Film ma tę przewagę nad książką, że dużo łatwiej przychodzi mu zawłaszczanie sobie miejsc. Literatura dużo skuteczniej pobudza wyobraźnię, zmuszając ją do wytężonej pracy, ale film ma uproszczony dostęp do widza. Myślałem, że z łatwością wymienię tu kilka miejsc nieodłącznie kojarzonych z dziesiątą muzą, ale wcale nie jest tak łatwo. Znane miejsca są raczej zgrywane przez filmy, a nie upamiętniane. W dodatku odkryć można kilka smaczków, jak na przykład Quality Cafe z Los Angeles, która gra kawiarnię/jadłodajnię w niezliczonej ilości filmów. A jak jest z książkami?
Poniższe miejsca nie wymagają raczej żadnych objaśnień…
Peron 9¾
Baker Street
Staw Walden
Patriarsze Prudy
Okazuje się, że i literatura nie zawłaszczyła sobie zbyt wielu miejsc. Jest wiele miejsc kojarzonych z autorami i ich żywotami, a nie dziełami. Czasem pisarze przejmują we władanie całe miasta – mamy więc Warszawę Prusa, Stambuł Pamuka, Wrocław Krajewskiego, Dublin Joyce’a i wiele innych. Ale i wtedy rzadko da się z tego wykrawać jedno, charakterystyczne i rzeczywiste miejsce. Bardziej w pamięć zapadają raczej miejsca wyimaginowane i takie zawieszone między światami – niby obecne gdzieś w prawdziwym świecie, ale jednak obok niego. Któż nie wyobrażał sobie Bilbo i reszty płynącej Anduiną obok Argonath czy też nie widział setki innych miejsc z tego świata? Ale to już temat na inny wpis.
Jest jeszcze wiele miejsc świeżych – kominy Żerania mają szansę na zawsze związać się z Jolantą Sylwii Chutnik, a pomnik Prusa w Warszawie z Masakrą Vargi. Czas jednak pokaże, na ile trwałe będą to skojarzenia. Teraz kolej na Was – może Wy macie takie miejsca w świecie realnym, które nieodzownie z dziełem się Wam kojarzą? Może ruszyliście w podróż śladami jakiegoś autora?
Nie możemy zmienić kraju. Więc zmieńmy temat. [James Joyce, Ulisses]
dziejaszek
Konwicki & Pałac Kultury, cichy bohater kilku jego książek.
pozeracz
Właśnie przyszło mi do głowy, że przeczytałbym jakiś dobry kryminał lub też horrror zamknięty w PKiNie właśnie.
Leżę i czytam
Warszawski klasztor Kamedułów zawsze będzie przypominał mi postać Małego Rycerza z „Pana Wołodyjowskiego”. Co ciekawe, w filmie rolę bielańskiego klasztoru zagrał ponoć klasztor krakowski 🙂
pozeracz
Szukając inspiracji do tego wpisu, natknąłem się na morze ciekawostek związanych z filmowymi lokacjami – ich zamiennością, wszechobecnością i podmianami.
Andrzej "Kruk" Appelt
Coś Ty Londynie zrobił pisarzom… 😉 Ba tylko Londynów jest tyle ilu piszących, Londyn Dickensa, Conan Doyle’a, LondynPod Gaimana, Londyn Simmonsa (w „Drood”) i jeszcze szalejący Jack the Ripper, do tego Londyn Aaronovitcha (co z tego, że to urban fantasy, Londyn jest u niego jak najbardziej prawdziwy) i Chiny Miéville’a z kilku opowiadań i „Krakena”.
Dublin Joyce’a znam trochę, z braku czasu (mówię o realnym Dublinie, nie powieściowym).
…ale mam cały czas nadzieję, że poznam Paryż Magi i Oliveiry, Paryż ich spacerów, Paryż ich rozmów, Paryż Julio Cortázara!
pozeracz
Londynów jest wiele, literacko to chyba jest najbardziej rozchwytywane miasto – podobnie jak filmowo Nowy Jork.
A co do par i ich spacerów, to mi się głównie tu kojarzy seria filmów Richarda Linklatera z Julie Delpy i Ethanem Hawkiem, a zwłaszcza Wiedeń z pierwszego filmu.
Beata
I mnie fascynuje Paryż Magi i Horacia.
pozeracz
A czymże Cię tak oczarował?
FatalneSkutkiLektur
Nie mam? Jak tak sobie myślę, to raczej emocje i potrzebę bycia tam wzbudzają we mnie miejsca pisarzy raczej, a nie ich dzieł. Np. w Wiedniu zawsze bywam w ulubionej kawiarni Thomasa Bernharda, tylko dla tego metafizycznego czaru, bo wolę w sumie inne…