Może i lekko przesadzam z wnioskami, ale wydaje mi się, że losy The Dagger and the Coin to dowód na co najmniej kilka przypadłości polskiego (i nie tylko) rynku wydawniczego. Cykl Daniela Abrahama ucierpiał z powodu przesycenia (a co za tym idzie ginięcia w tłoku), braku zaufania do dłuższych serii niezaznanych (wtedy) autorów czy też efemeryczności bytów wydawniczych. Ja zaś liczę, że może me pisanie choć ciut zwiększy szansę, że ktoś ten cykl przejmie i da się nim nacieszyć fanom fantasty znad Wisły. Oto więc The Tyrant’s Law.
Tag: nieprzetłumaczone Strona 1 z 2
Ponad rok temu napisałem tu na blogu o kolejnej z książek z fundowanej przez hojność wydawnictwa Tor serii nowel. Podchodząc do Every Heart a Doorway, nie bardzo wiedziałem, czego mogę się spodziewać, ale dostałem ciekawy świat, niezłą intrygę i dobre tempo akcji. Po Down Among the Sticks and Bones spodziewałem się niejako kontynuacji, lecz miast niej otrzymałem paradoks: coś zupełnie innego, ale i to samo.
Mam przemożne wrażenie, że już o tym tu pisałem, ale jednym z wygodnych (acz nieco uproszczonych) sposobów patrzenia na literaturę fantastyczną jest ocena tego, czy dana opowieść skupia się na postaciach czy pomysłach. Większość wartościowych historii równoważy te dwa elementy i wypada w okolicach środka tego spektrum, ale i graniczne przypadki bywają ciekawe (choć wymagają specyficznego gustu). Driftwood Marie Brennan zapowiada się na mocno wychylone w stronę pomysłowego światotwórstwa, ale z czasem zmierza bliżej środka.
Początkowo planowałem z czytania malazańskiej serii Esslemonta zrobić coroczny zwyczaj cykliczny, podobnie jak w przypadku serii Wegnera, lecz doszło po poślizgu. Od opublikowania recenzji części poprzedniej minęły niemal dwa lata, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Niezrażony brakiem komentarzy pod tamtym tekstem (wink wink, nudge nudge) i nieustającym ociągactwem MAGa zapraszam do zapoznania się z moim wrażeniami z Orb Sceptre Throne.
Pożeraczowe skojarzenia dziwnymi ścieżkami stąpają. Przygotowując się napisania tego wpisu, natrafiłem na informację, że nazwa stanu Minnesota pochodzi od słowa „mnisota”. W języku Dakotów znaczy ono „woda, w której przegląda się niebo”, co z kolei bardzo szybko przywiodło mi na myśl dwa cytaty: sapkowskie niebo pomylone z odbiciem na powierzchni stawu i Jokera zapytanie o taniec z diabłem przy świetle księżyca. Z krainą 10 000 jezior nie mają one tak wiele wspólnego, ale z Historią wilków Emily Fridlund już tak. Tę nieoczywistą opowieść, nominowaną do nagrody Bookera, postaram się rozpracować poniżej.