"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Tag: wymiary

Solidne spotkanie, czyli „Pyłek w oku boga” Larry’ego Nivena i Jerry’ego Pournelle’a

Serie wydawnicze mają to do siebie, że potrafią zaprowadzić czytelnika w okolice, które samodzielnie by się nie udał. Co prawda książka Larry’ego Nivena i Jerry’ego Pournelle’a była w 1975 roku nominowana do wielkiej trójcy (Hugo, Nebula, Locus), ale nigdy się nawet nie zbliżyła do moich list „do przeczytania”. Jednak za sprawą wydawnictwa Vesper i serii Wymiary Pyłek w oku boga trafił w me kończyny górne, a Wy możecie się przekonać, co z tego wynikło.

pyłek w oku boga vesper

Jądro (post)kolonialności, czyli „W dół do ziemi” Roberta Silverberga

Mój stosunek do Jądra ciemności Josepha Conrada doskonale pokazuje różnicę między literacką teorią, a własnym jej doświadczaniem. Jako student filologii angielskiej zdawałem sobie sprawę ze statusu tego tekstu w światku akademickim (czy też anglosasko-szkolnym) i znałem głośne reinterpretacje kinowe, ale dopiero z czasem zacząłem sam dostrzegać, jak często inni autorzy inspirowali się lub choćby nawiązywali do tego dzieła. Lektura W dół do ziemi Roberta Silverberga była swoistą kulminacją tego intelektualnego wędrowania.

w dół do ziemi okładka

Rozbudowane (r)ewolucje, czyli „Czerwony Mars” Kima Stanleya Robinsona

Przez długi czas na polskim rynku wydawniczym wznowienia były fenomenem rzadkim, zarezerwowanym dla książek najgłośniejszych, komercyjnie wysoce udane. Oznaczało to jednak, że powieści udane, krytycznie uznane acz niekoniecznie głośne skazane były na (względnie) krótką na półkach bytność, a z czasem zaś status białego kruka i zawrotne ceny egzemplarzy używanych. Na szczęście lat kilka temu praktyka przywracania popularna się stała, dzięki czemu wydawnictwo Vesper mogło sięgnąć po Czerwony Mars Kima Stanleya Robinsona.

czerwony mars

Klaustrofobiczny powrót, czyli „Rozgwiazda” Petera Wattsa

Za sprawą mojego profilu na Goodreads bez wahania stwierdzić mogę, że niecałe jedenaście lat temu odbyłem swą pierwszą podróż na dno cieśniny Juana de Fuca. Za sprawą pewnego przyjaznego Tzara i naszych wspólnych praktyk książkowymiennych spędziłem kilka(naście) godzin z grupką wykolejeńców. Rozgwiazda zdecydowanie wyryła mi się w pamięć, lecz – jak się teraz okazało – selektywnie. Takie odkrycia to urok do dobrych książek powrotów.

rozgwiazda watts

Strona 2 z 2

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén