Czytanie, czy też w zasadzie obcowanie z każdą inną gałęzią sztuki, ma to do siebie, że z czasem owocuje gromadzeniem pewnego aparatu interpretacyjnego. Zbiera się skojarzenia, łączy motywy i dobiera klucze. Czytając autora A, przypomina się tekst autora B albo i podobne elementy z prozy C i D. Historia twojego życia Teda Chianga to dla mnie połączeniem paradoksalnym: oryginalnych pomysłów z natłokiem asocjacji.
Ted Chiang to rzadki przypadek pisarza-szczęśliwca, który karierę zaczął od Nebuli za debiut, pisze niedużo, a od czasu długiego pozostaje jednym z najbardziej docenianych i wyczekiwanych. Przez niemal trzydzieści lat napisał osiemnaście tekstów i niemal każde z nich było nominowane lub zdobyło jedną z głównych nagród fantastyczno-literackich. Zbiór przedmiotem niniejszego wpisu będący wydany został w 2002 roku i zawiera osiem pierwszych opowiadań Amerykanina: siedem publikowanych wcześniej w różnych periodykach i tym podobnych oraz jeden premierowy. Dość jednak informacji i introdukcji, pora na gwóźdź programu.
Zbiór Historia twojego życia rozpoczyna Wieża Babilonu, świetnie nadająca się do adaptacji komiksowej lub animacyjnej. Opowieść o górniku z Elamu zmierzającego na szczyt wieży, by przebić się do rajskiego skarbca jest pełna wizualnie uderzających scen. Chiang potrafi swymi opisami wywołać w czytelniku zachwyt czy zawrót głowy (wspinaczka na szczyt, wschody i zachody słońca z wysokości obserwowane). Ciekawa jest też podstawa świata przedstawionego osadzona na ideach przednaukowych, modelu geocentrycznym czy sferach niebiańskich. Tekst drugi, Zrozum, był pierwszym z tych skojarzenia budzących. W tym przypadku ogólna idea, zwłaszcza na początku, przywodzi na myśl Kwiaty dla Algernona: eksperyment naukowy, drastycznie zwiększona inteligencja. Jednak szybko staje się jasne, że wspólny jest głównie ten pomysł początkowy, ale sedno jest zupełnie inne. Keyes skupia się na inteligencji w ujęciu człowieczym, a Chiang skręca w stronę bardziej abstrakcyjną, czysto naukową. Oba ze wspomnianych powyżej tekstów zakończenia robiące wrażenie nie efektownością, ale konceptami do myślenia dającymi.
Natomiast Dzielenie przez zero to matematyczny brat Ziemi Chrystusa Jacka Dukaja. Polak ukazuje odkrycie świata, w którym
Piekło to nieobecność Boga to powrót do motywów religijnych, tym razem w wydaniu anielsko-biblijnym. Świat, w którym nie działa metoda naukowa nie działa, a wizytacje anielskie niosą zniszczenie i śmierć dla tych w pobliżu, służy Chiangowi za komentarz dla Księgi Hioba. Amerykanin ukazuje losy Neila, który próbuje pokochać Boga dopiero, gdy widzi duszę swojej żony udającą się do Nieba. Kreacja świata w powiązaniu z przewrotną naturą boskiej obecności tworzą opowieść o stracie i poszukiwaniu sensu. Co ma cieszyć oczy to najsłabsze opowiadanie w zbiorze, które zyskuje jedynie, gdy potraktować je jako fabularyzowaną rozprawkę na temat roli powierzchownego piękna. Rozpisany na wiele głosów reportaż z prób wdrożenia na uczelni wyższej medycznie wzbudzanej kaliognozji (wyłączenie umiejętności odróżniania twarzy pięknych od brzydkich). Na pewno jest to bardzo interesujący materiał na debatę, ale literatura fascynująca z tego nie wyszła (choć wątek związku Tamary i jej chłopaka znów pokazuje kameralno-humanistyczne oblicze prozy Chianga). Podobnie jest z Ewolucją ludzkiej nauki, która powstała na potrzeby tygodnika Nature i stanowi głównie intrygujący zalążek rozważań.
Historia twojego życia to zbiór fascynujących opowieści. Ted Chiang na bazie intrygujących konceptów rozwija poruszające, dające do myślenia fabuły, nie zapominając przy tym o ludzkiej perspektywie. Może i nie wszystkie teksty powalają na kolana, ale z tym najlepszymi mało kto może się mierzyć. Ja zaś na pewno prędko sięgnę po Wydech.
Historia twojego życia opowiedziana została też tu:
Następnego ranka Hillalum poszedł obejrzeć wieżę. Stanął na wielkim placu, który ją otaczał. Z boku wznosiła się świątynia; oglądana oddzielnie, wywierałaby ogromne wrażenie, ale obok wieży stała niezauważona.
Czuł jej przemożną masywność
Ambrose
Od pewnego czasu przeprosiłem się z opowiadaniami i aktualnie sięgam po nie regularnie, ale przyznaję, że w przypadku science fiction nadal mam z nimi pewien problem – bo w fikcji naukowej najbardziej ciekawi mnie wizja autora/ki. I jeśli jest udana to pragnę przebywać w wykreowanym świecie jak najdłużej – a w przypadku opowiadań cała zabawa kończy się zdecydowanie za szybko 🙂
pozeracz
Hmmm… Coś w tym jest. Czasem po lekturze opowiadania myślę sobie, że chętnie bym poczytał pełną powieść (albo i serię) w danym świecie. Jednak są i takie pomysły, które w sam raz na jeden tekst się nadają.