W historii literatury (także fantastycznej) tak to bywa, że mocno ograniczone jest grono prekursorów. Nie może to dziwić w końcu pierwszy raz dwa razy się zdarza. Im dalej zaś w gatunek, tym bardziej przypomina on gąszcz odniesień, nawiązań i inspiracji. Karl Edward Wagner zaczął tworzyć, gdy gatunek fantasy miał za sobą lat niemało, ale udało mu się zameldować na posterunku pionierów. Bogowie w mroku to zbiór opowieści, który pozwala zapoznać się z Kanem i przekonać się, jak się jego perypetie prezentują po ponad pięćdziesięciu latach.
Kane jest nieśmiertelny, ale nikt (poza nim samym) nie ma pewności, któż na ten los go skazał. Podobno udusił swojego brata na przekór zakazom pewnego bóstwa, a te miast po prostu go zgładzić, skazało go na wieczną wędrówkę. Wiadomo na pewno, że jest człowiekiem przeklętym, a jego imię od stuleci pojawia się w różnych krainach ze strachem lub nienawiścią. Jest nie tylko bezlitosnym wojownikiem, ale ma i żyłkę intelektualisty (choć mocno cynicznego [co dziwić nie powinno]), a przy tym niemal fizycznie nie cierpi bezczynności. Dlatego wędruje bez końca od dziedziny do dziedziny, wdając się w to co nowe intrygi, spiski i inne ambarasy. A zniszczyć go może jedynie przemoc, którą u zarania dziejów sam zapoczątkował.
Na początek wypada ku formalności i przejrzystości zaznaczyć, że Bogowie w mroku to zbiór składający się z powieści (Sploty mroku) i trzech tekstów (Zaduma nad żalem w mym sercu, Zimne światło i Miraż), które wydawca nazywa opowiadaniami, ale bliżej im do noweli. Vesper nie byłby Vesperem, gdyby książka nie była podana czytelnikom na bogato – oprócz literatury samej w sobie znaleźć więc tu można stworzone przez Marcina Pągowskiego chronologię i glosariusz świata Kane’a oraz esej poświęcony Karlowi Edwardowi Wagnerowi. Na osobne zdanie zasługują klimatyczne, czarno-białe ilustracje Michała Loranca. Same opowieści są zaś nośnikiem ciekawego paradoksu, gdyż są jednocześnie sztampowe i oryginalne. Schematy są przełamywane głównie poprzez postać protagonisty, w którego kreacji nie brak intrygujących sprzeczności.
Jeśli chodzi o zestawienie szablonowości z oryginalnością w fabule, to przybiera ona najczęściej postać wtłaczania nietypowego bohatera w sytuacje dobrze znane fanom literatury fantastycznej. Jeśli nie wejdzie się w detale, opowieści zawarte w zbiorze Bogowie w mroku nie odbiegają wielce od gatunkowej normy i nie brak w nich przeróżnych inspiracji. Wiodące w tomie Sploty mroku to historia zemsty i aliansu z mrocznymi siłami, która niemało zapożycza od Lovecrafta i jego bestiariusza/kosmologii. Natomiast Zimne światło można uznać za hołd złożony westernom, swoiste odwrócenie Siedmiu wspaniałych (które przecież też było remakiem). Diabeł (niemal dosłownie) jednak tkwi w szczegółach, a w zasadzie to w woltach i zakończeniach. W końcu taki perfidny cynik, nieśmiertelny twardziel nie może sobie pozwolić na zwykle, heroiczne finały, a z kolei siły wyższe (losem czasem zwane) rzadko łaskawe dla niego są.
Na koniec został zaś gwóźdź programu – ten, którego imię wielkimi, krwisto czerwonymi literami stoi na okładce napisane. Kane to bohater, który rzeczywiście przełamuje schematy, prezentując zestawy cech rzadko (do dziś zresztą) spotykane u (anty)bohaterów fantastycznych. Jest jednocześnie brutalny i skłonny do przemocy, ale inteligentny i gotów pozostawić w spokoju tych, którzy w drogę mu nie wchodzą, i docenia kunszt (np. szermierczy) przeciwników. Samą fizjonomią potrafi wzbudzić trwogę, ale i cytuje poezję. Ma co prawda drobne skłonności do patosu, ale ujawniają się rzadko i w okolicznościach go usprawiedliwiających. Ciekawym zabiegiem jest połączenie jego nieśmiertelności z jej niedookreśloną genezą. Dzięki temu główny bohater staje się dla napotkanych żywą legendą, mitycznym tworem z mrocznych dziejów, co on z kolei wykorzystuje skwapliwie. Wagnerowi całkiem trafnie udało się też oddać zmęczenie Kane’a losem, niekończącą się tułaczką.
Bogowie w mroku to zbiór, który zdecydowanie warto sprawdzić i to nie tylko z pobudek gatunkowo-historycznych. Może i fabuły opierają się na schematach znanych i zgranych, ale za sprawą głównego bohatera i wymuszanej przez jego kreację odmiany i tak znaleźć w nich można niemało czytelniczej frajdy. Natomiast tak już bardziej formalnie, to Kane to postać na tyle ważna i ciekawa, że i dla niego samego warto po książkę sięgnąć.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję…
Kane wyczuł badawcze spojrzenie Imela i skierował na niego wzrok. Nagle wróciło mrożące krew w żyłach wrażenie, jakiego Imel doznał w świetle błyskawic. Oczy Kane’a były jak dwa płonące niebieskim światłem kryształy lodu. Zastygł w nich ogień szaleństwa, śmierci, udręczenia, piekielnej nienawiści. Przenikały Imela na wskroś, szukając najtajniejszych myśli, przepalając duszę do cna. To były oczy oszalałego mordercy. Kane odwrócił się z okrutnym rechotem, czar spojrzenia prysł.
Luiza
O, intrygujące. Wydaje się ciekawym literackim światem.
pozeracz
Świat jest ciekawy pod tym względem, że to amalgamat różnych inspiracji – czuć tu Conana i czuć tu Cthulu, ale i gatunkowa forma jest ciekawa, bo tu z kolei jest na przykład western niemalże.
Ambrose
Na tyle na ile piszesz, to kreacja głównego bohatera kojarzy mi się z typami powoływanymi do życia przez Miroslava Žambocha. U niego bezwzględni rzeźnicy także nierzadko okazują się inteligentni, a nawet skłonni do zadumy i refleksji, no i nie obca jest im honorowość.
pozeracz
Ja z Žambochem kontakt miałem jak na razie jeden – czytałem tylko „Łowców” i wielce zachwycony nie byłem. Teraz spojrzałem sobie na listę wydanych i nie miałem pojęcia, że aż tyle do nas trafiło. Co być polecał na drugą próbę?
Ambrose
Tak szczerze, to polecam odpuścić tego autora, bo wg mnie dzieła, które tworzy nie są ani szczególnie oryginalne, ani na tyle wciągające, by tracić na nie czas w obliczu całej fury innych książek do przeczytania 😉 No, chyba, że koniecznie chcesz dać mu drugą szansę, to spróbuj „Na ostrzu noża”.
pozeracz
Koniecznie zdecydowanie nie. Szkoda czasu na książki przeciętne 😉 To już wolę przeczytać jakąś piekielnie marną – będzie choć ciekawie.