Recenzję Efektu sieciowego zakończyłem takim oto zdaniem: „Tym bardziej nie rozumiem, czemu nikt nad Wisłę tych książek jeszcze nie ściągnął”. Minęło roku półtora i moje stwierdzenie zostało – ku miej ogromnej uciesze – unieważnione. Wydawnictwo MAG w lipcu wydało w jednym wolumenie dwie pierwsze części przygód Mordbota, a mi nie pozostało nic innego, jak sięgnąć po część kolejną, Fugitive Telemetry, i spróbować Was zachęcić do zapoznania się z tym prześwietnym cyklem.
Tag: wydawnictwo MAG Strona 2 z 5
Gdyby zignorował podstawowe prawa fizyki oraz wszelką logikę przyczynowo-skutkową, mógłbym napisać, że autorzy Ekspansji przeczytali moją recenzję poprzedniego tomu cyklu i mając dość mego marudzenia, skręcili fabularnie w strony mi milsze. Porzucając zaś hipotetyczne ułudy, Wzlot Persepolis w pewnej mierze zdaje się być odpowiedzią na me grymasy. Historia wraca bowiem na tory mi bardziej miłe, a i ukazuje długofalowych planów narracyjnych autorskiego duetu. Szczegóły poniżej, bo gdzieżby inaczej?
Należę do osób, które nie potrafią (albo nie chcą, bo w sumie nie podejmuję prób) czytać kilku książek na raz. Jedynym odstępstwem od mej czytelniczej monogamii jest Kindle. Najczęściej mam jedną książkę napoczętą w papierze i jedną na czytniku. Tak się jakoś mi poskładało, że ta druga jest niejako lekturą zastępczą, zapasowo-wyjazdową. Rytm Wojny padł ofiarą tego układu, gdyż jego lektura zajęła mi ponad pół roku. Czy aby jednak była to tylko wina mych zwyczajów?
Raphael Aloysius Lafferty to przypadek z nadwiślańskiej perspektywy ciekawy. Jest bowiem uważany za jednego z ciekawszych autorów, a zgodnie z główną przedmową Neila Gaimana i przedtekstowymi wstępami innych pisarek i pisarzy jest autorem wysoce cenionym i inspirację stanowiących dla innych literaturę tworzących. W Polsce jednak jego opowiadania pojawiały się niemal tylko w antologiach typu Kroki w nieznane i Rakietowe szlaki, ale w latach ostatnich został niemal zapomniany. Stan ten postanowiło zmienić wydawnictwo MAG. I dobrze!
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego miejscem akcji tak wielu filmów grozy czy też innych thrillerów jest dom? Można tu by skoczyć w stronę analizy literackiej i podrzucić Freuda z jego teorią niesamowitości, ale wystarczy chyba w skrócie napisać, że wiąże się to z przeobrażaniem miejsca, które dla większości oznacza bezpieczeństwo, azyl w pułapkę, źródło zagrożenia. Dom z liści Marka Z. Danielewskiego jest swoistym doprowadzeniem tej idei do ekstremum. No i książką, którą chciałem nabyć „od zawsze”.