Śmierć to temat niezwykle nośny i obecny w sztuce w zasadzie od zawsze. Ten nieuchronny koniec od zawsze przyciągał artystów – czasem rozpatrywany był jako tragedia pojedyncza, a czasem zwielokrotniona. Regularnie pojawiały się także wizje końca ludzkości lub końca wszelkiego istnienia. Literatura fantastyczna obfituje w różne rozwinięcia tego motywu, trudno więc o oryginalność. Cezary Zbierzchowski postanowił dodać swą cegiełkę i udało mu się stworzyć Holocaust F, jedną z najciekawszych polskich powieści science fiction ostatnich lat.

holocaust f

Franciszek Elias III to człowiek, który mógłby być uważany za szczęściarza. Pochodzi z jednej z najbardziej wpływowych rodzin na świecie, ma dwie córki, piękną żonę oraz niezmierzone bogactwa do dyspozycji. Jest także cradlerem, człowiekiem w pewnym stopniu nieśmiertelnym, gdyż przygotowanym do natychmiastowej operacji przeszczepu mózgu do innego ciała. Żyje ponadto w czasach, gdy przez sieć wymieniać się można pakietami odczuć i refleksji, a nanotechnologia znacznie rozszerza ludzkie możliwości. Niestety, on oraz cała ludzkość mają pewien problem – wszystko wskazuje na to, że nadchodzi koniec ich cywilizacji. Cały glob powoli ogarnia tajemnicza technologiczna zaraza, która zamienia ludzi w bezmyślne maszyny, których zadaniem jest zniszczenie reszty ludzkości.

Holocaust F to powieść, która od samego początku porywa. Brak tu w zasadzie wprowadzenia, brak dłużyzn – czytelnik oraz bohater od pierwszych stron tkwią w środku katastrofy. Pełno tu dynamicznych, efektownych opisów starć na małą skalę – zwłaszcza sceny walki wręcz robią wrażenie.  Informacje o charakterze postępującej zagłady oraz o wykreowanym świecie są przekazywane stopniowo, głównie w formie przemyśleń protagonisty. W dodatku przekaz ten jest na tyle wprawnie wpleciony w narrację, że ani przez chwilę nie sprawia wrażenia umieszczonego tam na siłę.

zbierzchowski requiem zbierzchowski distortion

Dzieje się tak także dzięki temu, że Zbierzchowskiemu udało się utrzymać równowagę pomiędzy światem a postaciami, a w zasadzie to głównym bohaterem. Elias to ciekawa postać: jest uosobieniem błogosławieństw i przekleństw swoich czasów. Z jednej strony może żyć niemal wiecznie, a z drugiej żyje w ciągłym lęku o własną tożsamość. Pomimo tego, że reprezentuje najwyższe sfery społeczne, stanowi interesujący pryzmat dla tych strasznych czasów. A przy tym nadal pozostaje ludzki – boi się o swoje dzieci, często wspomina matkę.

Taka kreacja głównego bohatera sprawia, że bardziej widoczna staje się inna ważna cecha Holocaustu F, a mianowicie jego aktualność. Chodzi tu nie tylko o uniwersalność niektórych problemów trapiących bohaterów, ale także o komentarz dla naszych czasów. Świat stworzony przez autora to taki, w którym wymiana myśli i uczuć jest możliwa przez sieć, w którym najcenniejszą walutą są informacje, a bez wspomagania organizmu nanobotami nie da się funkcjonować na rynku pracy. Czy nie brzmi to znajomo? Jest to po prostu ekstrapolacja jednego z aspektów naszego wykładniczego świata, w którym wiele osób nie wyobraża sobie dnia bez sprawdzenia statusów znajomych w serwisach społecznościowych, a brak smartfona może oznaczać wykluczenie z grupy rówieśniczej. Dopiero czas pokaże, na ile stworzona przez Zbierzchowskiego anty-utopia jest słuszna (a jak wiadomo, rzeczywistość lubi zakpić z takich przewidywań), lecz dzięki kunsztowi autora jest ona niezwykle wiarygodna i na pewien sposób przerażająca.

Cezaremu Zbierzchowskiemu udało się stworzyć bardzo dobrą powieść i to w tak nielicznie reprezentowanym w polskim światku fantastycznym gatunku. Holocaust F łączy w sobie wartką akcję z głęboką treścią, a skupiając się na ciekawym bohaterze, nie zaniedbuje kreacji świata przedstawionego. Warto po nią sięgnąć, aby zakosztować rozrywki na wysokim poziome oraz zastanowić się nad technologicznym pędem naszych czasów.


Niearchiwalnie Holocaust F znajdziecie też tam:

Dziew­czyna jest bez­li­to­sna, nisz­czy zapis krótko- i dłu­go­ter­mi­nowy, pliki sys­te­mowe, opro­gra­mo­wa­nie dostępu plat­formy i dane nawi­ga­cji sie­cio­wej. Po kolei migają obrazki i frag­menty fil­mów sym­bo­li­zu­jące wyszar­py­wane z mózgu zasoby. Kiedy pasek dobiega końca, ciało wali się na zie­mię bez czu­cia, bły­skają białka oczu.
Męż­czy­zna leży zre­se­to­wany, jego mózg jest tylko plą­ta­niną białka i bez­u­ży­tecz­nych nano­ru­rek. Przy­pusz­czal­nie to nie­po­trzebna śmierć, nie możemy jed­nak ryzy­ko­wać. Nikt nie wie­dział, że zatrzy­mamy się wła­śnie tutaj, ale ostroż­ność Jukiego wiele razy rato­wała nam skórę – nie da się w stu pro­cen­tach wyklu­czyć, że to nie przy­pa­dek.