska Księga z Nebo” Manon Steffan Ros

Może nieco zapachnie to oczywistą oczywistością, ale są takie wydarzenia życiowe, które zmieniają nie tylko punkt widzenia, ale też odbieranie literatury. Ja najbardziej odczułem to przy lekturze Drogi Cormaca McCarthy’ego. Czytałem ją dość krótko po tym, jak zostałem ojcem, i momentami musiałem emocjonalnie odcinać się od treści. Niebieska Księga z Nebo to powieść, której trudno do prozy Amerykanina nie odnosić, ale jednocześnie i bardzo od niej różna.

niebieska księga okładka

Strona 40 z 85

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén