Raphael Aloysius Lafferty to przypadek z nadwiślańskiej perspektywy ciekawy. Jest bowiem uważany za jednego z ciekawszych autorów, a zgodnie z główną przedmową Neila Gaimana i przedtekstowymi wstępami innych pisarek i pisarzy jest autorem wysoce cenionym i inspirację stanowiących dla innych literaturę tworzących. W Polsce jednak jego opowiadania pojawiały się niemal tylko w antologiach typu Kroki w nieznane i Rakietowe szlaki, ale w latach ostatnich został niemal zapomniany. Stan ten postanowiło zmienić wydawnictwo MAG. I dobrze!
Pisanie tych fabularnych wstępów w przypadku zbiorów powiązanych ze sobą jedynie osobą autora nie ma większego sensu, więc zamiast tego przedstawię tę osobę. Lafferty był bowiem pisarzem nietypowym pod kilkoma względami – urodzony w 1914 roku, zaliczył cztery lata w armii USA w trakcie II wojny światowej (został odznaczony Medalem Kampanii Azji-Pacyfiku), pisać zaczął dopiero w latach 50-tych, a całe życie spędził w Tulsie, w stanie Ohio. No i był alkoholikiem. Typowa dla tamtych pisarsko wyrobniczych czasów jest za to liczba dzieł w jego dorobku: 32 powieści i ponad 200 opowiadań. Ma na koncie nominacje do nagród Hugo i Nebula, ale wygrał tylko tę pierwszą.
Tak jak sam Lafferty był outsiderem, trzymającym się na na swym uboczu w Utah, tak jego fantastyka naukowa leży zdecydowanie gdzieś na obrzeżach tego gatunku lub nawet poza nimi. Najlepsze opowiadania doskonale to pokazują. Jednym z przejawów jest odrębności jest to, że nie wykorzystuje mechanizmów narracyjnych, z których przeważnie korzysta taka literatura. Owszem, bawi się on tropami znanymi z science fiction, ale używa ich do swoich własnych celów. Na przykład w Tak się krzyżuje szyki Karolowi Wielkiemu mamy do czynienie z jakże częstym motywem podróży w czasie, ale tu służy ona do przedstawienia zagwozdek z pogranicza polityki i filozofii. Podobnie bywa i ze strukturą opowieści – czasem przestrzegany jest tradycyjny trójpodział (wstęp, rozwinięcie, zakończenie), ale nierzadko czytelnik pozostaje bez definitywnych odpowiedzi.
Pewna trudność w obcowaniu dla niektórych, lecz niemała zaleta dla innych może wiązać się z bogactwem nawiązań, motywów, kultur i tym podobnych. Zbiór Najlepsze opowiadania zawiera na przykład teksty, których akcja toczy się w przedziwnych światach abstrakcyjnych, alternatywnych wersjach naszego świata, ale i takie dodające delikatny fantastyczny pierwiastek do rzeczywistości zwykłej. Są teksty oparte o kulturę czy też legendy Romów oraz Indian Ameryki Północnej (na przykład Wąska Dolina z Paunisem w roli głównej, czyli niby przezabawna komedia omyłek z magicznym rytuałem w roli głównej, ale i komentarz do historycznego rabunku ziemi ludów rdzennych), ale i stworzone światy o konceptach abstrakcyjnych. Są boleśnie aktualne dystopie, ale i sentymentalne przypowieści. Są opowieści o strukturze raczej prostej, ale są i narracje wielokrotnie na siebie nakładane. Dodam osobiście, że mnie ta cała twórcza heterogeniczność zachwyciła i oszołomiła, ale jednocześnie jest ona niemal gwarancją tego, że rozminiemy się z niektórymi opowiadaniami.
To bogactwo i różnorodność oznaczają też zagwozdkę dla recenzenta, gdyż w zasadzie każde z opowiadań starczyłoby na osobny wpis. Krzywdząco więc dla pominiętych napiszę jeszcze kilka słów więcej o dwóch jeszcze niewspomnianych. Nagrodzona Hugo Matka Euremy to przekorna opowieść o wynalazcy, który nie potrafi opanować prostych czynności, więc musi wymyślać skomplikowane maszyny, by robiły to za niego. Jest geniuszem, ale ze względu na opinię publiczną czy też status quo sam uważa siebie za „ostatnią ofermę” w czasach coraz bardziej inteligentnych. Można odczytywać ten tekst jako poruszającą refleksję nad syndromem oszusta i w tym świetle jakże znacząco wypada fakt, że sam Lafferty był zaskoczony nagrodą i stwierdził, że napisał kilka lepszych. Klimatycznym i oryginalnym dziełem są też Selenowe duchy lat 70. XIX wieku, czyli mieszanka alternatywnej wersji rozwoju telewizji ze szkatułkowo poznawaną, miłosno-kryminalną historią życia pewnego reżysera. Ciekawa jest tu struktura, celowo sztampowy i nieco przerysowany jest romans, a intrygująco wypada pomysł na formę szkatułki.
Najlepsze opowiadania to zbiór, który pokazuje odrębność i bogactwo krótkoliterackiego dorobku R.A. Lafferty’ego. Amerykanin porusza się po obrzeżach science fiction i sięga w przeróżne strony po elementy kulturowe i narracyjne, mieszając nastroje, refleksje i światy. Brak wierności klasycznym strukturom opowieści i to twórcze rozpasanie mogą rozczarować szukających tekstów bardziej tradycyjnych, ale i tak każdemu miłośnikowi form krótkich polecałbym spróbować sił z prozą Lafferty’ego.
Najlepsze opowiadania ocenili też:
Mity to nie tylko coś co powstało w przeszłości, mity należą do rzeczy, które podtrzymują istnienie teraźniejszości. A ja jestem bardzo za tym, żeby teraźniejszość była podtrzymywana; często w niej mieszkam.
Luiza
O, zainteresowałeś mnie tym autorem, ciekawe się wydają jego literackie eksperymenty.
pozeracz
Polecam dać mu szansę – choćby jedno lub dwa teksty sprawdzić, żeby przetestować kompatybilność.
Ambrose
32 powieści i raptem 2 pozycje („Władca przeszłości” z 1998 i „Czwarta czynszówka” z 1993), jeśli chodzi o liczbę polskich przykładów tychże. Jak na tak ważną personę w światku science fiction to naprawdę niezłe osiągnięcie, wystawiające nienajlepszą ocenę dla naszych wydawców. Ciekawe czy MAG po wydaniu swojego zbioru pójdzie krok dalej.
pozeracz
Jest kilku takich pisarzy i pisarek, którzy w USA odegrali ważną rolę (choć niekoniecznie pierwszoliniową i medialną) i są wysoko oceniani przez czytelników i pisarzy, a nad Wisłę nie trafili wcale albo śladowo. Też ciekaw jestem, co dalej z Laffertym będzie.