W swym kilkuletnim już blogowaniu pisałem o książkach z wydawnictw przeróżnych, zdobywanych na sposoby różne. Jednak tylko dwa wydawnictwa stały się niemal stuprocentowymi pewniakami: jeśli coś wydają, to na pewno czas pewien przeczytacie o tym na blogu. Pierwsze to ubogacająca mnie międzynarodowo Pauza, a drugie to ufantastyczniający mnie lokalnie Powergraph. Co prawda ze względu na różne nadmiary odpuściłem sobie tymczasowo Anatomię pęknięcia Michała Protasiuka, to Płomień już musiał się tu znaleźć.
Kategoria: Książki Strona 35 z 85
Lavie Tidhar jest jednym z tych autorów, którzy migotali gdzieś na granicach moich zainteresowań fantastycznych od pewnego czasu. Jest to zresztą jeden z tych autorów, którzy od kilku lat zbiera całe fury nagród i nominacji, ale jakoś szerszej sławy nie zdobył. Dopiero jednak pakiet Humble Bundle od wydawnictwa Tachyon, który to na blogu już gościł, zagonił Pożeracza w jego strony. Tak oto i z pomocą Kindle’a (o którym chyba w końcu niedługo napiszę coś więcej) moim celem stałą się Ziemia nieświęta.
Wstępy do wpisów o książkach Terry’ego Pratchetta, zwłaszcza tych ze Świata Dysku, mógłbym napisać tak długie jak zwyczajna recenzja. Postaram się jednak być zwięzłym. Nie jest to łatwe, gdyż fantastyczna literatura Anglika towarzyszyła mi od samych początków mego czytelnictwa. Od pewnego momentu czytałem na bieżąco wszystko, co wychodziło, ale kilka kąsków zostawiałem sobie, gdyż… chciałem, żeby ta seria nigdy się nie skończyła. Niedawno stwierdziłem jednak, że przecież koniec może oznaczać początek czytania ponowionego. I dlatego dziś na blogu goszczą Ruchome obrazki, czyli ostatnia (z wyłączeniem podserii o Tiffany Obolałej) z nieczytanych.
Na marginesach, obrzeżach każdego społeczeństwa napotkać można nieokreśloną (acz niemałą) liczbę osobliwych osobistości. Jeszcze nie wyrzuceni poza grupowy nawias, ale zdecydowanie oddaleni od centrum, przemykają gdzieś w cieniach i za rogami zwyczajnej codzienności. W pierwszej wydanej w Polsce powieści Otessy Moshfegh główna bohaterka sama skazała się na takie (nie)istnienie, natomiast Tęsknota za innym światem przygląda się tym, którzy takiego wyboru nie mieli lub błąkają się tam nieświadomie.
Nim bloga założyłem serie fantastyczne czytałem albo namiętnie, albo losowo. Ten pierwszy przypadek oznaczał pożeranie całości najszybciej jak się da: (wy)pożyczając kolejne tomy lub też wyczekując premiery tomów kolejnych. Druga forma oznaczała zaś lekturę od przypadku do przypadku. Założenie niniejszego przybytku sieciowego doprowadziło do osiągnięcia pewnej systematyczności. Otóż, staram się kolejne części lubianych cykli czytać w odstępach regularnych, najczęściej rocznych. Jednak w przypadku pobocznej serii malazańskiej są to lata dwa, co oznacza porę na Blood and Bone.