"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Alien Python w Barcelonie, czyli „Brak wiadomości od Gurba” Eduardo Mendozy

We wstępach do mych wpisów oraz w postach facebookowych co najmniej kilka razy wspominałem o niedoborach humorystycznej prozy, nie tylko spod fantastycznego znaku. Zastanawiałem się nad powodami tych braków i prosiłem o polecanki. Ba, popełniłem nawet powiązany wpis wyliczankowy. Dlatego też, gdy tylko sprawdziłem, o czym jest charytatywnie wystawiony Brak wiadomości od Gurba, czym prędzej do licytowania przystąpiłem.

mendoza brak wiadomości od gurba

Piękna Barcelona latem, mnóstwo czasu dla siebie i nieograniczone środki… Cóż może pójść nie tak? Okazuje się, że całkiem sporo, gdy jest się istotą pozaziemską, której czmychnął podwładny odpowiedzialny za pojazdu kosmicznego konserwację. Gurb wiadomości nie wysyła, więc nie pozostaje nic jak tylko przywdziać jakaś (nie)odpowiednią dwunożną formę i ruszyć na poszukiwania. Przy okazji zaś można poznawać, pożerać i ponarzekać.

Brak wiadomości od Gurba to pierwszoosobowa relacja kosmity, dowódcy tytułowego Gurba. Jest to komiczna wariacja na temat motywu „obcy w obcym kraju”, ale tu obcy jest przekonanym o swoim intelekcie pokracznie niesamodzielnym abderytą. Dowódca kosmicznego okrętu mierzyć więc się musi nie tylko z ludzką kulturą i formą (w którą z czasem się wciela), ale i własną (nieuświadomioną, oczywiście) niekompetencją oraz zadufaniem w sobie. Przekonany jest kolejno, że Gurb zaraz wróci do swego wspaniałego przełożonego, że bez problemu odleci obiektem latającym, że bez problemów odnajdzie podwładnego i tak dalej, i tak dalej.

brak wiadomości od gurba okładki hiszpańskie

Fabułą fabułą, lecz w takiej powieści najważniejszy jest przecież humor. Właściwość jest to mocno subiektywna, więc pozwolę sobie w tryb pierwszoosobowy wskoczyć, by niczym informatyk z dowcipu napisać: „a u mnie działa”. Eduardo Mendoza jednak nie posługuje się dowcipem typowym ni uniwersalnym, a specyficzną mieszanką humoru sytuacyjnego, absurdalnego, momentami fizycznego, a momentami nieco nisko latającego. Jest więc sporo wytykania dziwnostek ludzkiego zachowania, okropieństw ludzkiej fizyczności, ale z czasem i wręcz taplania się w tej cielesności ze wskazaniem na spożywanie ogromnych ilości miejscowych (i nie tylko) specjałów. Co dziwne: gdyby niektóre ze scen zekranizować lub przedstawić tu na sucho, wypadłyby co najwyżej marnie, ale ubrane w słowa autora i kontekst wypadają zabawnie. Nieco irytować może też powtarzalność pewnych gagów, jak na przykład przybieranie form znanych osób (biskupa, papieża itp.).

Brak wiadomości od Gurba wypada jednak najlepiej, gdy koślawy kosmita próbuje nawiązywać znajomości z lokalsami – zakochuje się w sąsiadce i próbuje podbić jej serce na przeróżne sposoby czy też zaprzyjaźnia się (w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu) z właścicielami miejscowego baru. W tych sytuacjach można go postrzegać jednak nie jako przybysza z innej planety, a po prostu niezbyt rozgarniętego społecznie rozmówcę. A czyż każde(j/mu) nie zdarza się czasem gafę w dialogu międzyludzkim popełnić? Idąc dalej można by wysunąć częste w krytyce science fiction zastrzeżenie , że ten obcy w rzeczywistości zbyt obcy nie jest. Mimo zasadności takiego zarzutu, pamiętać należy, że w powieści Mendozy nie chodzi przecież o wiarygodnej czy nawet i sensownej obcości kreowanie.

Brak wiadomości od Gurba okazał się udanym pierwszym spotkaniem z prozą Mendozy. Próżno tu się doszukiwać artystycznych trzęsień ziemi i innych objawień, a humor niektórych może zmęczyć, lecz perypetie przybysza zapewniły mi kilka godzin miłej lektury i kilka solidnych wybuchów śmiechu. Niczego więcej od takiej literatury nie wymagam, a kolejnych powieści Hiszpana będę wypatrywał.

Nie ma w całym wszechświecie gorszego bubla i gorszego rupiecia niż ludzkie ciało. Same uszy, byle jak przyczepione do czaszki, wystarczyłyby, żeby je zdyskwalifikować. Nogi są śmieszne; wnętrzności obrzydliwe. Wszystkie głowy mają śmieszne twarze, do niczego nie pasujące. Temu wszystkiemu istoty ludzkie winne są tylko do pewnego stopnia. Prawda jest taka, że miały pecha w ewolucji.

Poprzedni

Książki zmieniają świat – „Idź, zapytaj Alice” Beatrice Sparks

Następne

Mitem i mafią, czyli „W Kalabrii” Petera S. Beagle’a

3 komentarze

  1. Luiza

    Oooo, przypomniałeś mi o Mendozie! Racja! Przewrotna proza. Na obecne czasy to chyba dobra opcja ; )

    • Hehe, mój komentarz mógłby wyglądać właściwie tak samo, bo Mendozę znam, ale bardzo dawno już nie miałem styczności z jego prozą, a bardzo miło wspominam trylogię związaną z przygodami damskiego fryzjera. Ale przy okazji nadmienię, że nie wszystkie dzieła Hiszpana utrzymane są w takim humorystycznym tonie – dla przykładu „Niewinność zagubiona w deszczu” to piękna nowela, ale nie mająca za wiel wspólnego z ironiczno-absurdalną lekkością, jaką można odnaleźć w „Braku wiadomości od Gurba”.

      • pozeracz

        Hmm… Ta nowela kusi, ale chyba pójdę najpierw w stronę detektywa i absurdu. Właśnie ze względu na świat dookoła. Co mi przypomina, że chciałbym wrócić do Douglasa Adamsa i jego krótkiej serii z Dirkiem Gentlym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén