Każdy, kto na bloga lub profil zagląda, jest zapewne świadom mej słabości do wydawanej przez ArtRage serii Cymelia. Recenzowana poniżej książka stanowi (kolejny) dowód na pożyteczność czy wręcz nieodzowność takich wydawnictw oraz ich inicjatyw. Czy przeciętny czytelnik miałby szansę natknąć się na nowele Kjella Askildsena? O ile nie interesuje się literaturą skandynawską, to jedynie przypadkiem. Dość jednak peanów i pochwał, Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu czekają.

ostatnie zapiski thomasa artrage

Na początek zwyczajowego segmentu wstępnie-strzeszczeniowego poinformować muszę, że Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu to zbiór dwóch nowel: Carl Lange i tytułowej. Ta pierwsza budzi natychmiastowe niemiecko-praskie skojarzenia i opowiada o pewnym samotnym mężczyźnie, który zostaje oskarżony (lub nie) o zgwałcenie młodej kobiety. Druga stanowi zaś zbiór obserwacji tytułowego Tomasza. Ten miłośnik czarnego humoru i absurdów dzieli się swoimi obserwacjami, czynionymi z pespektywy kogoś, kogo życie dobiega nieuchronnego końca.

Nie da się pisać o prozie Askildsena bez poruszenia pewnej właściwości jego stylu, więc równie dobrze można od niej zacząć. Chodzi mianowicie o wspominaną w przy każdej niemal krytycznej okazji zwięzłości, esencjonalności czy też oszczędności pióra. Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu są doskonałym przykładem na to, jak wiele treści można zawrzeć w niewielu słowach oraz jak pojemną formą może być nowela. Nie ma tu zbędnej frazy, każdy wyraz ma miejsce i zadanie (Ambrose Bierce byłby ukontentowany). Te dwie nowele są chyba najdoskonalszym przykładem na to, jak złożona literatura może powstawać z wykorzystaniem prostego stylu. W tym miejscu wielkie brawa należą się Marii Gołębiewskiej-Bijak, bez której kunsztu przekładowego nie dałoby się cieszyć nim w języku polskim.

ostatnie zapiski thomasa okładki

O ile można odnieść wrażenie, że „kafkowski” to przymiotnik nadużywany względem niektórych dzieł literatury (czy sztuki w ogóle), przypinany do utworów choćby ogólnie zbliżonych nastrojem do dzieła mistrza z Pragi, to Carl Lange rzeczywiście wytrzymuje takie porównanie. Podobieństwa zachodzą tu bowiem nie tylko na poziomie atmosfery, ale i konstrukcji. U Askildsena czytelnik odnajdzie co prawda więcej konkretów (oskarżenie, ofiara, śledczy itd.), ale i pośród tych szczegółów czai się niemało absurdów i groteski. Źródłem tej ostatniej jest i sam protagonista, które zachowanie momentami może wręcz aż postawić odbiorcę po stronie oskarżających. Spirala desperacji i nieudanych prowokacji doskonale ukazuje bezsilność jednostki wobec potężnej machiny (nawet wyimaginowanej).

Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu to zaś nowela o narracji fragmentarycznej, pozbawiona silnej osi fabularnej, ale nadal składająca się na spójny obraz. Jest to mianowicie (auto)wizerunek starszego mężczyzny, bardziej niż nieco zmęczonego ludźmi i życiem, oraz jego codzienności i spojrzenia na świat. Taka perspektywa sama w sobie jest wartościowa, gdyż względnie rzadko zobaczyć świat takimi oczyma. Co prawda zgorzknienie, złośliwości i ogólny brak afirmacji życia może wytrącić niektórych z równowagi, ale innym wyda się odświeżająca. Thomas F. lubi wbić szpilę i obnażyć głupotę napotykanych osób, a przecież i tym czytającym może taki szybki strzał przydać. Gdyby zaś na moment odsączyć ten jad i inne imponderabilia, to można też dostrzec koniec końców smutny obraz starzenia się w samotności.

ostatnie zapiski thomasa autor kjell

© Finn Ståle Felberg

Ostatnie zapiski Thomasa F. dla ogółu to literatura zdecydowanie warta poznania. Charakterystyczny, zwięzły styl w połączeniu z ciekawymi perspektywami tworzą całość, która zadowoli i wymagających czytelników. Zacząłem od pochwalenia ArtRage za wydawania takich książek, a zakończę podreperowanie ego swego: według mnie pisanie o takich książkach dowodzi przydatności Pożeraczowych pisanin.

Precyzyjne sformułowania powinno się kierować tylko do ludzi obdarzonych zdolnością refleksji, w innych wypadkach robi się z tego tylko bałagan.