"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Wzajemnie zagwarantowane zobojętnienie, czyli „I nastał Wiek Błogi” Jiříego Marka

Rok 1989 był początkiem wielkich zmian w Polsce, ale okazał się też początkiem końca (lub przynajmniej dużych problemów) dla wielu przedsiębiorstw. Wyjątku nie stanowiły tu wydawnictwa. Wydawnictwo Śląsk zaczęło działalność w 1954 roku, a przez kolejne niemal czterdzieści lat bardzo rzadko schodziło poniżej dziesięciu książek na rok. Wystarczyły jednak cztery lata transformacji, by historia dobiegła końca. Przypuszczać można, że trzy książki wydane w ramach uroczo-srebrnej serii Science Fiction stanowiły próbę ratunkową. I nastał Wiek Błogi Jiříego Marka ocalenia nie przyniósł, ale nie oznacza to zaraz, że jest to kiepska literatura.

i nastał wiek błogi okładka

Miasto City (sic!) to tryumf supercywilizacji technicznej – ruchome chodniki, wielkie fabryki i nieskończenie mądra Rada z pełnym poparciem społeczeństwa. Nic to, że to dyktatura. Nic to, że obywatele mają do wyboru jedynie bezmyślną konsumpcję. Ze smutnego, wypranego z emocji wegetowania wyrywają tylko niektórzy. Profesor Maximus zaczyna dostrzegać ciemne strony pędu technologicznego, ale na ścieżkę niezgody wkracza dopiero, gdy odkrywa usuwanie doniesień związanych z pewnym incydentem oraz artykułów naukowych mu poświęconych. Po zamknięciu teatru córka profesora, Ellen, zakochuje się w młodym buntowniku. Okazuje się też, że otępienie i bezwolność to wcale nie jedyne zagrożenie.

I nastał Wiek Błogi to powieść, o której trudno pisać bez nawiązania do historycznych uwarunkowań czasu jej wydania. Rok 1968 znaczący był dla historii naszego regionu – na początku roku w Czechosłowacji do władzy dochodzi Alexander Dubček, zaczyna się praska wiosna, co z kolei prowadzi do zaostrzenia wewnętrznego w PRLu i w konsekwencji do niesławnego Marca. Co prawda w powieść Marka zdecydowanie bardziej wpisuje się potraktowanie naukowców i studentów czy też ogólny klimat bloku wschodniego niż na przykład operacja „Dunaj”, ale można tu napotkać echa doktryny MAD (Mutual Assured Destruction, ang. Wzajemne Zagwarantowane Zniszczenie). Nie brak tu też elementów, które można interpretować jako krytykę realnego socjalizmu z jego naciąganym powszechnym szczęściem, cenzurą i de facto dyktatorską władzą. Może to i czcze domysły, ale bardzo możliwe, że to polityczna zawierucha pozwoliła powieści prześlizgnąć się przez wydawnicze sito. Znaczący w tym kontekście jest też fakt, że w Polsce wydana została dopiero w 1989 roku.

This slideshow requires JavaScript.

Na poziomie czysto literackim I nastał Wiek Błogi jest porządnie napisaną acz niezbyt odkrywczą dystopią. Czytelnik napotka tu więc zmanipulowane społeczeństwo, wszechobecną propagandę, permanentną inwigilację i wszechwładnie nieomylną Radę („Rada rządzi, rada radzi, rada nigdy Cię nie…”), a do tego nielicznych buntowników oraz protagonistę stopniowo zdającego sobie sprawę z prawdziwej natury miasta City. Świat wykreowany przez Marka jest niestety punktowy, tak pod kątem czasu jak i miejsca. Oznacza to, że odbiorca może sobie wypracować całkiem niezły obraz metropolii, ale o jej przeszłości będzie miał pojęcie szczątkowe. Brakuje tu choćby rysu historycznego, który pokazałby genezę dyktatury i wykraczałby poza informację, że profesor Maximus wynalazł tranzyfery (o których, notabene, też w zasadzie nic konkretnego nie wiadomo), co znacząco przyspieszyło rozwój technologiczny. Podobnie jest ze światem zewnętrznym – istnieje niby jakiś tam Związek Państw Afrykańskich, których technologicznie dościga City, ale brak tu szczegółów jakichkolwiek czy też innych wzmianek o reszcie świata.

Jednak I nastał Wiek Błogi ma też kilka cech wyróżniających ją pozytywnie na tle gatunku. Pierwszą z nich jest wątek fabularny wpleciony pomiędzy dystopijny standard. Zautomatyzowaną, zmanipulowaną codzienność społeczeństwo akceptuje niejako z automatu, ale pod tą warstwą „oficjalną” toczą się wydarzenia znacznie ciekawsze. Jest to bowiem swoista mieszanka motywów z Inwazji porywaczy ciał, Wyspy doktora Moreau i Łowcy androidów , która wypada intrygująco w stopniowym ujawnianiu. Mimo niezbyt dużej liczby postaci sprawczych ciekawie wypada też prezentacja różnych postaw wobec postępującej automatyzacji – od buntu, przez ślepą akceptację aż po masowe zobojętnienie. Zdecydowanie od sztampy odbiega też zakończenie, w którym to dobro wcale nie tryumfuje, a dystopia City ma wręcz szansę rozlać się na resztę świata . Dodatkowym, pozaliterackim smaczkiem są zaś świetne ilustracje Pawła Warchoła, których próbkę możecie zobaczyć powyżej.

i nastał wiek błogi autor

I nastał Wiek Błogi to pozytywna ciekawostka. Dystopijna powieść Jiříego Marka nie jest może szczytowym osiągnięciem gatunku, ale ma dość ciekawych pomysłów i jest na tyle sprawnie napisana, że czyta się ją z przyjemnością. Wartość dodaną stanowi osadzenie historyczne. Kolejny raz sprawdziło się, że warto nawiedzać antykwariaty.

— Czy pan wie, co pan podpisał?
— Nie – odpowiedział Aristid — nigdy nie mam wątpliwości, że to co dzieje się u nas, jest słuszne. Ani mój podpis nie może być niesłuszny, ani tekst, który podpisałem, nie może być niesłuszny.

Poprzedni

No i jest, czyli „Depesze” Michaela Herra

Następne

Podwójne przeżywanie, czyli „Przyjaciel” Sigrid Nunez

5 komentarzy

  1. tomek

    Wyobraź sobie, że mam tę książkę. 😉 Nawet zacząłem czytać i było to sympatyczne doświadczenie. Bardzo lubię te nieco jednak naiwne obrazy przyszłości. Dają mi one dziwną satysfakcję. Muszę skończyć tę powieść i wtedy się okaże co i jak.

    PS

    A najbardziej lubię sobie wyobrażać, jak ci pisarze Bloku Wschodniego tworzyli w ciasnych mieszkaniach, stukając w klawisze maszyn do pisania, zmagając się z brakami papieru i innymi atrakcjami państwowego „rynku” wydawniczego.

    • pozeracz

      O, a tak z ciekawości: a jak ją zdobyłeś? Tu obraz przyszłości rzeczywiście nieco naiwny (choć może ja bym go raczej określił jako technikę samą w sobie ignorujący), ale jednocześnie zdecydowanie skręcający w pesymistyczną stronę.

      To ciekawe, jak te zmagania zmieniły się przez lata.

  2. Klimacik odrobinę kojarzy mi się z „Trawą” Constantina Cubleşana, ale powieść rumuńskiego autora nie miała za bardzo czym się obronić. Fabuła niedopracowana, akcja urywają się w dziwaczny sposób – „I nastał Wiek Błogi” sprawia wrażenie dojrzalszej i bardziej przemyślanej lektury, po którą może kiedyś sięgnę.

    • pozeracz

      Rzeczywiście wygląda podobnie, zwłaszcza pod kątem małej dbałości o kreację świata. Bardziej liczy się sam koncept. Ale tu zdecydowanie nie ma takiego przeskoku, o jakim piszesz w przypadku „Trawy”. Tu do finału autor dochodzi krok po kroku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén