"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Odwrócone odwrócenie, czyli „Down Among the Sticks and Bones” Seanan McGuire

Ponad rok temu napisałem tu na blogu o kolejnej z książek z fundowanej przez hojność wydawnictwa Tor serii nowel. Podchodząc do Every Heart a Doorway, nie bardzo wiedziałem, czego mogę się spodziewać, ale dostałem ciekawy świat, niezłą intrygę i dobre tempo akcji. Po Down Among the Sticks and Bones spodziewałem się niejako kontynuacji, lecz miast niej otrzymałem paradoks: coś zupełnie innego, ale i to samo.

down among the sitck and bones okładka

Jacqueline i Jillian, Jack i Jill. Ta pierwsza to wymuskana przez matkę córka idealna, ta druga to wybrana przez tatę chłopczyca (angielskie słowo „tomboy” dużo lepiej i mniej opryskliwie tu pasuje), akceptowalne zastępstwo dla nieposiadanego syna. Dziewczynki podążają ścieżkami wytyczonymi im bardzo precyzyjnie przez rodziców, którzy, cóż, zdecydowali się na potomstwo tylko po to, by nie odstawać w towarzystwie. Preferencje dorosłych prowadzą do narastających pretensji i konfliktów, które będą miały szanse ukazać swą pełnię, gdy dwunastolatki zejdą pewnymi z pozoru niemożliwymi schodami i odkryją surową krainę, pełną magii, lecz w wydaniu zdecydowanie nie bajkowym.

Na sam początek przyznam się do ignorancji własnych oczekiwań. Zdrowy zwyczaj nieczytania blurbów doprowadził mnie do przekonania, że Down Among the Sticks and Bones – podobnie jak pierwsza część serii – obracać się będzie wokół szkoły dla zagubionych prowadzonej przez Eleanor West. Z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że mam do czynienia z historią tego, dlaczego do rzeczonego domostwa trafiły dwie z ważniejszych bohaterek Every Heart a Doorway. Wydawać by się mogło, że kolejność opowieść odwrotną być powinna, lecz takie odwrócenie zdecydowanie ma sens, a w dodatku bez problemu można obie czytać jako osobne całości. Ciekaw jestem, czy i kolejne epizody zażyją mnie w podobny sposób.

Ograniczenia przestrzenne związane z formą noweli narzucają pewną dyscyplinę, ale i usprawiedliwiają stosowanie pewnych uproszczeń. W Down Among the Sticks and Bones widać to zwłaszcza po historii dorastania Jack and Jill. W pełnowymiarowej powieści ten wątek zapewne stanowiłby dość obszerną część książki, lecz tutaj Seanan McGuire postawiła na zwięzłość. Autorka wybrała kilka kluczowych scen z dzieciństwa protagonistek, a charakter rodziców esencjonalnie i dobitnie. przedstawiła kilkoma zdaniami. Fabuła może i traci na tym nieco głębi, ale za to czytelnik ma przejrzysty obraz tego, jakimi (parszywymi) osobami byli rodziciele oraz dlaczego główne bohaterki wyrosły, na kogo wyrosły. Główna część fabuły taką zwięzłością się już nie charakteryzuje, ale za to ma odpowiednio rozmieszczone przeskoki czasowe oraz podobny dobór scen kluczowych (lecz tu już znacznie bardziej rozbudowanych). Z perspektywy czasu i po doświadczeniu finałowej intensyfikacji stwierdzić jednak można, że niektóre aspekty skorzystałyby na większej uwadze czy też literackiej przestrzeni.

Całe to powyższe pisanie czczym by jednak było, gdyby sama historią miałką się okazała. Na szczęście jest wręcz przeciwnie. Ta szybko prowadzona fabuła okazała się bowiem całkiem niepłytką historią o wychowaniu, rodzicielskich oczekiwaniach, siostrzanych związkach i antypatiach, a także konsekwencjach ich wszystkich. Esencjonalna część początkowa zapewnia tu solidną bazę, a dwutorowo prowadzona narracja pogłębia i pozwala czytelnikowi dostrzec subtelne różnice w postrzeganiu pewnych wydarzeń. Seanan McGuire w przystępnej fabularnie formie ukazuje nie tylko kolejny ciekawy świat, ale też stara się pokazać, czym może skończyć się bezmyślne wtłaczanie innych w sztywne ramy swych oczekiwań. W dodatku robi to, wykorzystując ciekawe ról odwrócenie.

seanan mcguire

Down Among the Sticks and Bones zaskoczyło mnie w sposób zdecydowanie pozytywny. Zupełnie nie spodziewałem się skoku w przeszłość, ale historia Jack and Jill mimo oraz dzięki zwięzłości okazała się być nie tylko solidną dawką rozrywki z dozą zaskoczenia, ale i w gruncie rzeczy wartościową historią o wychowaniu i siostrzanych relacjach. Innymi słowy zapewne za rok z hakiem znajdziecie tu recenzję części kolejnej.

Some adventures require nothing more than a willing heart and the ability to trip over the cracks in the world.

Poprzedni

Zostać Bambasem, czyli „Śmierć pięknych saren” Oty Pavla

Następne

Votum separatum, czyli „Babel” Rebecci F. Kuang

2 komentarze

  1. Retrospekcja to zabieg ciekawy i jak widać, jeśli umiejętnie go zastosować, bardzo przyjemnie zaskakujący 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén