Odczuwacie czasem smutek, gdy zbliżacie się do końca jakiegoś cyklu? Poznajecie bohaterów, przez wiele godzin towarzyszycie im w ich dolach i niedolach, jesteście świadkami sukcesów i porażek. Czytanie to czynność w dużej mierze intymna, więc nietrudno o wieź z postaciami. W takim przypadku zbliżający się nieuchronnie koniec wspólnej przygody smutkiem napawa. Gniew Tiamat zaczynałem więc z czytelniczym entuzjazmem (bo Ekspansja to seria świetna), ale i podskórnym frasunkiem.
Tag: expanse Strona 1 z 2
Gdyby zignorował podstawowe prawa fizyki oraz wszelką logikę przyczynowo-skutkową, mógłbym napisać, że autorzy Ekspansji przeczytali moją recenzję poprzedniego tomu cyklu i mając dość mego marudzenia, skręcili fabularnie w strony mi milsze. Porzucając zaś hipotetyczne ułudy, Wzlot Persepolis w pewnej mierze zdaje się być odpowiedzią na me grymasy. Historia wraca bowiem na tory mi bardziej miłe, a i ukazuje długofalowych planów narracyjnych autorskiego duetu. Szczegóły poniżej, bo gdzieżby inaczej?
No i zaczynamy szósty rok z Ekspansją. Zacząłem w 2017 roku od Przebudzenia Lewiatana, a następnie krok po kroku, rok po roku czytałem kolejne tomy. Rok temu zaskoczyły mnie zapowiadające się na tom przestojowy Gry Nemezis, a teraz z miesięcznym niemal poślizgiem zebrałem się do spisania swych przemyśleń o części szóstej. Poprzedni tom zmienił nieco kierunek, w którym zmierza seria i przesunął środek ciężkości, więc tym bardziej ciekaw byłem, jak wypadną Prochy Babilonu. I choć zawsze przy pisaniu o entym tomie długiego cyklu zawsze nachodzą mnie wątpliwości co do sensowności publikowania takich wpisów, to i tak Was do lektury zapraszam.
W iście tasiemcowych seriach – choć raczej nie książkowych – funkcjonuje coś zwanego „filler episode”. Takie wypełniaczowe odcinki najczęściej służą za przerywnik po zwieńczeniu jakiegoś wątku albo wytchnienie w jego trakcie. Nie ma tu ruchu na głównej osi fabuły, nie ma za bardzo rozwoju postaci, bywa raczej spokojnie i często z humorem. Czemu wspominam o tym tutaj? Gdyż Gry Nemezis na początku zapowiadają się właśnie na taki tom przejściowy. Jednak szybko okazuje się, że wrażenie to było mylące, bardzo mylące.
Do niedopuszczalnych, haniebnych wręcz zaniedbań doszło. Pogodziłem się już z faktem, że MAG wespół w zespół z tłumaczem Markiem Pawelcem wyprzedzili mnie w oryginalne czytającego. Jednak teraz zawaliłem własną tradycję i harmonogram czytania Ekspansji opóźnił się o niemal dwa miesiące. To wszystko dworowanie oczywiście, służące głównie temu, by podlinkować recenzję części poprzedniej. Nie kombinuję już… oto Gorączka Ciboli.