W tej serii wpisów pisałem już o książkach, które świat zmieniły przypadkiem albo też pobocznie, a także takich, których celem była zmiana, uświadomienie czytelników w temacie jakiegoś zjawiska. Niniejsza książka należy zdecydowanie do kategorii drugiej, ale jednocześnie można dla niej otworzyć szufladkę nową: fałszerstwa. Po kolei jednak… Przenieśmy się do 1971 roku, gdy wydawnictwo Prentice Hall wypuściło na amerykański rynek Idź, zapytaj Alice.
Rok: 2022 Strona 2 z 11
Na polski rynek trafia bardzo dużo literatury tłumaczonej z języka angielskiego, także tej fantastycznej. Oczywistym jednak jest, że jeszcze więcej (także wydawanej przez wielką piątkę) nad Wisłę nie dociera. Nie licząc znanego, obecnego już na rynku nazwiska, całkiem niezłym (choć nie stuprocentowym) prognostykiem jest wygranie Hugo oraz/lub Nebuli. Jednak gdy nagradzane są dwa pierwsze tomy, to takie podtrzymane medialne zainteresowanie przekładniczy przelot przez ocean niemal gwarantuje. Pamięć zwana Imperium to taki właśnie przypadek, choć decyzja o wydaniu (i moja o przeczytaniu) zapadła przed nagrodami dla tomu drugiego.
Wybaczcie truizm na otwarcie, ale: zwierzęta mają zróżnicowany potencjał metaforyczny i w różnym stopniu wyobraźnię pobudzają. Postrzeganie konkretnych gatunków naszych braci mniejszych nie jest jednorodne i zależy w pewnej mierze od kręgu kulturowego. Trudno jednak chyba się nie zgodzić, że mało które stworzenie budzi tak zróżnicowane i intensywne reakcje, jak corvus corax. Umysł kruka Bernda Heinricha to okazja, by poznać te ptaki od strony naukowej.
Niecierpliwość mą trudno przykładać do innych niecierpliwości. Gdy pisałem o poprzedniej części (pod)cyklu o Karmazynowej Gwardii, napomknąłem o dwuletnich przerwach między czytaniem poszczególnych części, ale niecierpliwość ma czytelnicza wzięła górę i okres ten skróciłem znacznie. Może to kwestia tego, że to finał tej ścieżki fabularnej? Może fakt, że czekało już grzecznie na półce i kusiło? Cóż, znaczenie ma to pomniejsze – ważne jest to, że zawitał tu Assail.
Czasem nie pozostaje nic, jak tylko westchnąć: ech. Któż by bowiem pomyślał, że krótko po tak późnym mym zapoznaniu się z ofertą wydawnictwa Wiatr od Morza, wydawnictwo to zamilknie. Cisza niby różne powody mieć może, ale trudno nieco o optymizm, gdy flauta ta smutna trwa od ponad roku. Po części z potrzeby zaklinania rzeczywistości, a po części ze zwykłej potrzeby czytelniczej sięgnąłem po Rzymianami bendąc.