Isaac Asimov to kolejny – po Wiesławie Myśliwskim – z pisarzy, których cenię od dawien dawna, czytałem niemało, a jakoś na bloga nie zawędrowali. Wspomniałem o nim tylko we wpisie poświęconym potencjalnym początkom przygody z science fiction. Pozytonowy detektyw trafił do mnie drogą antykwaryczną w jakże odległych czasach przedpandemicznych, wylądował w pracowej szufladzie i dopiero niedawno wrócił na łono regału. Łaska pożeraczowych (ciut losowych) wyborów zaś sprowadza go właśnie teraz.
Tag: klasyka SF Strona 1 z 2
Mam słabość do kulturowych synchroniczności przypadkowych. W opublikowanym we środę wywiadzie Silaqui wspomina o Kwiatach dla Algernona jako o jednej z książek, które zdecydowanie zbyt długo czekają na ponowne wydanie. Ja o tym nieszczęsnym niedostatku wiedziałem od pewnego czasu i dlatego część urodzinowej karty upominkowej postanowiłem spożytkować na zakup wersji anglojęzycznej. Jako zaś uzupełnienie doczytałem sobie i opowiadanie, które Daniel Keyes z czasem rozwinął w powieść.
Będąc młodym studentem na rubieżach… Wróć. W programie filologii angielskiej popkulturowe elementy obecne były w ilościach śladowych. Jednak pewnego razu nasz akademicki zakątek zwizytował pewien gość z USA, który to opowiadał o wpływie zimnowojennego klimatu na popkulturę. Skupił się w zasadzie na dwóch filmach – pierwszym był Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę z jego powiązaniami z doktryną MAD. Drugim zaś była Inwazja porywaczy ciał, która w swoich dwóch pierwszych filmowych inkarnacjach stanowiła odbicie paranoi powojennej i antykomunistycznej. Z ciekawością i drobnym sentymentem zareagowałem więc na informację o wznowieniu klasycznej powieści przez wydawnictwo Vesper.
Niektóre pisarki i pisarze wiodą spokojne żywoty, skupiając się na pracy artystycznej, ale biografie niektórych przyprawiają o zawrót głowy. Jednym z takich twórców był Jerzy Żuławski. Oto kilka wycinków faktograficznych: doktor filozofii Uniwersytetu w Bernie, autor pierwszego letniego wejścia na Przełączkę pod Kopą Popradzką i Smoczą Grań, współzałożyciel TOPR-u, doceniany poeta, członek Legionów, komisarz Polskiej Organizacji Narodowej. Nie byłoby tego wpisu, gdyby nie fakt ostatni: autor Trylogii księżycowej i tym samym jeden z prekursorów literatury fantastycznonaukowej w Polsce. Na srebrnym globie to pierwsza część tego cyklu i niezwykle pozytywne zaskoczenie dla mnie.
Swego czasu napisałem o książkach, których nie wznawia się z nieznanych mi powodów. Skupiłem się na dwóch, z którymi miałem osobiste doświadczenia. Wystarczy trochę poszperać, żeby natknąć się na podobne listy i pojedyncze utyskiwania. Silaqui nieraz wspominała o Kwiatach dla Algernona, a mnie zawsze dziwił najbardziej Wilk stepowy. Nawet największe nazwiska nie gwarantują dostępności, a w księgarski niebyt wpada nawet klasyka. Podobnie jak w przypadku niewydanych w Polsce kontynuacji, uprzywilejowani są czytający biegle po angielsku. Postanowiłem skorzystać z tego przywileju i sięgnąć po Luna to surowa pani Roberta A. Heinleina.