Przyjemnie jest natrafić na książkę, która budzi zachwyt – może jest wada jedna lub dwie, ale poza tym można się elokwentnie rozpisywać. Jednak na pewien sposób wdzięczniejszym tematem są te w ocenie trudne, przy których czasem dopiero sam akt przelania myśli na ekran pozwala je skonkretyzować. Mój rok relaksu i odpoczynku Otessy Moshfegh to właśnie taka powieść, a z recenzji dowiecie się, co wynikło z pożeraczowych deliberacji.
Bolesne, długotrwałe umieranie ojca, przedłużone samobójstwo matki, uwłaczający związek… Takie nagromadzenie przypadków i wyborów (niekoniecznie swoich) potrafi zmienić nawet względnie wygodne życie w przytłaczającą wegetację. W takich sytuacjach nie pomaga ni uroda, ni pieniądze. Główna bohaterka postanawia bronić się przed zapaścią poprzez ucieczkę w sen. Indukowany odpowiednią dawką przeróżnych leków wypoczynek ma być przyczynkiem do odzyskania równowagi, a może i szczęścia. Gdy plan zostaje wprowadzony w życie, jedną z niewielu nici łączących protagonistkę z pędzącym światem zostaje Reva, bulimiczka-karierowiczka.
Na początek jednak element, który kłopotów recenzenckich nie sprawia, czyli warstwa językowo-stylistyczna. Mój rok relaksu i odpoczynku to powieść bardzo dobrze napisana ze świetnie wykreowanym duetem przyjaciółek. Narracja pierwszoosobowa pozbawionej imienia (jak to ujęła sama Moshfegh: „Była zbyt cool, żeby mieć imię. Na pewno nie chciałaby mieć imienia.”) protagonistki podkreśla to, jak antypatyczną i narcystyczną a jednocześnie do pewnego stopnia samoświadomą jest osobą. Jej zgryźliwe obserwacje potrafią jednocześnie rozbawić i zasmucić. Natomiast Reva stanowi boleśnie żałosne ucieleśnienie pędu do społecznego awansu i kosztu, jakiego ze sobą niesie. Relacja głównej bohaterki i jej przyjaciółki z jednej strony wydaje się być międzyludzkim, toksycznym oksymoronem, ale z drugiej daje obu wytchnienie. Świetnie z oddaniem języka zblazowanej absolwentki szkoły artystycznej poradził sobie Łukasz Buchalski.
Mój rok relaksu i odpoczynku sprawdza się także jako krytyka konsumpcjonizmu i kultu piękności, nawet jeśli jest to krytyka po części na głowie postawiona. Nie ma tu bowiem otwartego buntu ani w zasadzie krytyki wyrażonej wprost. Co prawda główna bohaterka dostrzega, że kult piękna niszczy psychikę Revy, a ją samą uprzywilejowuje, ale nie zastanawia się nad przyczynami ni nie wadzi jej to wielce. Moshfegh wyraża dezaprobatę poprzez samą postać głównej bohaterki, swoiste dziecko tamtych czasów. Dostaje się więc ciągle to nowym dietom, bzdurnym poradom motywacyjnym, amerykańskiej lekomanii, newage’owej psychologii i wielu innym. Paradoksalnie zaś dystans czy wręcz dezynwoltura, z którą bohaterka podchodzi do tych kwestii, potęguje ich wydźwięk. Nie do końca zaś trafiony jest pomysł na wplecenie zamachów z 11 września w zakończenie. Co prawda we wspomnianym wcześniej wywiadzie tłumaczy, dlaczego to zrobiła, ale z samego tekstu motywacje te trudno odczytać.
Jeśli zaś chodzi o wspomniane we wstępie wątpliwości, to są one związane z osobowością głównej bohaterki. Na pierwszy rzut czytelniczego oka może bowiem wyglądać na to, że protagonistka nie ma od czego uciekać. Jest piękna (nawet w opłakanym stanie), ma pieniądze i stabilną sytuację mieszkaniową (co w Nowym Jorku jest podwójnie ważkie). Gdzieś z tyłu głowy pojawić się może fraza „first world problems”, zwłaszcza przy zestawieniu losów jej i Revy. Jednak uznać też można, że autorka stawia przed czytelnikiem wyzwanie – poprzez ukazanie takiej relacji, wykreowanie takiej antybohaterki oraz „senny” bunt wystawia na próbę empatię odbiorców. Jak pokazują przypadki Robina Williamsa, Chestera Bennington i wielu innych, pieniądze i sława nie są odtrutką na depresję. Mój rok relaksu i odpoczynku pokazuje zaś, że nie jest też nią antypatyczny charakter ni narcyzm.
Otessa Moshfegh napisała powieść, która sprawdza czytelnicze wrażliwości. Mój rok relaksu i odpoczynku to nie tylko krytyka konsumpcjonizmu, ale też studium (nie)radzenia sobie z emocjonalnym bagażem. Świetnie wykreowana antybohaterka i jej samoświadomy ogląd rzeczy wywołują uśmiech i irytację zarazem. Nie chciałbym mieć głównej bohaterki za przyjaciółkę, ale literackiego spotkania z nią nie żałuję ni trochę.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Mój rok relaksu i odpoczynku trafił też tu:
Łatwo było ignorować rzeczy, które mnie nie dotyczyły. Pracownicy metra strajkowali. Huragan nadciągnął i przeminął. To wszystko nieważne. Gdyby nastąpiła plaga szarańczy albo inwazja kosmitów, zauważyłabym, ale bym się nie przejęła.
ElaR
Sen niby taki dobry, niby taki potrzebny i nie można bez niego żyć…
pozeracz
Sen bywa narzędziem tortury i znęcania się na bohaterami, ale to raczej w horrorze.
awita
Dotąd, gdy czytałam o tej książce, nie nabrałam chęci na jej przeczytanie, wręcz przeciwnie. Jednak po tym co napisałeś…. pojawiła się we mnie ciekawość, co wyniknie z tego eksperymentu, kim stanie się ta dziewczyna po roku pogrążania się w lekomanii i letargu. Czy to jest tak, że chciała na jakiś zawiesić decyzję o samounicestwieniu? Tytuł „Mój rok relaksu i odpoczynku” wydaje mi się być mylący, jak tu odpoczywać podczas wywoływanego lekiem snu?
pozeracz
Skoro pytasz, to mogę zdradzić co nieco i potwierdzić Twą intuicję. Bohaterka podjęła decyzję, że jeśli nie pomoże jej ten rok letargu, to popełni samobójstwo. Ale zakończenia samego zdradzał już nie będę.
Ambrose
Brzmi ciekawie. Wyzwanie jakiego podjęła się Moshfegh, by pisać o tak antypatycznej postaci jest dość trudne, ale interesuje mnie jak pisarka sobie z tym poradziła.
Sam tytuł jest ogromnie chwytliwy i intrygujący, szczególnie jeśli zestawi się go z sytuacją materialną i pozycją społeczną bohaterki. Odpoczynek i relaks – współcześni ludzie nastawieni na kariery i sukces chyba coraz częściej zapominają jak prowadzić tego typu aktywności.
pozeracz
Poczytałem sobie nieco o twórczości autorki i nawet wywiad z nią – wynika z nich, że specjalizuje się właśnie w bohaterach trudnych, niełatwych do polubienia.
I tak: tytuł podstępny zdecydowanie.
bababoki
Masz może linka do wywiadu w którym mówi o zakończeniu?
pozeracz
Link jest w tekście 🙂 https://jezebel.com/looking-back-with-ottessa-moshfegh-at-my-year-of-rest-a-1830672036