"Natura ludzka nigdzie nie jest tak słaba, jak w księgarni"

Kunszt i przenikliwość, czyli „Opis nieszczęścia” W.G. Sebalda

Zaryzykuję powtórzenie wstępno-akapitowych elukubracji, ale… Są tacy autorzy, których nawracające i zachwytu pełne polecanie przez persony z kręgów społecznościowych w końcu kruszy mur. Peany na rzecz prozy W.G. Sebalda wyskakiwały tu i tam nie tylko przy okazji premier tłumaczeń kolejnych jego książek, więc w końcu postanowiłem sprawdzić je samodzielnie. Pożeraczem jednak będąc, wybrałem „Opis nieszczęścia”, czyli nie powieść, a zbiór esejów.

sebald opis nieszczęścia

W przypadku zbioru esejów pisanie wstępu streszczeniowego z celem się mija, więc ograniczę się do kilku słów informacji ogólnikowych. Najważniejsza z nich brzmi następująco: na tom ten składają się trzy książki, które oryginalnie ukazały się pod tytułami: Die Beschreibung des Unglücks, Unheimliche Heimat i Logis in einem Landhaus. Sebald przygląda się w nich dziełom niemałej grupy pisarzy, wśród których znajdują się między innymi Franz Kafka, Thomas Bernhard, Joseph Roth czy też Jean-Jacques Rousseau. Do tego grona dołącza też jeden malarz, Jan Peter Tripp, a jeden ze szkiców skupia się na pierwszych autorach żydowskich, którzy pisali w języku niemieckim.

Przyznam szczerze i pierwszoosobowo (gdyż zbyt krótkie me recenzenckie nóżki na silącą się na obiektywizm krytykę takiej krytyki), że niekrótko zastanawiałem się, czy w ogóle pisać blogową recenzję tego zbioru. Opis nieszczęścia stanowi bowiem nie tylko relację z lektury dzieł autorów, których znam albo pobieżnie, albo wcale, ale też może stanowić wzór eseistycznego o literaturze pisania. No i – jak to we wstępie wskazane zostało – nie mam jak odnieść się do reszty twórczości Sebalda. Brak kompetencji postaram się więc zamaskować pierwiastkiem osobistym. Pisząc zaś prosto, skupię na własnych, bardziej subiektywnych niż zwykle wrażeniach.

sebald kolaż

Na sam początek właściwych rozważań muszę zaznaczyć, a w zasadzie to zachęcić: Sebald nie odstrasza językiem. Daleko jest mu do akademicko-uniwersyteckiego idiolektu, który wymaga od czytelnika cierpliwości, odporności oraz/lub odpowiedniego aparatu teoretycznego. Opis nieszczęścia można z niemałą przyjemnością czytać i bez spełnienia powyższych wymagań. Owszem, pewne zaplecze krytyczno-literackiego będzie pomocne i pozwoli na pełniejsze z esejami obcowanie, ale i bez niego można przyjemność z lektury czerpać. W dodatku Niemiec pisze tak, że i nieznajomość omawianych przez niego dzieł nie jest wielką przeszkodą.

Jest tak za sprawą dwóch głównych czynników, czyli stylu autora oraz jego podejścia krytycznego. Jeśli chodzi o ten pierwszy element, to można napisać bardzo prosto: Sebald pisze pięknie. Albo to moja słabość, albo po prostu jest pewien specyficzny urok w tym, jak literaci o literaturze piszą. Jednak, jak pokazuje esej poświęcony twórczości Jana Petera Trippa, potrafi on także pisać i bardzo obrazowo. Metoda krytyczna sprzyja odbiorowi, gdyż autor dobiera swe klucze interpretacyjne w sposób holistyczny. Ważne dla niego jest nie tylko dzieło, ale i biografia „obiektu”, ówczesna sytuacja społeczna, ale też aktualny dyskurs kulturowy. Innymi słowy: Sebald patrzy szeroko i klarownie naświetla swe wykładnie.

sebald foto

Opis nieszczęścia t0 bardzo dobry przykład na to, jak satysfakcjonujące może być czytanie autora piszącego o dziełach innych literatów (i jednego malarza). W.G. Sebald pochyla się nad innymi dziełami z uwagą, zachowując przy tym szeroką perspektywę. Chłodno patrząc, lepiej zapewne byłoby gdybym zaczął poznawanie jego dorobku od powieści, ale literacki kunszt da się odczuć i tu. A za jakiś czas jedna z nich pewnie i tak tu zagości.


Opis nieszczęścia rozgościł się i tu:

Pośród rozmaitych metod adaptacji seksu główną rolę odgrywa najwyraźniej histeryzacja kobiecego ciała. W toczącym się od wczesnej nowożytności procesie, uznawanym już bez mała za proces naturalny, kobieta jest kwalifikowana i zarazem dyskwalifikowana jako istota na wskroś przesycona seksualnością.

Poprzedni

Klaustrofobiczny powrót, czyli „Rozgwiazda” Petera Wattsa

Następne

Na końcach języka, „Podziemie pamięci” Yōko Ogawy

4 komentarze

  1. Luiza

    Sebald jest jednym z tych pisarzy, którzy mnie prześladują, bo cyklicznie o sobie przypominają i namawiają, żebym coś przeczytała xD Ale to Twoje stwierdzenie, że „Sebald pisze pięknie” no to jednak takie bardzo przekonujące do sięgnięcia po niego.

  2. Galene

    Bardzo polecam „Pierścienie Saturna”. Właściwie też eseje o wędrówce autora po wschodniej Anglii.

    • pozeracz

      O, Sebald w Anglii brzmi bardzo kusząco. Ale najpierw, mimo wszystko, chyba spróbuję sił z fikcją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Oparte na WordPress & Theme by Anders Norén